Wydarzenie Spotter Day jest organizowane na wrocławskim lotnisku kilka razy w roku.
–Mamy dzisiaj na pokładzie 30 osób. Można powiedzieć, że mamy podział fifty-fifty, czyli połowa może jest nie profesjonalistami, ale zaawansowanymi spotterami, którzy często u nas się udzielają i biorą udział w akcjach, a połowa to są nowe osoby albo te, które dopiero poznają ten świat od podszewki – mówi Antoni Dec, wrocławski spotter.
Uczestnicy takiego spotkania zazwyczaj mają wydzielone strefy na wrocławskim lotnisku, po których mogą się poruszać. Spod terminala pasażerskiego Portu Lotniczego Wrocław zabiera ich specjalny autobus, a następnie dowozi do miejsc, gdzie mogą oni uruchomić swoje aparaty fotograficzne i zrobić zdjęcia statkom powietrznym, zarówno tym, które startują lub lądują, jak również tym, co znajdują się na płycie.
–Aktualnie znajdujemy się na drodze kołowania „Delta 1” i czekamy na przyloty samolotu linii lotniczej „Wizz Air”, airbasa A320 ze Splitu. Czekamy po prostu w drugiej miejscówce, która znajduje się na naszym lotnisku, gdzie mieliśmy możliwość uczestniczyć w „Spotter Day-u” i bardzo się cieszymy, że możemy tutaj być – mówi Dominik Rosenbeiger, wrocławski spotter.
Tym razem w ramach Spotter Day’a uczestnicy mogli zatrzymać się łącznie w pięciu punktach. Był to między innymi próg pasa 29, gdzie spotterzy mogli sfotografować samoloty, które kołowały w tamtym miejscu, a także płyta do odladzania samolotów, od strony starego terminala.
–Jeśli chodzi o kierunek lądowania i startów, to sugerujemy się wiatrem, który jest aktualnie na lotnisku. Do tego często używamy aplikacji Flightradar24, która jest bardzo popularna wśród spotterów. Jesteśmy po prostu zadowoleni, że kiedyś wpadł taki pomysł, że możemy stworzyć taką aplikację, gdzie wszyscy spotterzy z całego świata mogą śledzić samoloty i to ułatwi im ich fotografowanie – mówi Dominik Rosenbeiger, wrocławski spotter.
Wśród statków powietrznych, które lądują i startują z wrocławskiego lotniska są też tak zwane perełki, które najbardziej przyciągają uwagę spotterów.
–Można powiedzieć, że w tym się specjalizujemy, że przede wszystkim czekamy na takie gratki. Tutaj szczególnie u nas we Wrocławiu jest Antonów Rusłan, który dosyć często się pojawia oraz wszystkie wojskowe takie większe maszyny, które tak naprawdę nie mają stałego rozkładu i nigdy nie wiadomo, kiedy przylecą, tak że po prostu trzeba być czujnym – mówi Antoni Dec, wrocławski spotter.
W celu robienia zdjęć samolotom, wrocławscy spotterzy pojawiają się także na innych lotniskach w Polsce, ale również jeżdżą po całym świecie.
–Ja na przykład, za dwa miesiące udaję się do San Diego na lotnisko. Po prostu było to moim marzeniem i je spełnię. I na przykład w porozumieniu z amerykańskim lotniskiem, będę mógł wejść do nich na płytę i sfotografować wszystkie statki powietrzne, które tam lądują i z tego bardzo się cieszę. Ale generalnie w Polsce bardzo często można nas zobaczyć, jeśli chodzi o wrocławskich spotterów, w Katowicach, w Poznaniu i najczęściej w Warszawie – mówi Dominik Rosenbeiger, wrocławski spotter.
Jak zaznaczają wrocławscy spotterzy, każdy chętny może do nich dołączyć. Wystarczy mieć pasję, chęci i narzędzie do robienia zdjęć, może to nawet być telefon komórkowy.
–Wiadomo, można powiedzieć, że im lepszy sprzęt, tym lepsze zdjęcia. Aczkolwiek należy pamiętać, że najlepszy aparat jest ten, który ma się przy sobie – mówi Antoni Dec, wrocławski spotter.