– O statku ciężko jest cokolwiek powiedzieć, bo statku w chwili obecnej nie ma. Od kiedy powstał nie ma go praktycznie w Ścinawie. Nie ma gdzie zacumować, stan wody jest za niski. Statek jako atrakcja, nie wiem czy nam się bardzo przyda – mówi Krzysztof Wojtowicz, mieszkaniec Ścinawy.
– Mogę w imieniu własnym powiedzieć, że dla mnie to jest fantazyjna inwestycja, na pewno są potrzebniejsze rzeczy. – Osobiście widział pan ten statek? – Osobiście widziałem, ale tylko i wyłącznie na zdjęciach – mówi Rafał Cichuta, mieszkaniec Ścinawy.
– Proszę sobie wyobrazić, że tutaj latem w porcie nie ma nawet kałuży wody. To jak ten statek ma pływać? – mówi Zbigniew Kozak, mieszkaniec Ścinawy.
Statek przypłynął do Ścinawy w październiku zeszłego roku, po czym popłynął on do Głogowa.
– Stał on przez jakiś czas w Głogowie. Nasze dzieci z gminy były zawożone do Głogowa, żeby mogły sobie na tym statku posiedzieć. W tej chwili statek jest we Wrocławiu. Więc mamy statek, który pływa wszędzie tylko nie u nas – mówi Mateusz Kazimierczak, mieszkaniec gminy Ścinawa.
– Port jest w budowie, czy zostanie kiedykolwiek wybudowany tego nie wiemy. Odra jest żeglowna raptem dwa, trzy miesiące w roku, tak że nie wiadomo, gdzie ten statek będzie pływał – mówi Paweł Kowalski, stowarzyszenie „Lepsza Ścinawa”.
Najbardziej mieszkańców gminy Ścinawa niepokoi koszt budowy takiego statku oraz koszty jego utrzymania.
– My niestety nie możemy cieszyć się statkiem, na który wydaliśmy 5,2 ml zł. Naszą małą gminę nie stać na utrzymanie statku pasażerskiego. Koszt jego utrzymania, moim skromnym zdaniem, będzie wynosił około pół miliona złotych rocznie – mówi Paweł Kowalski.
– Prawdopodobnie statek jest elementem szeroko zakrojonego projektu, tak jak tutaj ten „parking-statek”, na którym stoimy. Jest cały pusty, nic tu nie stoi. Koszt utrzymania takiego parkingu to 200 tys. zł rocznie razem z całą infrastrukturą, bo tu jest też Park & Ride, czyli weź rower i jedź dalej. To jest właśnie kolejna tego typu inwestycja. To szeroki projekt wymyślony przez sekretarza gminy, nie wiem dokładnie przez kogo. Na pewno jest nam w tej chwili niepotrzebny – mówi Krzysztof Wojtowicz, mieszkaniec Ścinawy.
Po wielokrotnych próbach udało nam się skontaktować z Urzędem Miasta i Gminy Ścinawa oraz porozmawiać w temacie statku z sekretarzem gminy Dariuszem Stasiakiem. Zapytaliśmy go między innymi o to, skąd pomysł na taką inwestycję.
– Pomysły, o ile dobrze pamiętam, są zawarte w strategii rozwoju województwa dolnośląskiego, gdzie obszar Odry był jednym z priorytetowych działań, jakie należało wykonywać. Jak rozumiem, w związku z tym również, zarząd województwa dolnośląskiego ogłasza konkursy, w które my się tylko i wyłącznie możemy wpisywać. Więc wpisaliśmy się właśnie z takim pomysłem o dofinansowanie, które uzyskaliśmy – mówi Dariusz Stasiak, sekretarz gminy Ścinawa.
Na pytanie ile będzie kosztowało roczne utrzymanie takiego statku sekretarz odpowiada:
– Nie wiem, nie utrzymywaliśmy jeszcze. Jakieś koszty na to przywidujemy, ale taki pełny styk funkcjonowania tego obiektu jeszcze nie jest w pełni oceniony. Jeżeli chodzi o zimowe przechowywanie statku, można to czynić wyłącznie w wydzielonych do tego miejscach. Jednym z takich miejsc jest przystań we Wrocławiu, gdzie miesięczny koszt utrzymania tego statku wynosi około 500 zł plus koszty energii elektrycznej, która jest tam dostarczana do podtrzymania ciepła w obiektach technologicznych statku – mówi Dariusz Stasiak.
Zapytaliśmy również sekretarza gminy Ścinawa po co w tak małej miejscowości – gmina liczy 7 tys. mieszkańców – taka inwestycja – statek.
– Nowy Jork nie był kiedyś mały? Też kiedyś był mały. To jest proces historyczny, wszystko zmierza do czegoś. Kiedyś być może Ścinawa była bardzo mała i bardzo mało wydajna jeśli chodzi o realizacje różnego rodzaju przedsięwzięć, aż nagle pojawili się ludzie, którzy przyszli z pomysłami, z pełną wizją rozwoju, a co więcej potrafili dobrać środki oraz metody realizacji tego i dzisiaj to robią – mówi Dariusz Stasiak, sekretarz gminy Ścinawa.
Władze gminy zapowiadają, że do końca bieżącego roku mieszkańcy będą mogli w pełni korzystać ze statku. Ale zdaniem mieszkańców w gminie są o wiele ważniejsze potrzeby niż statek turystyczny.
– W Ścinawie nie mamy żłobka, nie mamy normalnych chodników, bo są chodniki z czasów bardzo odległych. Z krawężników nie da się zjechać z wózkiem z dzieckiem, żeby nie wypadło miejscami. Tak że potrzeby mamy ogromne – mówi Krzysztof Wojtowicz, mieszkaniec Ścinawy.
– Jest problem na przykład jeśli chodzi o dojazd mojego syna do szkoły. Dziecko w ogóle nie ma dojazdów do szkoły średniej do Lubina. Jednym słowem mieszkańcy nie mają spełnionych podstawowych potrzeb, a robi się inwestycje na grube miliony – mówi Mateusz Kazimierczak, mieszkaniec gminy Ścinawa.