– Kołdra ciepła na zimę, dwie poduszki, koce. Ich najskrytszym marzeniem były proste rzeczy. Pani Henia chciała świeżego domowego sernika, więc postanowiłam taki upiec. Pan Henryk marzył o krzyżówkach, więc dostanie ich tyle, że będzie je rozwiązywał chyba przez cały rok – mówi Natalia Kowalska ze Szlachetnej Paczki.
Mieszkańcy wsi Jary koło Obornik Śląskich wybrali potrzebujących z Wrocławia. Wspólnie przygotowali paczkę, którą do magazynu przywiozła sołtys Beata Trumpiel.
– W tym roku wybraliśmy 38-letniego samotnego chłopaka. Pomagamy trzeci raz jako miejscowość Jary wspólnie z mieszkańcami. Oni sami chcą, bo to jest forma pomocy. Nie doceniamy tego, co mamy na co dzień i w taki sposób chociaż chcemy się odwdzięczyć, że jesteśmy zdrowi, mamy co jeść, możemy mieszkać w bezpiecznym ciepłym miejscu. Pan Tomasz jest wyjątkową osobą, ponieważ jest leżący, ma specjalne żywienie, więc nie mogliśmy na przykład kupić świątecznych słodyczy, bo nie skorzystałby. Głównie jest sucha żywność, z długim terminem ważności plus niespodzianka od nas. Udało nam się zebrać uzbierać sporo pieniędzy, maszynka do mielenia mięsa i maszynka do strzyżenia włosów. No i oczywiście lodówka – podkreśla Beata Trumpiel, sołtys wsi Jary.
Takich historii jest jeszcze więcej. Każda rodzina, wolontariusz i darczyńca to oddzielny rozdział, ale łączy ich idea pomagania.
– Przede wszystkim to jest taki weekend, kiedy wszyscy się bardzo mocno wzruszamy, bo widząc te starsze osoby, które w końcu dostają na przykład łóżko z materacem antyodleżynowym albo dzieci, które mogą pobawić się zabawkami, na które wcześniej mogły spoglądać w reklamach telewizyjnych. Tak dużo jest tych wzruszeń. Jestem pełna podziwu w stosunku do darczyńców, który realizują tę pomoc i w stosunku do wolontrariuszy – zaznacza Monika Gzowska, liderka Szlachetnej Paczki Wrocław-Krzyki-Zachód.
– Zawsze, w każdej edycji jest się czym chwalić. Można rzec śmiało, że cuda się zdarzają. Weekend cudów nie na darmo się nazywa weekendem cudów, bo jest wiele emocji, pozytywnych wrażeń i energii – dodaje Anna Szmidt ze Szlachetnej Paczki.
Szlachetna Paczka to setki prezentów i kilogramy jedzenie, które ktoś musi przetransportować, ale w takiej sprawie chętnych do pomocy nie brakuje.
– Jako duszpasterstwo akademickie Akademii Wojsk Lądowych zebraliśmy wolontariuszy, którzy są studentami AWL-u, żeby pomóc przy Szlachetnej Paczce. Naszym zadaniem jest dowożenie paczek do rodzin najbardziej potrzebujących. Rozdzielamy produkty i przydzielamy do konkretnej rodziny, która tych produktów potrzebuje – wyjaśnia sierż. pchor. Bartłomiej Komarzecki z Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu.
– Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Trzeba pojechać wielkim samochowem. Ja dwa razy jechałam na takie zakupy, ale dla mnie to była przyjemność. Jak czułam, że mogę pomóc i uszczęśliwić kolejną rodzinę, to dla mnie było to dużo szczęścia. Z chęcią podarowałabym potrzebującym cały sklep – mówi Natalia Kowalska ze Szlachetnej Paczki.
Wszyscy zgodnie podkreślają, że prezenty mają wywoływać uśmiech i umilić ten świąteczny czas.