Joanna Bruździńska urodziła się w Bolesławcu – mieście znanym z unikatowej ceramiki i bogatej tradycji rzeźbiarskiej. Swoją przygodę ze sztuką zaczynała w Stowarzyszeniu Fotograficznym „Camera”. Tajniki tworzenia w glinie zgłębiała w pracowni Mateusza Grobelnego. Jak sama twierdzi, ceramika jest sztuką, która ją urzekła i która wciąż ją zaskakuje.
Przywiozłam na wystawę dzisiejszą 15 rzeźb, jedna z nich zostanie wylicytowana na charytatywne cele, a 14 zostanie zaprezentowanych z ofertą sprzedaży. Większość z nich jest wypalana tradycyjnie w piecu elektrycznym, ale też mam kilka prac, które są wypalane metodą typu raku, to jest taki specyficzny wypał, który daje dodatkowe efekty, które pomaga uzyskać natura. To są efekty osiągane przez redukcję tlenu podczas ostatniego etapu wypalania, dzięki czemu wychodzą takie metaliczne, piękne odcienie szkliw, które wcześniej nałożyłam – mówi Joanna Bruździńska, rzeźbiarka.
Daniel Pielucha ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Rodzaj uprawianego przez artystę malarstwa sztalugowego jest nazywany nadrealizmem polskim. Malarz w swych dziełach szuka cech świadczących o odrębności naszej kultury i historii. W Zamku Topacz zaprezentował obrazy z charakterystycznymi dla swoich prac motywami.
Konie, jakieś tam motywy myśliwskie, pejzaż polski z kuropatwami, żubry, a tu nagle takie egzystencjonalne płótno, jedno czy drugie. Właśnie inspiracje, przyroda, to, co mnie zawsze interesowało, łowiectwo na przykład, cały czas w nocy gdzieś chodzę po lesie sobie, za szkodnikami polując. I myślę, że bez tego, bez natury nie istniejemy – mówi Daniel Pielucha, malarz.
Na pomysł zestawienia tych dwóch artystów na wystawie z cyklu ,,Sztuka i smak” wpadła Barbara Dermuth-Garbień z Galerii Sopra.
Artyści mają wspólną inspirację, mianowicie jest to człowiek i przyroda. I tutaj właśnie żeśmy to połączyli, Daniel Pielucha i jego malarstwo zaliczane jest do nurtu nadrealizmu polskiego, natomiast Joanny Bruździńskiej rzeźba zaliczana jest do nurtu realizmu magicznego. I to się bardzo pięknie spina, gdyż artyści inspirują się literaturą, mitologią, dawnymi wierzeniami, baśniami, legendami. I to idealnie do siebie pasuje, dlatego połączyliśmy dzisiaj tych dwojga artystów. I oprócz tego dajemy naszym gościom możliwość obcowania nie tylko z dziełem, ale także z twórcą i to dodatkowo zwiększa emocje i odbiór tej sztuki – mówi Barbara Dermuth-Garbień, komisarz wystawy, Galeria Sopra.
Dopiero dzisiaj właściwie zobaczyłam, jak to wygląda, bo wcześniej nie było tej okazji i rzeczywiście widzę w tym wszystkim fajny sens, dobry projekt – dodaje Joanna Bruździńska.
To, co nas łączy, to jakieś tam wspólne inspiracje przyrodą i człowiekiem. Ja myślę, że nawet fajnie korespondują te rzeźby z tymi płótnami – dodaje Daniel Pielucha.
Wiele z wystawionych dzieł znalazło nowych właścicieli, w sumie sprzedano aż 8 rzeźb 15 obrazów.
– Zdecydowałem się na dwa dzieła Daniela Pieluchy i na jedną rzeźbę. Od jakiegoś czasu obserwuję akurat sztukę pana Daniela, znamy się zresztą osobiście, nie wszystkie jego obrazy mi się podobają. Taka jest generalnie idea sztuki w sumie, że ma trafiać do serca, obrazy generalnie kupuję po prostu na zasadzie albo mi się podoba albo nie – mówi Zbigniew Piątek, mecenas sztuki.
Podczas imprezy odbyła się również licytacja charytatywna wybranych przez twórców: rzeźby oraz obrazu na rzecz ukraińskich artystów.