Z nami jest Krzysztof Smolnicki, Dolnośląski Alarm Smogowy cały czas monitorowaliście jakość tej instalacji. Ile dni wystarczyło, żeby te płuca z białych stały się prawie czarne.
– Z marszałkiem Krzysztofem Majem tuż przed świętami życzyliśmy wszystkim białych świąt. To znaczy, żeby nie tylko był śnieg, ale żeby te płuca pozostały białe, podobnie jak nasze wewnętrzne płuca. I okazało się, że nasze życzenia w czasie świąt się spełniły. Praktycznie były białe, nic się nie zmieniało, dlatego, że było ciepło w czasie świąt i i wiało. Więc smogu nie było. Natomiast na początku roku i w pierwszym tygodniu stycznia po prostu płuca zrobiły się ciemnoszare w ciągu dwóch, trzech dni. Mieliśmy poważny atak smogu, o którym niestety służby miejskie słabo reagowały, a służby wojewody wysłały alerty RCB dopiero na drugi dzień, kiedy ten atak smogu się skończył. Jest to bardzo ważne dlatego, że w kraju co roku umiera przedwcześnie 50 tys. osób w związku z zanieczyszczeniem powietrza. W naszym regionie myślę, że jest to kilka tysięcy – mówi Krzysztof Smolnicki, Dolnośląski Alarm Smogowy.
Wrocławianie także odczuwają skutki zanieczyszczonego powietrza.
– Ja mam astmę. To troszkę jednak wpływa na moje samopoczucie i zdrowie. Ale tak ogólnie trzeba wytrzymać
– Wczoraj otworzyłam okno to myślałam, że można się udusić. Taki smród. I ludzi trzeba pilnować, bo ludzie palą śmieciami
– W takich dniach, w których najbardziej jest chłodno i ludzie palą w piecach to są odczuwalne dolegliwości. Takie symptomy jak: objawy kłucia np. w klatce piersiowej
– Smog jest strasznie obrzydliwy we Wrocławiu i nie idzie żyć. Ja już mieszkając we Wrocławiu ponad 60 lat niestety czegoś takiego co się w ostatnich latach dzieje, w 3,4 latach czegoś takiego nie doświadczałem, szczególnie w bardzo bliskich okolicach rynku
– Jak jest informacja, że jest smog to siedzę w domu, ale dzisiaj była taka informacja, że jest dobre powietrze, więc idę, chodzę, ale jeszcze nie czuję. Może w moim wieku jeszcze się tego nie odczuwa – mówią wrocławianie.
Musimy przypomnieć o tym, że my sami dość sporą cegiełkę dokładamy do tego smogu. Za wolno wymieniamy stare piece w naszych mieszkaniach.
– Mówię tak szybko, dlatego, że temat jest bardzo ważny, a zmiany są bardzo pilne. Od 1 lipca 2024 wchodzi w życie uchwała antysmogowa przyjęta przez władze regionalne. Jesteśmy tutaj pod siedzibą Urzędu Marszałkowskiego. Od pierwszego lipca 2024 nie będzie można palić w piecach „kopciuchach”. Niestety szacujemy, że tych pieców na Dolnym Śląsku zostało jeszcze około 200 tys. To jest bardzo dużo. W samym Wrocławiu jest około 6 tysięcy, z czego większość jest w lokalach miejskich, gminnych. Po prostu gmina jest odpowiedzialna – mówi Krzysztof Smolnicki, Dolnośląski Alarm Smogowy.
– Państwo wie, co ma robić. Zarząd też wie. Prezydent też wie, co ma robić. Trzeba finansować, likwidować te stare piece jeszcze z tych czasów przedwojennych, czy te, które były po wojnie. Tak więc trzeba po prostu ludziom uświadamiać to wszystko.
– Miasto wynajęło wszystkich kominiarzy, jacy są we Wrocławiu. Zapłaciło im za to, żeby sprawdzali czym ludzie palą. Nie to, że ja muszę dzwonić na straż miejską, że tu z komina leci jakieś za przeproszeniem niebezpieczne substancje czarne, zielone i niebieskie, ale żeby to kominiarze chodzili i bez przerwy sprawdzali obowiązkowo każdego kto pali, czym pali i dlaczego pali –podsumowują wrocławianie.
Teraz instalacja pojedzie dalej do województwa lubuskiego, ale jeszcze wróci na Dolny Śląsk.