Protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącym zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej od ponad tygodnia trwają w całej Polsce. Do tej pory ich uczestnicy spacerowali, ulice miasta blokowali samochodami, motocyklami i rowerami. W czwartek postanowili zatańczyć na największych skrzyżowaniach Wrocławia. Mimo że to już kolejny dzień, determinacja protestujących nie maleje, bo – jak sami twierdzą – walczą o swoją przyszłość.
Ja protestuję w tym kraju chyba już z przyzwyczajenia. Należę do tych grup, które są dyskryminowane praktycznie od samego początku rządów PiS-u. Jestem i LGBT, i kobietą. To jest w tym kraju po prostu straszne. Mamy chyba obowiązek wychodzić na ulicę i mamy obowiązek pokazać, że nas te strajki nie zmęczą.
Dla mnie to jest strajk już bardziej wielopoziomowy i nie dotyczy samej aborcji. Przynajmniej ja tutaj jestem z takiego powodu, bo dla mnie tutaj nie jedna rzecz się liczy.
Chyba już wszyscy mamy dość, że zabiera nam się podstawową możliwość decydowania o sobie, wyborów. Dzisiaj dotyczy kobiet, a jutro może dotyczyć szerszego grona osób. Już dotyczy osób homoseksualnych i mniejszości. To po prostu jest frustracja. To wszystko się już nawarstwiło.
W środę protestujących zaatakowała grupa narodowców, którzy używali gazu łzawiącego, bili i wciągali niektórych protestujących do swoich samochodów. Mimo tych dramatycznych wydarzeń, wrocławianie kolejnego dnia znów wyszli na ulice.
Jak na wszystkich równościowych albo kobiecych protestach jest spokojnie, nigdy nie mieliśmy żadnych problemów, co też pokazuje, jak działa policja we Wrocławiu, która raczej jest wspierająca niż przeszkadzająca, ewentualnie jak wczoraj, podczas ataków, raczej bierna.
Smutna sprawa, że takie coś się stało i nie powinno mieć miejsca.
Sytuacja została na tyle szybko opanowana przez policję i przez miasto, że chyba nikt się nie boi, skoro wszyscy tutaj są.
Można się było tego spodziewać. Szczególnie po sławetnym wystąpieniu wiadomo kogo.
Teraz mam wrażenie, że ludzie już mają więcej nadziei. Dzisiaj te taneczne imprezy są pozytywne.
Był to ósmy i, wszystko wskazuje na to, że nie ostatni dzień protestów przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej.