Wrocławianie przyznali, że nie łatwo wskazać jednego ulubieńca. Wśród wymienianych faworytów padały tradycyjne różane, te z budyniem czy czekoladą. Kupowania jednego małego paczka w drodze do pracy to dziś już zdecydowanie z mało. Coraz więcej firm wcześnie rano zaopatruje biura w całej kartony wypełnionymi pączkami po brzegi Tradycja ta stane się rozwija.
– Paczki dla kolegów i koleżanek robimy już drugi rok, a właściwe drugi i pół. Za pierwszym razem sam w domu zrobiłem dwieście pączków i przywiozłem do pracy. Dzis już od podstaw po samo wykończenie robimy je tutaj w firmowej kuchni – mówi Hubert Ozimina z ATM Grupy.
Sam proces tworzenia pączków nie wydaje się zbyt skomplikowany. Najważniejsze jest nadzienie, to od niego zależy czy zyskają uznanie smakoszy.
– O 7:00 przychodzomy do pracy, przed wszystkimi. Zaczynamy od robienia ciasta drożdżowego, potem ono rośnie, dzielimy je na porcje. Smażymy na smalcu i na końcu nadziewamy – zdradza pracownik ATM Grupy.
Czasem z prostej inicjatyw może narodzi się pomysł, który skryje za sobą coś więcej.
– W tym roku przyświeca nam świetny cel. Przy okazji robienia pączków zbieramy do puszki na rehabilitację dla naszej koleżanki Jadzi, która tej pomoy bardzo potrzebuje – podsumowuje praconik ATM Grupy.
Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka – w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło.