Pani Monika dokładnie dwa tygodnie temu nagle trafiła do szpitala, była w 26. tygodniu ciąży, do terminowego porodu było jeszcze dużo czasu.
- – Ciąża to jest naprawdę nieprzewidywalna sytuacja i pani powiedziała, że trzeba natychmiast przyjąć mnie na oddział i będzie pewnie tutaj cięcie cesarskie, będziemy tutaj małego ewakuować – mówi Monika Rajczakowska, mama Maksa, wcześniaczka.
Maks ważył 1250 gramów, jak na wcześniaka całkiem sporo, ale i tak mama obawiała się, by nie zrobić mu krzywdy.
- – I zobaczyłam takiego maluszka, to ja się bałam nawet go dotknąć. Nie wiedziałam, czy mogę dotykać czy się nie zrobi krzywdy, więc tak po dwóch dniach dowiedziałam, że też mogę kangurować, więc od razu też ja się ucieszyłam – dodaje mama.
Na oddziale jest 12 miejsc w inkubatorach i wszystkie cały czas są zajęte. Niektóre maluszki ważą 600-700 gramów. Wszystkie wymagają specjalistycznej, czasem wielomiesięcznej pomocy.
- – Mały noworodek, on jest nie tylko mały, bo on urodził się znacznie przedwcześnie. I ta jego małość wynika przede wszystkim z niedojrzałości, czyli najczęściej ma niedojrzały układ oddechowy, czyli rzadko kiedy oddycha sam, wymaga wspomagania oddechu albo nawet zastąpienia oddechu przez respirator. Ma niedojrzały układ pokarmowy, czyli nie może dostać od razu takiej ilości mleka mamy, która zaspokoiłaby jego potrzeby. Musi dostać kroplówkę, najczęściej przez takie wkłucie centralne, założone blisko serduszka, żeby tam można było podawać odpowiednio zagęszczone żywienie pozajelitowe. On ma też niedojrzały układ nerwowy – mówi prof. Barbara Królak- Olejnik, Klinika Neonatologii USK we Wrocławiu.
Niektóre maluchy na oddziale spędzają nawet kilka miesięcy, ale będą w miarę samodzielnie mogły żyć.
- – Dzieci nasze starają się walczyć, wiadomo każde dziecko staramy się tutaj ratować. No jest, zawsze jest jakiś mały ułamek, który tego nie przetrzyma w skrajnych tygodniach bądź w bardzo ciężkim stanie, ale widać potem, że to są mali wojownicy, tak jak się mówi, że wcześniaki to są bohaterowie i mali wojownicy, to starają się walczyć – mówi Justyna Wielądek, koordynatorka na Oddziale Neonatologii USK we Wrocławiu.
Niektóre jeszcze przez wiele miesięcy i lat będą wymagały wsparcia specjalistów, ale mają szanse na normalne, zdrowe życie.
- – Mały jest właśnie takim małym, walecznym chłopakiem i sobie super radzi – mówi mama.
- – Uśmiechamy się, bo proszę mi wierzyć, że czasami przychodzą osoby, które mówią, ja też byłem wcześniakiem, a tak patrzymy, a ten człowiek taki duży, wyrośnięty i mówi – wiele, wiele lat temu, ale naprawdę byłem wcześniakiem – mówi prof. Barbara Królak- Olejnik, Klinika Neonatologii USK we Wrocławiu.
- – Maks się dobrze rozwijał, bo to też jest tak, on cały czas ciąża przebiegała też prawidłowo, na wadze też przybierał, więc teraz, że tak powiem, przyszedł na świat i ma łatwiej. Chciał się urodzić tutaj – na Międzynarodowy Dzień Wcześniaka, żeby poświętować ze wszystkimi dziećmi – mówi mama Maksa.