– Wygląda na to, że rządzącym wcale nie zależy na pieniądzach z KPO, tylko zależy na wygraniu wyborów. I to, mam wrażenie, będzie determinantą działań rządowych. Pieniądze Polsce by się przydały. Mamy wysoką inflację. Napływ kapitału sprawiłby trochę więcej optymizmu wśród inwestorów, wśród ludzi, którzy czekają na to, żeby pracować. Więc potrzebujemy tych pieniędzy. Ale PiS bardziej potrzebuje wygrania wyborów, więc nie sądzę, żeby ten proces się zakończył sukcesem przed wyborami – mówi dr Ryszard Kessler, politolog.
Sprawa rozbija się obecnie o konflikt w Trybunale Konstytucyjnym, który nie jest w stanie zająć się nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, którą skierował tam prezydent Duda. Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym to jeden z kamieni milowych. Na ten moment kamieni nie do pokonania.
– To jest tak, że Komisja Europejska i urzędnicy europejscy dobrze wiedzą, jaka jest sytuacja praktyczna w Polsce i rozumieją to, co się dzieje. Może nie rozumieją, ale wiedzą, co się dzieje. Rozumieć na pewno nie rozumieją, bo tego nikt nie rozumie, dlaczego nie chcemy tych pieniędzy. Więc cierpliwie będą obserwować, co się dzieje i będą czekać. Nie mamy wyjścia. Musimy doczekać momentu, kiedy albo Prawo i Sprawiedliwość przegra wybory, a jeżeli wygra, to po wygranych wyborach, już nie będzie się wstydzić wyborców, tylko po prostu po te pieniądze sięgnie – mówi dr Ryszard Kessler, politolog.
Tymczasem każdego dnia pula pieniędzy, które możemy dostać, zmniejsza się. To kosztuje konkretne pieniądze.
– Tutaj od grudnia tak naprawdę harmonogram płatności mógł być realizowany. Według stanu na maj 2023 r. już powinno być 8 mld euro wypłaconych tak naprawdę w formie bezpośredniej dotacji oraz około połowy tej kwoty w zakresie również pożyczek nisko oprocentowanych. Ten program inwestycyjny KPO został przyjęty, opiewa na kwotę około 150 mld złotych – mówi prof. Bogusław Półtorak, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu.
Brak tak ogromnych środków, z których w tym czasie korzystają inne kraje członkowskie Unii Europejskiej, rodzi poważne konsekwencje gospodarcze.
– Te pieniądze bardzo by się przydały dla rozpoczęcia nowych inwestycji infrastrukturalnych, szczególnie w zakresie wydatków związanych z inwestycjami proekologicznymi, klimatycznymi, czyli nowe źródła energii. To jest około 40% KPO, ma być przeznaczone na finansowanie tych nowych źródeł energii, zmian klimatycznych, lepszego zarządzania zasobami. Ale 20% to też wydatki na transformację cyfrową, która daje wyższą efektywność funkcjonowania administracji samorządowej, przedsiębiorstw. To wszystko bardzo by się przydało po to, żeby za rok, za dwa w Polsce nie mówić o stagnacji gospodarczej, ale również o możliwościach dalszego rozwoju rynku pracy, nowych możliwości zatrudnienia i przede wszystkim utrzymania poziomu dochodów dla Polaków i Polek – mówi prof. Bogusław Półtorak, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu.
– Jest tak w polityce i w życiu, że rzeczy, których nie ma, one nie bolą. Więc jeżeli tych pieniędzy nie ma, wyborcy tego nie odczują – mówi dr Ryszard Kessler, politolog.
Jednak Polacy bardzo mocno odczuwają wysoką inflację i ciągle rosnące koszty utrzymania domu, energii i paliwa. A na horyzoncie nie widać nawet cienia szansy na pieniądze z Unii.