–Świątynie stoją w tym miejscu niemal od tysiąca lat, ponieważ pierwotnie tutaj był gród Bobrzan, czyli jak wiadomo plemię pogańskie. Więc kiedy państwo Bolesława Chrobrego przejęło ten teren, to zaczęło je chrystianizować. Na czym polegała chrystianizacja? Najpewniej rozwalali pogańską świątynię i budowali chrześcijańską. I tak w okolicach XII wieku powstał tu pierwszy kościół. W tamtym czasie drewniany albo romański, w każdym razie bardzo, bardzo stary. On się przez cały ten czas rozbudowywał, zyskał na dużym znaczeniu, kiedy na zamku we Wleniu powyżej kapliczka dedykowana świętej Jadwidze Śląskiej zamieniła się w zwykłe pomieszczenie gospodarcze, a ten obiekt stał się główną świątynią w okolicy. Mamy tutaj wiele zabytków, chociażby Ambonę. Ambona, która stała się pierwszą księgą pamiątkową, ponieważ już w XVIII wieku odwiedzający podpisywali się na niej. Do dzisiaj zachowały się daty, imiona, nazwiska, co jest niewidoczne dla osoby, która patrzy na Kościół holistycznie. Dopiero jak sobie posiedzimy i zaczniemy się patrzeć na detale, to jest całkowicie inna sprawa i dostrzegamy takie fajne niuanse, jak na przykład ołtarz, który jest za mną. W ołtarzu sądzimy, że ta rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem może pochodzić z gotyku, ale jeszcze nie było żadnych badań, które mogłyby to udowodnić — mówi Gracjan Kielijański, Rudy Tur Przewodnik Sudecki.
Do najcenniejszych pamiątek po wiekowej przeszłości kościoła jest polichromia w zakrystii.
–Kościół na prowincji. Więc można śmiało powiedzieć, że nikt się nim przez pierwsze lata aż tak nie opiekował. Zresztą były czasy komunistyczne, a komuna nie za bardzo lubiła katolicyzm. Z prostego powodu, katolicy walczyli z komuną. Mamy, chociażby Wyszyńskiego, mamy księdza Popiełuszkę, w związku z czym oni chcieli je niszczyć. A ciężko było oficjalnie coś zniszczyć, więc co trzeba było zrobić? Retoryka, co poniemieckie to złe. A w związku z czym wystarczyło kościoła nie zamknąć. I ludzie wchodzili, pożyczali sobie coś, a to np. były organy i kolekcjonerzy metali przyszli, wzięli sobie troszkę kawałek ambonki, po co? Nie wiadomo, ale mamy również ołtarz. I jak przychodzili kuracjusze, to się podpisywali z tyłu. Ministranci oraz kuracjusze w języku polskim, a czasem nawet w cyrylicy. I te napisy zachowały się z tyłu ołtarza do dnia dzisiejszego. W związku, z czym to jest taka księga pamiątkowa. Teraz już od tego nie robi, chwalmy Pana, ale jak kiedykolwiek się uda ten ołtarz odnowić, będziemy się starać, żeby ten wandalizm sprzed ponad pół wieku zachować, bo on już jest generalnie zabytkiem —mówi Gracjan Kielijański, Rudy Tur Przewodnik Sudecki.
–Na pewno Kościół istniał tu już w XIV wieku. Ponieważ zachował się dokument, który mówił o usunięciu z tego Kościoła proboszcza, ponieważ nie mówił w języku polskim. Ludność tutaj we Wleńskim Gródku i w obrębie grodu była słowiańska, polskojęzyczna i zażądali właśnie zmiany proboszcza, żeby móc go zrozumieć — mówi Katarzyna Kielijańska, Konsorcjum Warownia na Zamku we Wleniu.
W Kościele znajdują się sarkofagi, które są wykonane z piaskowca.
–Tutaj również się zachowało mauzoleum rodu Grunfeld, czyli tych, którzy urzędowali tutaj na przełomie XVIII i XIX wieku. To oni przyjęli tutaj Johna Quicego Adamsa, który później stał się szóstym prezydentem Stanów Zjednoczonych. On tu podróżował jako ambasador USA w Berlinie, ale to on, patrząc na pałac, kościół oraz zamek uznał, że to jest najromantyczniejszy widok, jaki w życiu widział. Więc pierwszy pozytywny komentarz, 5 gwiazdek i kciuk w górę dostaliśmy ponad 200 lat temu — mówi Gracjan Kielijański, Rudy Tur Przewodnik Sudecki.