– To był bardzo ważny projekt, ponieważ trwał przez dwa lata. Nieczęsto projekty za prawie 2 miliony są realizowane w dwóch miejscach, to znaczy we Wrocławiu w Teatrze Polskim, Wrocławiu i w Oslo. Dwie premiery, warsztaty, spotkania, odwiedziny wydawnictwa i co najważniejsze ta tematyka, która wybrzmiała w dwóch tych przedstawieniach – mówi Jacek Gawroński, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Oba spektakle – polski i norweski obejrzało ponad 1200 widzów. Zaangażowało się 40 aktorów. Cały projekt kosztował ponad 2 miliny złotych, z czego 1,5 miliona to środki europejskie.
– Była taka myśl, czy nie odstąpić od projektu w ogóle, ponieważ zamysł początkowy był zupełnie inny. To trochę jakby chcieliśmy inaczej, w innej konwencji przygotować ten projekt. Ale później, jak okazało się, że wybuchła wojna. Należało po prostu inaczej popatrzeć na ten projekt i doszliśmy do wniosku, że nie możemy rezygnować, lecz wręcz przeciwnie wyeksponować ten problem, który się pojawił nie tylko samej wojny, ale też i ludzi, którzy w tej wojnie uczestniczą i muszą uciekać, czyli kwestia migracji ukraińskiej do Polski – mówi Kazimierz Budzanowski, zastępca dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Bożena Baranowska jest aktorką Teatru Polskiego we Wrocławiu od ponad 30 lat. Przyznaje, że dla niej projekt „Włączyć mniejszość” okazał się bardzo ważny. We Wrocławiu za reżyserie odpowiadał Włoch Gianluca Lumiento, który wyłonił obsadę spektaklu.
– Praca była niezwykle ciekawa. Z powodu naszych zadań i postaci, ale również nawiązania współpracy i kontaktu z kolegami z Ukrainy. No i ta cała prawda historyczna. Historyczne tło tragiczne spowodowało, że był to bardzo emocjonalny spektakl – mówi Bożena Baranowska, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Projekt powstał jeszcze przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainie w lutym 2022 roku. Po tym zdarzeniu oś całego projektu nabrała zupełnie innego znaczenia.
– Artyści to jest taki banał, ale wyprzedzili nieco rzeczywistość, bo opracowując ten projekt w 2021 roku, on miał mówić o migracji Ukraińców do Polski i Polaków do Norwegii, tej migracji zarobkowej, która wtedy była głównie. Kiedy projekt się rozpoczął, wybuchła druga część wojny na Wschodzie i niespotykana na dzisiejszą na skalę światową migracja Ukraińców do Polski zmieniła w ogóle podejście artystów do tego projektu. Ale ja się bardzo cieszę, że ten projekt nie skupił się tylko na Ukraińcach. To był przyczynek do dyskusji o tym, jaki jest Dolny Śląsk, jaki jest Wrocław – mówi Krzysztof Maj, członek zarządu województwa dolnośląskiego.
– Wojna stała się determinantem tego całego projektu. Zupełnie tak trochę przypadkowo, ale bardzo ważny element tego spektaklu – mówi Jacek Gawroński, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.
– Byliśmy wszyscy po prostu bardzo przejęci i tak jak teraz trochę się wzruszam, bo było nam niezwykle trudno w tej sytuacji, ale z drugiej strony czuliśmy, że właśnie trzeba coś zrobić, żeby podkreślić jak jesteśmy do tego ustosunkowani i że trzeba być z kolegami, którzy w tak tragiczny sposób zostali dotknięci tą wojną. I myślę, że dlatego też ta praca była wyjątkowa – mówi Bożena Baranowska, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu.