– Właściwie ten okres 30 dni, na który został wyznaczony stan klęski żywiołowej, ja bym wnioskował o przedłużenie tego okresu. Szczególnie w tych gminach, jak Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój, gmina Kłodzko, troszeczkę w Bystrzycy Kłodzkiej. Dlatego, że my nie uporaliśmy się jeszcze ze wszystkim. Jeżeli w Stroniu Śląskim na przykład tysiąc osób, prawie tysiąc osób, nie mieszka w swoich budynkach, to znaczy, że to jest stan klęski żywiołowej. Jeżeli się okazuje, że jest kłopot z kanalizacją, to to jest stan klęski żywiołowej – powiedział Zbigniew Łopusiewicz, Przewodniczący Rady Powiatu Kłodzkiego.
Zaznaczył też, że problemy nie skończą się szybko.
– Mamy mosty, przez które niestety nie można przejechać. Jest jeszcze jedna wieś, która jest odcięta od reszty świata, Górne Bielice. Zrobimy tam dojazd niebawem. Ale mimo wszystko to są jeszcze tony śmieci, które trzeba wywieźć z tych miejscowości. Myślę, że tu jeszcze powinniśmy skorzystać z tego i przedłużyć okres stanu klęski żywiołowej. Niektóre gminy, które zostały zakwalifikowane do tej specustawy, powinny być już w tym momencie wyłączone, bo taka jest kolej losu, natomiast niektóre powinny w dalszym ciągu funkcjonować – dodał Zbigniew Łopusiewicz.
Stronie Śląskie ucierpiało ogromnie, nie ukrywa burmistrz. Sytuacja wciąż jest bardzo trudna.
– Dużo wyzwań, dużo prac związanych z budynkami, które są przeznaczone do wyburzenia, z usuwaniem odpadów powodziowych, zagospodarowaniem miejsc takich utrudnionych, jeżeli chodzi o komunikację, sprzątanie, osuszanie budynków, osuszanie lokali mieszkalnych, dezynfekcja studni, ujęć wody. Więc są procesy powoli przygotowane do odbudowy danych nieruchomości – tłumaczy Dariusz Chromiec.
Trwa szacowanie strat, ale już teraz wiadomo, że dla Stronia Śląskiego to są ogromne kwoty.
– Infrastruktura gminna to około 300 mln zł, biorąc pod uwagę budynki użyteczności publicznej, infrastrukturę sportową, infrastrukturę drogowo-mostową i inne obiekty, które zostały zniszczone. Media, kanalizacja, oczyszczalnia ścieków, Urząd Stanu Cywilnego, który stanowił budynek naszej Kaplicy Świętego Onufrego, więc naprawdę ogrom zniszczeń. Też działalność gospodarcza, o której trzeba powiedzieć, bo bardzo dużo obiektów, około 170 zostało zniszczonych, czyli nasze sklepy różnej branży. Tam jest to wycenione na około 100 mln zł, więc jeżeli to dodamy, to powstaje nam potężna kwota strat i szkód, które są w naszej infrastrukturze – dodał burmistrz Stronia Śląskiego.
Z kolei burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej zaznacza, że niektóre szacunki okazały się zbyt optymistyczne.
– Pomyliłam się, jeśli chodzi o szacowanie strat, wywożenie tych wszystkich śmieci popowodziowych, bo nie pomyślałam o tym, że ludzie będą jeszcze skuwać tynki i zrywać podłogi. Z tych szacowanych 4 tys. ton zrobi się nam 8 tys. ton. U nas problemem są wsie, które są wzdłuż rzek i niestety nie są zwodociągowane, więc musimy jak najszybciej odmulić te rzeki, z tego względu, żeby ludzie mieli wodę. Ja zrobiłam to, nie patrząc na Wody Polskie. Pierwszy dzień po powodzi wpuściliśmy ciężki sprzęt do rzek, aby ludzie mogli sobie wypompować te brudne wody ze swoich studni. Natomiast w tej chwili mam problem, kto za to zapłaci. Oczywiście później, po jakimś czasie, dostałam zgodę z Wód Polskich, natomiast problem jest z zapłatą za ten sprzęt i ludzi, którzy tam pracowali – dodaje Renata Surma.
Już teraz wiadomo, że niektóre prace nie zakończą się przed zimą i trzeba będzie zostawić je na przyszły rok.
– Odbudowa po powodzi na pewno nie będzie w krótkim czasie, bo wszyscy widzimy, tutaj jest wyjątkowy też teren górzysty, a pewnych prac nie da rady wykonać u nas w górach, kiedy jest mróz, kiedy jest śnieg, więc na pewno trzeba będzie przeczekać z niektórymi pracami do przyszłego roku – dodała burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej.