— Zarząd Zasobu Komunalnego na przestrzeni ostatniego półtora roku na obszarze Parku Kulturowego usunął siedem takich napisów graffiti. Trzeba też jasno podkreślić, że jeżeli chodzi o strukturę własnościową, bardzo niewiele obiektów na terenie Parku Kulturowego jest własnością stuprocentowo miasta. Bardzo wiele jest tutaj budynków wspólnotowych, budynków będących własnością prywatną i tutaj ciężar utrzymywania tych elewacji, w tym nieoszpeconym stanie, czyli tak jak jest to napisane w uchwale, spoczywa na właścicielach — mówi Michał Guz z Urzędu Miejskiego Wrocławia.
— Cieszy nas to przede wszystkim, że zarządcy nieruchomości, i nie tylko nieruchomości będących w zasobie miejskim, widzą też potrzeby usuwania tych elementów z przestrzeni miejskiej, więc współpraca układa się bardzo dobrze. Współpracujemy obecnie z ponad 40 zarządcami nieruchomości i wspólnie działamy, by usuwać te elementy mowy nienawiści. Część zarządców usuwa we własnym zakresie te znaki czy tagi, natomiast jeżeli jest taka wola, to my również pomagamy, by te elementy usunąć tam, gdzie jest udział we wspólnocie danej nieruchomości gminy Wrocław — dodaje Ewa Żmuda z Wrocławskiego Centrum Integracji.
— Tam, gdzie miasto nie jest właścicielem, nasze możliwości działania są mimo wszystko trochę ograniczone, a miasto jest właścicielem formalnie około 10% powierzchni Wrocławia, jeżeli chodzi o obiekty. Tu jest apel do zarządców, żeby dbali jednak o czystość swoich elewacji, no i też mimo wszystko apel do mieszkańców, żeby monitorowali, żeby zwracali uwagę. Można czy straż miejską, czy policję wzywać do przypadków wandalizmu — przekonuje Michał Guz.
— Mówimy tutaj o działaniu nielegalnym, być może prowadzonym z pobudek takich bardzo gdzieś tam wzniosłych, ale to nie usprawiedliwia tego, że jest to forma niedopuszczona przez polskie prawo i takich rzeczy w przestrzeni publicznej i miejskiej nie wolno robić. Tym bardziej, że często te napisy są umieszczane na zabytkowych elewacjach, gdzie one dodatkowo jeszcze niszczą te dobra kultury, dobra narodowe, które często są też bezcenne dla wielu osób — nadmienia kom. Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
— Chciałabym, żeby było czysto i schludnie, żeby było po prostu pomalowane w dobrym stanie i niekoniecznie, żeby były jakiekolwiek zbędne napisy. Bardzo ładnie to wygląda, tylko myślę, że to nie jest w porządku, np. na Płacu Jana Pawła, gdzieś tam widziałam, raczej ścisłe centrum. W niektórych miejscach jest ładne graffiti, widziałem, ale w niektórych takie bazgroły na przykład, jak tutaj — murek przed przedszkolem — mówią Telewizji Echo24 mieszkańcy Wrocławia.
— Niestety, muszę powiedzieć z przykrością, że mieszkańcy i spółdzielnie nie zgłaszają nam często takich zdarzeń. Ja nie mówię, że takie grafiki się nie pojawiają w takich miejscach, ale wydaje mi się, że za każdym razem powinniśmy coś takiego zgłosić — mówi Wojciech Jabłoński z Policji.
A powinno, bo konsekwencje dla takiego delikwenta mogą być surowe.
— Bardzo często mamy do czynienia z taką sytuacją, kiedy te napisy są tak trwale umieszczone na elewacji, że nie da się tego zamalować, no to grozi tutaj kara pozbawienia wolności do 3 lat — dodaje Jabłoński.
Czasami jednak wystarczy naprawić szkodę własnoręcznie.
— Te osoby, które w WCI zostają, rzeczywiście usuwają mowę nienawiści z przestrzeni miejskiej, w tym też tagi, różnego rodzaju elementy graficzne, napisy, na które nie ma zgody w przestrzeni naszego miasta. Te napisy, te znaki trafiają do nas poprzez zgłoszenia naszych mieszkańców Wrocławia, którzy za pośrednictwem mediów społecznościowych czy też naszego formularza na stronie internetowej www.wcsn.pl przesyłają nam konkretne zdjęcia z konkretnymi lokalizacjami z prośbą o usunięcie — gwarantuje Ewa Żmuda.
W planach ratusza jest jednak bardziej obszerny program, który pozwoli usunąć szkody nie tylko na budynkach miasta.
— Pracujemy w tej chwili nad tym, żeby na zlecenie Wrocławskiego Centrum Integracji wskazani, czy inne osoby wskazane, usuwały napisy również nie takie właśnie typowo mające mowy nienawiści, ale tak zwane tagi, różnego rodzaju bohomazy na obszarze parku kulturowego. Te rozmowy są dosyć zaawansowane, są rozmowy z zarządcami poszczególnych wspólnot mieszkaniowych. Jest zainteresowanie taką współpracą, No i myślę, że te efekty będziemy widzieć raczej prędzej niż później — wspomina Michał Guz.