– Kiedy my pytamy sanepid i inne źródła dlaczego wesela są traktowane, jako źródło zakażeń? Takich informacji nie jesteśmy w stanie uzyskać, więc, to jest typowa plotka – mówi Maciej Głos, organizator wrocławskiego protestu branży weselnej.
Straty branży weselnej szacowane są na miliony złotych. Odczuli to Państwo Głosowie. Pan Maciej jest didżejem i prowadzi wraz z żoną Agnieszką firmę zajmującą się obsługą uroczystości ślubnych.
– Jest kryzys totalny, oboje działamy w tej jednej branży. Mamy dom, dzieci, psa, kota i nie wiemy nadal kiedy będziemy mogli zacząć pracować – mówi Agnieszka Głos, właścicielka firmy weselnej.
Strajkujący domagają się rozpoczęcia rozmów z rządzącymi. Wystosowali kilka postulatów, które mają podnieść z kolan branżę weselną.
– Chcemy wiedzieć, kiedy będziemy mogli rozpocząć pracę. Chcemy uniknąć dzielenia powiatów na zielone, żółte i czerwone, to wszystko naszym zdaniem nie ma sensu. Do 14 lutego chcielibyśmy, żeby osoby z rządu RP podjęły temat i próbę zweryfikowania naszych postulatów – podkreśla Maciej Głos, organizator wrocławskiego protestu branży weselnej.
Wiele młodych par jest teraz w bardzo trudnej sytuacji. Jak w takim pandemicznym czasie zaplanować wesele?
– Pary zaczynają się obawiać tego, co będzie. Te wiosenne wesela są mocno zagrożone i zaczyna się udzielać ta negatywna atmosfera. Natomiast cały czas planujemy i wierzymy w to, że między innymi taki protest coś zmieni – mówi Katarzyna Wietrzyk, wedding planner.
– Stoję tutaj za wszystkich i za cukierników i DJ-ów i za młode pary i sklepy z dekoracjami. Wszyscy na tym tracą. Jednoczę się z nimi, bo wiem, jak jest im trudno – dodaje Zuzanna Młotek, uczestniczka protestu.
Protest miał na celu zwrócenie uwagi na duże straty i problem branży weselnej.