– Tragedia, sześć kilometrów w półtorej godziny. Od Bielan do centrum Ołtaszyna. Coś się stało? Nic, studenci przyjechali.
- – Po Wrocławiu ciężko się jeździ, bo jest zakorkowany. Cały czas jakieś remonty, otwierają jakieś szlabany. Ja mam pecha do szlabanów – zawsze muszę się zatrzymać. Tu często są te szlabany zamykane? Dość często, tu wtedy wszystko stoi i nie da się przejechać, to jest źle pomyślane. Najgorsze miejsce we Wrocławiu. Tu – Zwycięska.
- – Zawsze jest zakorkowana. Jak pan sobie radzi z tymi korkami. Stoję. Sposób na korek? Nie denerwować się, bo można zawału dostać. Jakaś muzyka, książki? Tak radyjko. Po Wrocławiu kiepsko się jeździ? Bardzo, pan prezydent bardziej dba o rowerzystów. Ale dużo się remontuje? Dużo, nie powiem.
- – Gdzie są największe korki? Przy Rynku. I jak pani spędza ten czas? Muzyka, książki? Muzyki słucham, oczywiście relaksującej.
– Centrum, plac Jana Pawła, tragedia tam jest. Dużo się remontuje i to się skumulowało teraz. A będzie lepiej? Nie będzie.
- – Powiem szczerze tragedia, dla mnie tragedia. Jestem z mniejszej miejscowości i dla mnie tragedia. Korki i dużo samochodów? Mnóstwo, mnóstwo. Strasznie dużo. Ja specjalnie wcześniej przyjechałem, żeby tego uniknąć, a po południu to sobie wyobrażam, że to wszystko stoi. Godzinami. Tym, co mieszkają we Wrocławiu szczerze współczuję – mówią kierowcy.