– Jedziemy z Wrocławia, jest nas około 15 osób z różnych części Dolnego Śląska, w tym ze Świdnicy, Dzierżoniowa, i Wałbrzycha. Jadą z nami harcerze, by pomagać. Będzie nas od 50 do 100 osób. Jedziemy do miejsc wskazanych przez lokalne władze. Grupa z Wrocławia jedzie w kierunku Lądka-Zdroju, by pomagać i nieść pomoc bliźnim, zgodnie z naszym przyrzeczeniem harcerskim. To jest ten moment, w którym chcemy wesprzeć ludzi dotkniętych kataklizmem — mówi Arkadiusz Rudolf, Komendant Chorągwi Dolnośląskiej ZHP.
– Aby wspomóc harcerzy w efektywniejszej pracy w najbardziej zalanych miejscach Dolnego Śląska i Opolszczyzny, ufundowaliśmy im czołówki — to lampy, które świecą białym, miękkim światłem, a także czerwonym, które nie oślepia w ciemności i umożliwia komfortową pracę bez angażowania rąk — powiedział Artur Karda, Mactronic.
– Przyjechałem tutaj, żeby pomagać, ponieważ czuję wewnętrzny obowiązek służby. Zawsze powtarzam sobie, że chciałbym, aby ktoś przyjechał mi pomóc, gdybym potrzebował wsparcia. Dlatego, gdy tylko mogę, staram się pomagać innym w potrzebie — skomentował Wojciech Wiśniewski z Kręgu Instruktorów i Starszyzny „Concordia”.
– Pomagamy, bo jest taka potrzeba. W harcerstwie jesteśmy wychowywani od najmłodszych lat, by odpowiadać na potrzeby innych. Od pierwszego dnia, gdy usłyszeliśmy o katastrofie, nasi harcerze pytali, jak mogą pomóc. Byli gotowi. Teraz gdy sytuacja w naszych okolicach się uspokaja, chcemy wspierać tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy — dodaje Julia Jeleń-Kryjom, Komendantka Hufca ZHP Wrocław Północ.
Wrocławscy przedsiębiorcy oraz mieszkańcy angażują się w pomoc ofiarom powodzi, organizując zbiórki funduszy, dostarczając potrzebne materiały i oferując swoje usługi, by pomóc w naprawie szkód.
– Razem z dwoma kolegami, również przedsiębiorcami z Wrocławia, i jedną fundacją zorganizowaliśmy prywatny transport pomocowy dla poszkodowanych w powodzi. Łączna wartość tego transportu to około 200 tysięcy złotych. Dziękuję także wszystkim darczyńcom. Robimy, co możemy, bo nie można przejść obojętnie wobec tego, co się wydarzyło. Musimy się jednoczyć i każdy, w miarę swoich możliwości, powinien coś zrobić — komentuje Piotr Krupa, wrocławski przedsiębiorca.
– Jedziemy z pomocą dla powodzian z darami. Uważam, że warto pomóc komuś, kto tej pomocy potrzebuje — dodaje Robert Kozłowski, wolontariusz.
– Wieziemy im to, co jest najpotrzebniejsze: gumowce, robocze spodnie. Uważam, że warto pomagać, bo dobro zawsze wraca, a my robimy, co możemy — mówi Maciej Klepczyk, wolontariusz.
– Przewozimy rzeczy potrzebne przy odgruzowywaniu, usuwaniu pierwszych skutków powodzi i odszlamianiu: myjki, pompy, kable, węże, grzałki, łopaty, taczki. Wszystko to, o co apelowały władze i media, łącznie z rękawicami ochronnymi i gumowcami, żeby można było bezpiecznie poruszać się po zalanych terenach — podsumowuje Piotr Krupa, wrocławski przedsiębiorca.
Wspólna mobilizacja pokazuje siłę solidarności i zaangażowania społeczności lokalnej.