Takich obrazków nie widzieliśmy od dawna, bowiem branża gastronomiczna została zamknięta 24 października. Przez ponad 200 dni restauracje i kawiarnie mogły sprzedawać jedynie na wynos, ale już w sobotę to się zmieni. Otwierają się ogródki gastronomiczne, dlatego wrocławska gastronomia szykuje się na przyjęcie gości.
– Będziemy mogli wreszcie podawać dania na talerzach. Jesteśmy pełni energii, entuzjazmu i bardzo się z tego cieszymy – mówi Mariola Mączek, szefowa kuchni restauracji Pod Papugami.
– To ogromne szczęście wrócić po 7 miesiącach bez pracy. Szykujemy się, a kalendarz jest pełny, także czekamy tak jak i nasi goście. Myślę, że będzie otwarcie z wielką pompą, a później z każdym tygodniem będzie lepiej i będziemy wracać do normalności – dodaje Beata Sanok, kierowniczka restauracji Orbita.
– Jesteśmy wszyscy pełni nowej energii. Sprzątamy, szykujemy i próbujemy dania. Organizujemy od nowa wszystko po prawie 7 miesięcznej przerwie. Jesteśmy pełni optymizmu, że to potrwa dłużej – podkreśla Agnieszka Chmielewska, właścicielka restauracji Przystań&Marina.
Rozmawialiśmy z wieloma wrocławskimi restauratorami. Wszyscy zgodnie przyznają, że to był niezwykle trudny czas, w którym walczyli o przetrwanie. Teraz nie mogą doczekać się ponownego otwarcia, ale jednocześnie trochę się obawiają. W branży brakuje rąk do pracy. Wielu kucharzy i kelnerów musiało się przekwalifikować. Brak personelu może oznaczać na przykład, że dłużej poczekamy na zamówienie.
– Mamy spory problem i to nie dotyczy tylko naszej restauracji, ale całego rynku. Chodzi o personel. Ten, który musiał zostać w restauracji, to został, natomiast rzesza kelnerów, musiała się przebranżowić. Ta sytuacja powoduje, że obsługa kelnerska jest na wagę złota – wyjaśnia Dobrosława Binkowska, współwłaścicielka restauracji Indygo.
– Mimo wielu CV, które przyszły do nas do restauracji, mało osób zgłosiło się na rozmowę. Jak już ktoś to zrobił i umówił się na dzień próbny, to na przykład nie przyszedł. Mamy to gdzieś z tyłu głowy, że potrzebujemy kucharzy, aby zasilili nasze szeregi. Czy ci kucharze będą? Wiemy dobrze, że dużo osób się przebranżowiło. Czy będą chcieli wrócić do gastronomii i pracować wiele godzin? Zobaczymy. Bardzo bym sobie i innym szefom kuchni życzyła, żebyśmy znaleźli od nowa młody potencjał wrocławskiej gastronomii – Mariola Mączek, szefowa kuchni restauracji Pod Papugami.
Ważna informacja dla wszystkich, którzy szykują się na sobotnie wyjście do restauracji. Większość tych miejsc nie przyjmuje wcześniejszych rezerwacji na stoliki na dworze, dlatego może być tak, że trzeba będzie poczekać na wolne miejsce.