XV-wieczne zapiski na starych książkach

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Dla jednych książki to źródło wiedzy, dla drugich forma rozrywki. Niektórzy piszą po nich ołówkiem, inni długopisem czy piórem. Choć nie jest to wzorowy sposób korzystania z książek, notatki, które można odnaleźć już w XV-wiecznych książkach przechowywanych w Ossolineum, są ważnym dokumentem epoki, jak i przedstawieniem myśli właściciela książki.

Pierwszą książką, jaką chciałam państwu pokazać jest inkunabuł z początku XV wieku i to są „Statuty Prowincjonalne Gnieźnieńskie” – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Czyli dokument dotyczący funkcjonowania Prowincji Gnieźnieńskiej.

Te zapiski, o które nam chodzi mamy na pierwszej stronie i na stronie drugiej. Pierwszy użytkownik tych „Statutów…” dopisał tutaj inny dokument – to jest „Statut Płocki” z 1501 roku – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Nie zawsze udaje się dotrzeć do tego, kto był pierwszym właścicielem książki i tak było w tym przypadku. Nie wiadomo, kto był właścicielem „Statutów Prowincjonalnych Gnieźnieńskich” i kto zapisał w nich „Statut Płocki”.

Druga książka, jaką chciałam państwu pokazać, to książka medyczna Aleksandra Achilina, który był medykiem włoskim. Liczne zapiski, które widzą państwo w całej książce, to są zapiski pierwszego jej właściciela, czyli Mikołaja z Krajny – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Mikołaj z Krajny przez wiele lat był medykiem na dworze Zygmunta Starego. Uczył się w Padwie, tam słuchał wykładów Achilina i stamtąd przywiózł tę księgę. Notatki, które w niej sporządził, to komentarze do treści, ale także informacje o pobycie we Włoszech i przebiegu wykładów.

Kolejną książką, którą chciałam państwu pokazać jest tym razem druk XVI-wieczny wydany w Parmie w 1510 roku i to są „Komedie” Plauta, czyli klasyka literatury starożytnej. Pierwszych im właścicielem był popularnie zwany Amatus. To co, tutaj widzimy, to te notatki pisane pięknym, czerwonym atramentem. W niektórych momentach widać, że dość szczegółowo te notatki pisał i są tutaj też takie językoznawcze, dotyczące języka komentarze – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Notatki znajdują się także na książkach współczesnych właścicieli.

W tych szkicach Jurija Łotmana jest taki zapis na pierwszej stronie tekstu, że na wybranych stronach znajduje się teatralizacja Różewicza, bo właśnie do tych tekstów się odwołuje. „20 lat wcześniej pisałem do Łotmana”. No i oczywiście w samym tekście też są zaznaczenie. Nie można powiedzieć, że poeta bardzo dbał o książki, ale to była jego własność i warsztat twórczy, jak państwo zobaczą – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Kiedyś, gdy papier był bardzo drogi, książki wykorzystywano także jako notatniki.

Kolejny inkunabuł. Syntagmata, czyli Konstytucje Królestwa Polskiego z XV wieku. Książka jest w zasadzie pozbawiona jakichś zapisków marginalnych, ale na samym końcu mamy – z dzisiejszego punktu widzenia i dla przeciętnie odbiorcy – w ogóle nieczytelny zapis po polsku: XV-wieczny przepis, jak leczyć oparzenia. Kolejna rzecz to taka miniaturowa książka, można powiedzieć, w formacie podróżnym, którą ewidentnie właściciel traktował też jako podręczny notatnik. Gdy popatrzymy na właściwa książkę widać, ile tu jest zapisków, jakie są drobne. To są zapiski szesnastowieczne po łacinie i po polsku. Większość jest bardzo trudna do odczytania, mamy też tutaj zapiski na końcu książki. Jak widać, właściciel dbał o to miejsce. To co da to się odczytać, to polskie nazwy miesięcy, natomiast tutaj – to jest już trudniejsze w odczytaniu – to jest piętnastowieczny zapis Pieśni do Panny Maryi – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Kolejna ważna grupa książek to ta, w których marginalia wiele mówią o historii egzemplarza.

XVIII-wieczna gramatyka Immanuela Alvara, zwana po prostu Alvarem. Tutaj też nie ma jakichś zapisków, nie widać, żeby ktoś się jakoś specjalnie przykładał do nauki, albo jakoś przemyśliwał to, co w tej gramatyce jest. Natomiast na tej stronie jest tekst, który pierwszy właściciel, niestety nie wiemy kto, napisał do użytkowników swojej własnej książki – ja, żeby nie było pomyłki, podeprę się tym, co już mam napisane normalnym pismem – „Kto ten Alvar ukradnie, temu ręka odpadnie. A kto ten Alvar najdzie, niech do mnie przyniesie. Ja mu pięknie podziękuję i tabaką poczęstuję” – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Jeden z egzemplarzy z marginaliami jest szczególnie interesujący i wyjątkowy. Zapiski są autorstwa Konstantego Słotwińskiego, jednego z dyrektorów Ossolineum.

W czasie powstania listopadowego został aresztowany i osadzony na osiem lat w austriackiej twierdzy Kufstein. Siedział tam w latach 1837-1843. W pewnym momencie dostał prawo do korzystania z różnych książek i między innymi dostał egzemplarz niemieckojęzyczny Pisma Świętego. Ością rybią napisał dwudziestojednoczęściowy poemat „Zbawienie Świata”. Z punktu widzenia Ossolineum to niezwykle ważna pamiątka historyczna, ale też przykład tego, jak można wykorzystywać różne powierzchnie do twórczych działań – mówi Marta Pękalska z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Zobacz również

Pierwsze pieniądze ze środków europejskich popłynęły do Polski, ale czasu na realizację projektów jest niezwykle mało. Wrocław ma gotowe pomysły, które mogłyby zostać sfinansowane z KPO. Miasto będzie starać się także o refundację inwestycji, które zostały już skończone.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy