Świadomość i wiedza właścicieli psów i kotów w Polsce z roku na rok się poprawia. Większość z nich wie, czego ich pupile jeść nie powinni. Jednak święta to czas spotkań, podczas których nasi goście mogą nieświadomie zaszkodzić czworonogom, dokarmiając ich pod stołem jedzeniem, które może być dla nich wyjątkowo szkodliwe. Co roku do wrocławskich lecznic weterynaryjnych trafiają pacjenci z objawami zatrucia.
Z mojego doświadczenia, osoby która pracuje na ostrym dyżurze, najczęściej kończy się to wizytą u nas albo w jakiejś innej przychodni. W najlepszym wypadku może skończyć się to biegunką i wymiotami – mówi dr Karol Kirstein, lekarz weterynarii, przychodnia weterynaryjna Interwet.
– Dopiero co wyleczyłem psa, bo jak jeżdżę do rodziców, to akurat ojciec lubi dokarmiać mojego psa pod stołem.
– Moi rodzice są dobrze wyedukowani w kwestiach tego, co psy mogą jeść, a jest sporo pokarmów, które są niedozwolone dla psów, tak jak ksylitol, awokado lub rodzynki. To są wszystko pokarmy, o których oni są poinformowani, że nie można podawać – mówią wrocławscy właściciele psów.
Zjedzenie przez psa popularnego ostatnio ksylitolu, który coraz częściej znajduje się w wielkanocnych ciastach, może skończyć się dla niego nawet śmiercią.
W Wielkanoc jest większa szansa na to, że rzeczywiście nasze zwierzę może zostać poczęstowane czymś, co może mu poważnie zaszkodzić, dlatego że wśród naszych pokarmów, tych które na co dzień zjadamy, zjadamy je z przyjemnością, znajdują się takie produkty, które są po prostu dla psów i kotów toksyczne. Wśród takich najbardziej znanych produktów to może być czekolada, która zawiera trującą teobrominę, to mogą być winogrona, rodzynki. To może być cebula, czosnek, orzechy makadamia, czyli coś, co wykorzystujemy, przygotowując świąteczne potrawy, dlatego też absolutnie nie powinno się tymi ludzkimi pokarmami częstować zwierząt – mówi Małgorzata Głowacka, lekarka weterynarii i ekspertka naukowa ds. żywienia zwierząt w Mars Polska.
Coraz większymi krokami zbliża się również majówka, na którą lubimy zabierać swoich czworonożnych przyjaciół. O czym warto pomyśleć w tym czasie, aby podróż dla zwierzaka była bezpieczna?
Zdecydowanie warto zabezpieczyć psa przeciwko pchłom i kleszczom, mam tu na myśli głównie kleszcze. Dlatego, że głównie we wschodniej Polsce, ale to też powoli dochodzi do okolic Wrocławia, jest bardzo duży problem z chorobami odkleszczowymi. Na Wschodzie jest to głównie babeszjoza, która rzeczywiście niewykryta wcześnie może spowodować nawet śmierć psa. U nas z kolei, na Dolnym Śląsku, jest bardzo dużo kleszczy zarażonych anaplazmozą i boreliozą, więc zabezpieczenie zdecydowanie jest bardzo mocno wskazane – dodaje dr Karol Kirstein.
Rozważając taką wycieczkę z czworonogiem, warto wziąć pod uwagę, czy rzeczywiście naszego czworonoga warto w taką podróż zabierać. I o ile dla psa najważniejszy jest kontakt z opiekunem, poznawanie nowych obszarów, poznawanie nowych terytoriów, to jest fantastyczna przygoda, o tyle dla kota, który bardzo długo klimatyzuje się w nowym otoczeniu, taki kilkudniowy wyjazd może dostarczyć więcej stresu niż przyjemności. Tak że tutaj skupiamy się rzeczywiście na psach. Jeśli nasz pies jest przyzwyczajony od małego do podróżowania samochodem, to nie powinniśmy mieć żadnego problemu. Jeśli jakieś problemy w trakcie podróżowania występują, jeśli pies ma chorobę lokomocyjną, to należy poradzić się lekarza weterynarii i zastosować odpowiednie preparaty lecznicze, ale pamiętajmy – tylko te, które zostały zaordynowane przez lekarza weterynarii. Jeśli mamy problemy behawioralne, czyli pies nie lubi, denerwuje się w trakcie jazdy samochodem, ale nie jest to choroba lokomocyjna, to warto poradzić się behawiorysty – dodaje Małgorzata Głowacka.
Ważne jest również, aby zabezpieczyć psa, transportując go w samochodzie np. za pomocą specjalnego transportera. A jeżeli nie planujemy wyjazdu to pamiętajmy, że solidny spacer zawsze ucieszy naszego pupila.