– Potrzebujemy być obecne i widoczne w języku, tak jak jesteśmy obecne w rzeczywistości. Nie pasuje nam ukrywanie się pod męskimi formami rzeczowników. Nie jesteśmy działaczami, aktywistami, społecznikami. Jesteśmy działaczkami, aktywistkami i społeczniczkami – podkreśla Adrianna Klimaszewska, Różowa Skrzyneczka.
Formy żeńskie, dla niektórych dziś dziwne, popularne były już w XIX wieku.
– Nawet gazety o siłach zbrojnych pisały, że obchodzimy święto powstańców i powstanek , to nie jest nic nowego i obcego, więc wróćmy do naszych dobrych tradycji – mówi Magdalena Rozwadowska, Dolnośląski Kongres Kobiet.
Za zmianami nazw jest bardzo wiele kobiet i środowisk.
– Kobiety stanowią ponad połowę społeczeństwa, tak samo stanowią znaczną część pracowniczek, więc dlaczego ma to nie mieć odzwierciedlenia również w kwestii językowej. Ja osobiście chciałabym być pracowniczką, a nie pracownikiem – mówi Agnieszka Wywrot, Fundacja Centrum Praw Kobiet.
– Do zmiany jest ustawa o pracownikach samorządowych, która już teraz zawiera feminatywy, ale w kontekście takich stanowisk, jak sprzątaczka, praczka, szwaczka, a brakuje tych form żeńskich w zawodach dyrektora, czy naczelnika – mówi Jolanta Niezgodzka, radna Rady Miejskiej Wrocławia.
Dlatego środowiska kobiece zwracają się do prezydenta – Jacka Sutryka za pomocą petycji z prośbą o stosowanie damskich form stanowisk w ratuszu.
– Chodzi nie tylko o kwestie językowe, ale także większe równouprawnienie wrocławianek – dodaje Adrianna Klimaszewska, Różowa Skrzyneczka.
Nowe nazwy, które mają zostać wprowadzone także w Warszawie, mają być ukłonem w stronę Pań, ale także Panów, którzy czasami nazywani są nie sekretarzami tylko sekretarkami.