— W ostatnich latach w całym kraju przetoczyły się olbrzymie protesty dotyczące wycinek lasów. Nie inaczej było też w okolicach Wrocławia. W wielu miejscach ludzie protestowali, widząc wycinane lasy, widząc te prace w lesie. Stąd zrodziło się takie zobowiązanie koalicji rządzącej, aby 20% lasów wyłączyć z tzw. gospodarki leśnej. I jednym z tych elementów tego dążenia, tych 20%, jest wyznaczenie lasów o wiodącej funkcji społecznej, czyli o takiej funkcji, która jest dla społeczeństwa ważna, żeby można było spędzać czas w lesie, żeby ten las był głównie dla ludzi, a nie dla pozyskiwania drewna — wyjaśnia Leszek Kędzior z Grupy Gminni Aktywiści.
— Sam sposób gospodarowania przy wielkich miastach musiał się prędzej czy później zmienić. To jest troszeczkę inna gospodarka niż prowadzona w oddaleniu od tych ośrodków. Te lasy są w większym stopniu wykorzystywane przez ludzi podczas różnych aktywności. Zarówno są to oczywiście aktywności związane ze sportem, jak i tylko przebywaniem w lesie, natomiast te lasy są obłożone w dużo większym stopniu takimi aktywnościami — mówi Piotr Gorzelak, nadleśniczy nadleśnictwa Oleśnica Śląska.
— Wypracowanie tutaj pewnej koncepcji zagospodarowania tych lasów nie było łatwe, ale udało się, udało nam się dojść do porozumienia. No oczywiście, jak to zwykle w sytuacjach kompromisu każda ze stron musiała coś odpuścić, ale wydaje mi się, że ostateczny wynik naszych uzgodnień spełnia tu oczekiwania wszystkich stron — dodaje Grzegorz Pietruńko, nadleśniczy nadleśnictwa Oława.
Andrzej Milian z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Gminy Długołęka uważa, że był to czas dobrej współpracy.
— Naprawdę czas dobrej współpracy pomiędzy wszystkimi stronami, które brały udział w tym zespole. Bo oprócz lasów państwowych, które pewnie się wszyscy domyślają, tymi lasami zarządzają, to ta strona społeczna, to przedsiębiorcy, to samorządy. Wszyscy siedzieliśmy przy jednym stole i rozmawialiśmy o tym, jak ma wyglądać las wokół Wrocławia, w tej aglomeracji wrocławskiej i w jaki sposób pogodzić wszystkie funkcje lasu, jakich oczekujemy, czyli z jednej strony ma być to las w pewnym sensie dający dochód gospodarstwu takiemu jak Lasy Państwowe, a z drugiej strony ma być to teren, przestrzeń do wykorzystania przez mieszkańców — podkreśla Andrzej Milian z wydziału ochrony środowiska urzędu gminy Długołęka.
Leszek Kędzior z Grupy Gminni Aktywiści należy do grona osób zadowolonych z ustaleń, jakie wspólnie wypracował zespół lasów o wiodącej funkcji społecznej.
— Przede wszystkim ważne, że zaczęliśmy rozmawiać, że zaczęliśmy wymieniać się wzajemnie poglądami na to, co w tym lesie należy robić, czy nie należy robić, jak go należy chronić, co jest ważne, co jest priorytetowe. Prace dotyczyły tego, aby zderzyć te wizje i wypracować konsensus. Ten konsensus udało się osiągnąć. Uważam, że jest to olbrzymi sukces — nie kryje zadowolenia Leszek Kędzior.
— Ten cel został osiągnięty w czterech właściwie pięciu spotkaniach, bo jeszcze było dodatkowe spotkanie. Wszystkie strony doszły do porozumienia. Uzgodniliśmy i zasięg, i sposoby zagospodarowania. W tej chwili jest opracowywany raport. Raport zostanie przekazany wojewodzie. Wojewoda przekaże ten raport do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Tam zapadną decyzje co do uznania, bądź też może jeszcze jakieś modyfikacje, tego nie wiemy. Tu jest suwerenna decyzja Ministerstwa. Jaki będzie dalszy los tego projektu — wyjaśnia Grzegorz Pietruńko, nadleśniczy nadleśnictwa Oława.
— Działaliśmy po to, żeby było tutaj bezpiecznie, żeby lasy były w jak najlepszej kondycji i żeby miał kto tymi lasami zarządzać i miał możliwość robić to w sposób zrównoważony. Bo ja ze swojego punktu widzenia zawsze o tym zrównoważonym rozwoju przypominam, bo to jest klucz do osiągnięcia właśnie tego rodzaju kompromisów — mówi Andrzej Milian z wydziału ochrony środowiska urzędu gminy Długołęka.
Wrocław jako jeden z nielicznych zespołów osiągnął kompromis.
— W wielu aglomeracjach w Polsce nie udało się takiego porozumienia osiągnąć. Mam wrażenie też z tego względu, że brakowało tej po prostu życzliwości z obu stron. Apel do innych grup działających w innych częściach Polski, aby też o tym myślały w takim kontekście, że gdzieś na końcu tej drogi może być to porozumienie, tylko trzeba po prostu tego podejść z pewną życzliwością, otwartością w jedną i drugą stronę, bo to nie tylko ze strony leśników. Musi być to otwarcie, ale strony organizacji społecznych czasami też trzeba ustąpić — apeluje do grup działających w innych częściach Polski Leszek Kędzior.