– Kobieta, która straciła zdrowie, poprzez wypadek w trakcie pracy. Później musiała udać się na rehabilitację, a teraz otrzymuje informację, że bez okresu wypowiedzenia, na podstawie artykułu 53 Kodeksu Pracy, zostaje z dnia na dzień zwolniona w samym środku pandemii. Nie możemy nie reagować – podkreśla Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka na Sejm RP, Lewica.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk razem z Piotrem Ikonowiczem, społecznym rzecznikiem praw obywatelskich, podjęli obywatelską interwencję. Dla zwolnionej pracownicy oznacza to wsparcie prawne i instytucjonalne oraz dążenia do powrotu do pracy.
– Nie może być tak, że spółka Skarbu Państwa, która w czasie pandemii otrzymała niemal 420 milionów złotych z Tarczy Antykryzysowej, pieniędzy, które miały być przeznaczone na utrzymanie miejsc pracy, decyduje się na zwolnienia i redukcję zatrudnienia, dlatego, że pracownicy chorują i to chorują w wyniku wypadku przy pracy – mówi Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka na Sejm RP, Lewica.
– Jest nacisk pracodawców, on się zaczął przed pandemią. Ludzie z chorobą, z gorączką przychodzili do pracy, bo bali się ją stracić. Problem polega tylko na tym, że w tej chwili można by temu zapobiec prostym zabiegiem, bo rozsądny pracodawca we własnym interesie, powinien unikać tego, żeby pracownicy przychodzili chorzy dzisiaj, w trakcie pandemii – zaznacza Piotr Ikonowicz, kandydat Lewicy na Rzecznika Praw Obywatelskich
W ramach interwencji zawiadomiona została także Państwowa Inspekcja Pracy. Oprócz tego posłanka Dziemianowicz-Bąk złożyła projekt ustawy, który zmieniłby Kodeks Pracy na czas obowiązywania stanu epidemii.
– To prosta krótka zmiana: zawieszenie części artykułu 53 Kodeksu Pracy tak, żeby żaden pracownik nie bał się, że jeśli w trakcie pandemii pójdzie na zwolnienie lekarskie, to z powodu tego zwolnienia straci pracę – dodaje Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka na Sejm RP, Lewica.
Podczas trzeciej fali koronawirusa, do blisko 50% zakażeń dochodzi właśnie w miejscu pracy.