Jednym z miejsc schronienia dla bezdomnych jest noclegownia towarzystwa Św. Brata Alberta. Kierownik placówki, Maciej Gudra opowiada w rozmowie z nami o tym jakie zmiany zaszły w funkcjonowaniu miejsca podczas pandemii.
– Działamy całkiem inaczej. Panowie przebywają tu całodobowo. Staramy się panów nie wypuszczać, staramy się, żeby byli tutaj dla swojego i mieszkańców bezpieczeństwa.
Mieszkańcy noclegowni mogą liczyć na całodobowe wyżywienie, ciepłe napoje czy leki. W trakcie pandemii wystawione zostały kontenery, do których ze względu na coraz mroźniejsze dni i noce zgłasza się coraz więcej osób.
– Nie ma przyjęć z ulicy. Najpierw trzeba przebyć kwarantannę, czyli pobyć od 7 do 10 dni w kontenerze i dopiero po okresie, w którym osoba nie wykazuje cech zakażenia koronawirusem, dopiero wtedy może wejść do noclegowni – mówi Maciej Gudra, kierownik noclegowni towarzystwa Św. Brata Alberta.
Mieszkańcy noclegowni, Pan Bernard i Pan Roman opowiedzieli nam o tym jak wygląda ich życie w noclegowni.
– Mogę powiedzieć, że jest dobrze. Mam minimalne zastrzeżenie, ale ogólnie jest dobrze, nie narzekam – mówi Pan Bernard.
– Rano pobudka o szóstej, sprząta się rejony, każdy dba o porządek wokół siebie, wychodzimy na dwie godzinki sprawy załatwić i tak dzień leci – opowiada Pan Roman.
Straż Miejska otrzymuje codziennie kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących osób będących w kryzysie bezdomności, rocznie jest ich około 3000.
– W sezonie zimowym, kiedy temperatura spada poniżej zera, mamy wspólne patrole z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, czyli ta pomoc kierowana do osób bezdomnych jest wtedy kompleksowa. My posiadamy także pakiety żywnościowe i termosy – takie pakiety zawierają posiłek samopodgrzewający się, który w sytuacji kryzysowej, takie osoby mogą bezpośrednio spożyć. Istnieje także możliwość przewiezienia takich osób do schroniska czy ogrzewalni – mówi Waldemar Forysiak ze straży miejskiej we Wrocławiu.
Służby miejskie apelują, by w okresie zimowym natychmiast reagować i informować o ludziach bezdomnych.