Proponowany przez opozycję program zawiera autonomię uczelni i swobodę badań naukowych, finansowanie nauki, badań i rozwoju, płace pracowników naukowych, nową dydaktykę oraz nową formę podziału środków na badania i rozwój.
–Byłam pracownikiem wyższej uczelni przez 48 lat i przeżyłam różne czasy i uważam, że autonomia jest rzeczą najważniejszą. Państwo nie powinno ingerować w wewnętrzne sprawy uczelni. Aartykuł 73 Konstytucji mówi, że każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych – to wszystko jest jednym tchem w Konstytucji – oraz wygłaszania ich wyników, a także wolność korzystania z dóbr kultury. No i sami państwo sobie odpowiedzcie, czy faktycznie tak jest – mówi prof. Alicja Chybicka, kandydatka do Sejmu, Koalicja Obywatelska.
–Praktycznie dzisiaj nie funkcjonuje żaden sposób, mechanizm powiązania nauki i badań z gospodarką czy funkcjonowaniem instytucji publicznych. Przykładem tego może być fakt, że od 2016-2017 roku praktycznie nie wydano żadnych nowych, istotnych dokumentów dotyczących działalności czy polityki innowacyjnej, w którym nauka współpracowałaby z gospodarką i z państwem. Dwa dokumenty, którym szczyci się obecny rząd, czyli Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju i Strategia Produktywności 2030 jedynie hasłowo wspominają o tej kwestii współpracy nauki z biznesem i z państwem – mówi prof. Leszek Kwieciński, pełnomocnik rektora Uniwersytetu Wrocławskiego ds. Centrum Innowacji i Transferu Wiedzy UWr.
Przedstawiciele środowiska akademickiego podkreślają, że państwo tworzy prawo w oderwaniu od nauki i badań.
–Za co naukowcy są oceniani? Te kryteria zmieniają się praktycznie co chwilę. Kuriozalne jest to, że w ostatniej chwili przed oceną działalności parametrycznej szkolnictwa wyższego i nauki otrzymujemy informacje, za co będą punkty przyznawane i na jakich zasadach będziemy oceniani. To powoduje chaos, to powoduje rozdrobnienie, to powoduje brak motywacji też do działalności naukowo-badawczej – mówi prof. Leszek Kwieciński.
Demotywujące są również płace pracowników naukowych.
–Podam państwu przykład. Asystent profesora na uczelni wyższej obecnie zarabia 5 zł powyżej pensji minimalnej, czyli 3605 zł. Podobnie jak nauczyciele. Nauczyciel, który kończy studia i idzie pracować do szkoły, ma pensje, która jest 90 złotych wyższa niż wynagrodzenie minimalne. To są stawki, które na ten moment demotywują młodych ludzi do tego, aby pozostawać na uczelni, aby dalej kształcić się i rozwijać naukowo – mówi Mateusz Masłowski, kandydat do sejmu, Trzecia Droga.
–Jesteśmy tutaj, by powiedzieć jasno: położymy kres kontroli politycznej nad nauką, tej antykulturze Prawa i Sprawiedliwości, która doprowadziła do obecności strachu w środowiskach naukowych i do degradacji środowiska naukowego pod wieloma względami – mówi prof. Kazimierz Ujazdowski, kandydat na senatora, Trzecia Droga.