— To nie jest specjalnie estetyczne, gdy te hulajnogi są zaparkowane od prawej do lewej, często porozrzucane, poprzewracane. Zaproponowałem urzędnikom i prezydentowi [Wrocławia — przyp. red.] w drodze interpelacji, uporządkowanie tego problemu wzorem wielu innych dużych miast — zapowiada Telewizji Echo24 Jakub Nowotarski.
Jak Wrocław radzi sobie z problemem?
— W 2021 roku zostało ustanowione, w jaki sposób możemy parkować hulajnogi elektryczne. Po pierwsze, parkujemy przy stojakach rowerowych. Po drugie, można również je odstawić na drogach dla pieszych, ale pozostawiając 1,5 metra wolnej przestrzeni do poruszania się dla osób, które chodzą piechotą. Robimy to tak, żeby hulajnoga stała równolegle do krawędzi jezdni, w jak najdalej oddalonym punkcie od tej krawędzi — dowiadujemy się od Uli Jagielnickiej z Biura Zrównoważonej Mobilności we Wrocławiu.
— Bardziej chyba służby musiałyby to sprzątać. Te firmy, które są odpowiedzialne za to, żeby to nie leżało wszędzie. Pracuje na nich ten „rental” (wynajem), więc niech dbają o to, bo niejednokrotnie widzi się, że na wałach gdzieś stoi, czy leży hulajnoga, czy rower — mówi nam Maciej z Wrocławia, którego złapaliśmy na hulajnodze przed Teatrem Muzycznym Capitol.
To też zaproponował radny – by narzucić operatorom własne stanowisko: —Wszystkie duże miasta sobie z tym poradziły w bardzo prosty sposób, np. przy dużych skrzyżowaniach zostały prostokątami wyznaczone obszary, gdzie trzeba parkować hulajnogi i operatorzy tych hulajnóg dostali bardzo jasną informację — musicie zmienić swoje podejście i musicie sprawić, by użytkownicy parkowali tylko tam.
— Lepiej by było chyba — dopowiada Pani Milena, wrocławianka. —Są porzucane byle gdzie. W krzaki, na trawniki, byle gdzie… A to przecież jest nasze dobro!
— Urzędnicy mówią, że w ostatnich miesiącach jest tego mniej, w związku z czym ich wniosek jest taki, że problem jest mniejszej skali — dodaje Jakub Nowotarski z Koalicji Obywatelskiej. —Teraz nie odnotowaliśmy wielu takich zgłoszeń. Tak naprawdę, po ogłoszeniu przez radnego interpelacji odnośnie hulajnóg, dostaliśmy jedno zgłoszenie do Biura Zrównoważonej Mobilności, natomiast szereg działań również zostało podjętych — odpowiada Ula Jagielnicka.
Nowotarski: „To darmowe pieniądze dla Wrocławia”
— W Krakowie cały ten mechanizm oznacza, że operatorzy hulajnóg płacą miastu za wykorzystywanie wspólnej przestrzeni. Milion złotych rocznie przychodu ma Kraków z tego tytułu, darmowe pieniądze można powiedzieć. Przedstawiałem te argumenty i urzędnikom, i prezydentowi. Niestety oni uznali, że sytuacja we Wrocławiu dzisiaj jest zadowalająca i nie uważają, że to jest problem, z którym coś trzeba zrobić — alarmuje Nowotarski.
— W niektórych miastach to funkcjonuje, rzeczywiście. U nas wyłączyliśmy z możliwości parkowania ścisłe centrum, czyli rynek i uliczki wokół, ponieważ tam mamy strefę uspokojonego ruchu, strefę dla pieszych i tam nie możemy pozostawiać hulajnóg, więc tam hulajnogi nie zaparkujemy. Jeśli chodzi o takie konkretne miejsca, takie strefy, które mielibyśmy wyznaczyć, to tutaj jak na razie mamy wątpliwości. Z tego względu, że wyznaczenie w parku kulturowym 200-300 miejsc postojowych w centrum miasta przeznaczonych dla hulajnóg elektrycznych, czyli ustawienie takich dużych skupisk, to nie jest tylko kwestia ekonomiczna, ale również tego, w jaki sposób my później będziemy odbierać tę przestrzeń — przekonuje Ula Jagielnicka z BZM.
— Strasznie mnie wpieniają, jak są beznadziejnie zaparkowane. Po prostu ludzie o tym nie myślą. Dobra, teraz sobie idę, mam dwie nogi — super, świetnie… Ale jak, np. niosę dziecko na rękach? Albo prowadzę wózek? Czasami te hulajnogi są tak idiotycznie zaparkowane, że mam ochotę je po prostu kopnąć. To też nie o to chodzi, żeby się wyżywać na sprzęcie, bo to nie jest kwestia tego sprzętu, tylko po prostu kwestia użytkownika. Użytkownik jedzie, wyłączy i sobie zaparkuje gdziekolwiek. Fajnie, że się ktoś tym zajmuje — dodaje na koniec Tomasz z Wrocławia.