Listopad to bardzo trudny miesiąc. Różnice ciśnień powodują poważne zmiany przede wszystkim u pacjentów, którzy mają nadciśnienie i problemy kardiologiczne. Uruchamiają się np. tętniaki aorty, które są nazywane cichymi zabójcami. Bardzo często dochodzi do ich pęknięcia, a wtedy w szpitalach lekarze walczą o życie takich pacjentów.
Pacjenci, którzy trafiają do szpitala wojskowego, przywożeni są z całego regionu. To tu jest doświadczony zespół kardiochirurgów, którzy próbują ratować takich chorych. Próbują, bo zawsze są to bardzo trudne operacje.
Chorzy są w różnym wieku, na ogół starsi, ale zdarzają się bardzo młodzi. Rekordzistą był 36-letni mężczyzna z Legnicy. Trafił do Wrocławia w bardzo ciężkim stanie.
Po podaniu leków obniżających ciśnienie lekarze zaczęli trudną walkę o życie chorego. Operacja trwała ponad 8 godzin. Takich przypadków jest wyjątkowo dużo, ale najgorsze jest to, że uratowanie pacjenta z rozwarstwionym tętniakiem jest bardzo trudne.
- Jeżeli robimy planowego tętniaka, ryzyko jest nieduże, w granicach 2-4 procent, ale jeżeli robimy rozwarstwionego tętniaka, takiego który pękł, ryzyko jest ogromne. Najczęściej 60-70 proc. tych chorych umiera, nie dojeżdżają do szpitala i przy operacji też część ginie - mówi dr Marek Gemel, specjalista kardiochirurgii, Kliniczny Oddziały Kardiochirurgiczny Szpitala Wojskowego we Wrocławiu.
Dlatego lekarze podkreślają, że najważniejsza jest profilaktyka, bo tętniaki nie dają najczęściej żadnych objawów, nie bolą, a jak pękają najczęściej jest już za późno.
Teraz w szpitalu wojskowym na 4 łóżka intensywnej terapii trzy zajmują pacjenci po operacjach rozwarstwionych tętniaków. Leczenie takich chorych jest trudne i bardzo długie, a powrót do zdrowia niezwykle ciężki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz