W Mysłakowicach powstało około 70 domów tyrolskich. Postawili je Tyrolczycy, którzy byli zmuszeni opuścić swój kraj ze względu na prześladowania religijne. Część nieremontowana popada w ruinę. Jednak nadal zachwycają turystów.
-Jesteśmy w Mysłakowicach, gdzie mamy dość niespotykany kompleks zabytków. Oprócz tego, że wioska jest bardzo bogata w zabytki, bo mamy ich około 40, to znaczna ich część jest związana, z zupełnie innym krajobrazem. Z krajobrazem Tyrolu. Mamy tutaj kolonie domów tyrolskich. W IX wieku cesarz austriacki wydał nieformalną wojnę protestantom, gdzie zakazywał im małżeństw, nie pozwalał im się kształcić. Część Tyrolczyków z Kotliny Cielertal stwierdziła, że pomimo tego, że mieszka tam od pokoleń, to już dłużej tak nie może. Zebrała się grupa kilkuset osób, wyruszyli tutaj w stronę Kotliny Jeleniogórskiej, dlatego że mieli obiecane od króla pruskiego, że jak trafią tutaj, to on się nimi zaopiekuje - mówi Krzysztof Korzeń, właściciel biura podróży.
-Przewodził im niezwykły człowiek, Johann Fleidl. Był prostym szewcem, jednak zmotywował swoich przyjaciół, znajomych, rodzinę i nie tylko, do tego, żeby mogli wolno i swobodnie wyznawać w to, w co wierzą. Byli protestantami w kraju katolickim. Myślę, że dosyć dużo ich to kosztowało, żeby powędrować do ziemi, której nie znali. Ale zrobili to. Zajęło im to trzy miesiące. Kobiety, dzieci, starcy, wszyscy, jak jeden mąż, wstali i po prostu przyszli z całym swoim dobytkiem na tę tutaj ziemię - mówi Ewa Korzeń, przewodnik sudecki.
-Trafili tutaj pod Karkonosze. No i przyszła zima. Jak przyszła zima, to ta pierwsza była dla nich dość dramatyczna. Trzeba sobie wyobrazić z jednej strony to, że byli bardzo zmęczeni drogą, a z drugiej strony to, że musieli tutaj się pojawić w Mysłakowicach i jakoś przetrwać tę zimę. Nie mieli przygotowanych od samego początku jakichś lokali, gdzie mogli zamieszkać, więc na samym początku z entuzjazmem przyjmowali ich ludzie, którzy oferowali im pomoc, oferowali im nocleg. Ale potem, jak mijały kolejne miesiące, to się okazywało, że dla wielu tutaj tych mieszkańców stanowi to coraz większy problem. Bo z jednej strony musieli w jakiś sposób im pomagać, utrzymywać, ale z drugiej strony ci Tyrolczycy garnęli się jak najbardziej do tego, żeby zająć się jakąś pracą. No ale się okazało, że tej pracy dla tej grupy jest po prostu mało i ta praca w jakiś sposób jest odbierana lokalnym mieszkańcom. Z tego zrodził się dość spory konflikt społeczny, który zaowocował tym, że ci Tyrolczycy w zasadzie przez kolejne lata starali się bardzo mocno wyróżniać, równie pod względem swojego ubioru, folkloru, kultywowali te swoje tradycje - mówi Krzysztof Korzeń, właściciel biura podróży.
-Fryderyk Wilhelm III dał im swoje ziemie w Mysłakowicach i okolicach, aby zbudowali swoje domy. I nie zbudowali domów na podobieństwo domów sudeckich, zbudowali dokładnie takie domy, jakie stały u nich w dolinie. Domy tyrolskie, takie dzisiaj nazywamy. I do dzisiaj cieszą te domy nasze oczy - mówi Ewa Korzeń, przewodnik sudecki.
-Wyglądają niemal jednakowo, dlatego że na samym początku powstał tutaj dom wzorcowy. I na podstawie tego domu wzorcowego powstawały wszystkie kolejne domy. Dlatego, że ci Tyrolczycy, którzy tutaj się osiedlili, w zasadzie nie byli świadomi ile im pieniędzy starczy z tych spieniężonych gospodarstw w swojej ojczyźnie - mówi Krzysztof Korzeń, właściciel biura podróży.
Charakterystyczne dla domów tyrolskich są drewniane balkony, wsparcie na bogato zdobionych wspornikach. Balustrady są dekorowane, dominują motywy roślinne, np. rozwinięty kielich tulipana lub lilii. Ale są też ornamenty geometryczne, motywy serca, kwadraty, gwiazdy czy trójliście.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz