Morawa, Sosenka i Chrobry to imiona trzech piskląt sokoła wędrownego, które wykluły się w Dolnie Baryczy na terenie Nadleśnictwa Żmigród. Od 2010 roku Nadleśnictwo Żmigród we współpracy ze Stowarzyszeniem na Rzecz Dzikich Zwierząt SOKÓŁ prowadzi program reintrodukcji sokoła wędrownego, czyli ponowne wprowadzenie na stary obszar bytowania gatunku, który z jakichś przyczyn wyginął.
— To był początek tego sukcesu, gdzie jeszcze nie było zbyt pewne, jak nam pójdzie dalej reintrodukcja, ale dziś okazuje się, że sukces jest duży, ponieważ prawie że w zasięgu Doliny Baryczy mamy w tej chwili sześć par — mówi Dariusz Kraśniewski, leśniczy w Nadleśnictwie Żmigród.
Jedną z bardziej znanych par sokołów jest Zdenka, czeska samica, która przeleciała do Doliny Baryczy z oddalonych o 240 kilometrów czeskich Moraw oraz Borek — urodzony w 2017 roku w Nadleśnictwie Milicz.
— Zdenka z Borkiem funkcjonują już od 2020 roku, czyli jest to szósty lęg. Jest wyjątkowo efektywna, ponieważ na te sześć lęgów złożyła 24 jaja i z 22 wykluły się młode — mówi leśniczy.
Zdenka i Borek wiosną doczekali się trójki potomstwa. Imiona dla pisklaków wybrali internauci w ogłoszonym przez Nadleśnictwo Żmigród konkursie.
— Te młode powoli zaczynają latać, ponieważ został już w tej chwili tylko jeden. Prawdopodobnie za dzień lub dwa również wyleci albo będzie się spacerował po gałęziach, ale to jest moment dla sokołów bardzo trudny, ponieważ muszą załapać przede wszystkim nauki rodziców. Jeżeli to się uda, to może za rok, za dwa coś tutaj z nich zostanie w okolicy — wyjaśnia Dariusz Kraśniewski, opiekun sokołów.
Dzięki wieloletniej pracy leśników populacja sokołów wędrownych jest stabilna. Traktuję je jako gatunek, który ma sobie dawać radę sam już w tej chwili.
— Po tych latach reintrodukcji, ponieważ odstąpiliśmy od sztucznego wprowadzenia ptaków na rzecz monitorowania lub kontrolowania, opieki nad naturalnie lęgnącymi się sokołami. Największą satysfakcją dla mnie jest to, że ten gatunek na teren kraju wrócił i tak dynamicznie się w tej chwili rozwija. To jest satysfakcja tych ludzi, którzy ćwierć wieku spędzili przy pracy z sokołami. Myślę, że to jest jedna z najważniejszych rzecz — mówi Dariusz Kraśniewski, leśniczy w Nadleśnictwie Żmigród.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz