Zamknij

ME koszykarzy - od Wrocławia przez Łódź do Katowic, czyli trzeci turniej w Polsce

PAP 10:42, 26.08.2025 Aktualizacja: 10:44, 26.08.2025
Skomentuj (Fot. Pixabay) (Fot. Pixabay)

Dwa pierwsze turnieje w całości odbywały się w Polsce. Taraz Katowice są jednym z czterech miast, obok cypryjskiego Limassol, fińskiego Tampere i Rygi, goszczących rozgrywki grupowe Eurobasketu. Na decydującą fazę pucharową najlepsze zespoły przeniosą się do stolicy Łotwy.

Rozpoczynające się w środę mistrzostwa Europy koszykarzy, których współgospodarzem są Katowice, będą trzecią imprezą tej rangi rozegraną w Polsce. Wcześniej odbyły się w 1963 roku we Wrocławiu i w 2009 w siedmiu miastach, z finałową fazą także w słynnym Spodku.

Do dzisiaj turniej we Wrocławiu sprzed prawie 62 lat budzi wspomnienia największego w historii sukcesu polskich koszykarzy. 13 października 1963 roku w Hali Ludowej biało-czerwoni zostali udekorowani srebrnymi medalami mistrzostw Europy.

Turniej w stolicy Dolnego Śląska, z udziałem 16 reprezentacji, rozpoczął się 4 października. Polacy, prowadzeni przez 33-letniego wówczas trenera Witolda Zagórskiego, grali w grupie B. Rozpoczęli od zwycięstwa nad Hiszpanią 79:76 i porażki ze Związkiem Radzieckim 54:64. Potem pokonali kolejno Rumunię 64:60, Francję 98:65, Finlandię 68:54, NRD 93:62 i Czechosłowację 86:73. Do półfinału awansowali z drugiego miejsca w grupie.

W meczu o awans do finału - po znakomitym występie - pokonali ówczesnego wicemistrza świata Jugosławię 83:72. W meczu o złoto ponownie zmierzyli się z ZSRR, przegrywając 45:61.

Spotkania Polaków w Hali Stulecia, wówczas Ludowej, zdążyły już obrosnąć legendą. Znakomity początek, 23-punktowa przewaga i wygrany niewielką różnicą mecz z Hiszpanią. Dobra postawa przeciwko niepokonanej od lat w mistrzowskich turniejach drużynie Związku Radzieckiego, w której nie do powstrzymania byli podkoszowi giganci Janis Kruminsz (218 cm) i Aleksander Pietrow (208). Ciężko wywalczone zwycięstwo nad Rumunią, gdy prowadzący spikerkę Ludwik Miętta strofował publiczność, by nie gwizdała na swój zespół, lecz wsparła go w trudnych chwilach. Popisowy mecz z NRD, rozgrywany o godzinie... dziewiątej rano, przy pełnych trybunach.

- Ludzie nie poszli do pracy, a były nawet takie przypadki, że przez megafony wywoływano z widowni dyrektorów zakładów, by zgłosili się w pilnej sprawie - wspominał te chwile czołowy gracz reprezentacji Mieczysław Łopatka, jako jedyny polski koszykarz wprowadzony po latach do Galerii Sław FIBA (2021).

Najwięcej emocji przyniosły pojedynki w strefie medalowej. W sobotę 12 października o godz. 18.30 Polacy stoczyli zwycięski bój z niepokonaną w grupie A, wchodzącą wówczas na długą drogę międzynarodowych sukcesów Jugosławią. W doskonale taktycznie przygotowanym zespole aż sześciu biało-czerwonych miało dwucyfrową zdobycz punktową. Wygrana zapewniła im srebrny medal, co do dziś jest największym osiągnięciem reprezentacji koszykarzy.

- To był nasz olbrzymi sukces, bo po latach powojennej posuchy pierwszy raz udało nam się zdobyć wicemistrzostwo Europy. Sukces rodził się w bólach, także organizacyjnych. Z uwagi na epidemię ospy do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy turniej odbędzie się we Wrocławiu, czy też zostanie przeniesiony do Łodzi. Za każdym razem, gdy jestem w Hali Stulecia lub w jej okolicach, wracam wspomnieniami do tamtych radosnych chwil - powiedział PAP Łopatka.

Królem strzelców turnieju został słynny reprezentant Jugosławii Radivoj Korac - 239 pkt, Mieczysław Łopatka był siódmy - 145. Najlepszym zawodnikiem dziennikarze wybrali Hiszpana Emiliano Rodrigueza, a w gronie wyróżnionych, obok wymienionej trójki, znalazł się także rozgrywający polskiej reprezentacji Zbigniew Dregier.

Mistrzostwa w stolicy Dolnego Śląska okazały się także wielkim sukcesem organizacyjnym. - Po ich zakończeniu w Europie zaczęto mówić Wrocław, a nie Breslau - przypominał honorowy prezes PZKosz, zmarły w 2024 roku Kajetan Hądzelek, wówczas sekretarz komitetu organizacyjnego.

Srebrny medal zdobyty przed własną publicznością zapoczątkował dekadę sukcesów drużyny i jej trenera Witolda Zagórskiego, szkoleniowca-rekordzisty w historii gier zespołowych w Polsce, który z reprezentacją pracował nieprzerwanie przez 14 lat.

W latach 1961-1975, kiedy prowadził kadrę, w trzech kolejnych mistrzostwach Europy drużyna nie schodziła z podium, zdobywając - obok srebra we Wrocławiu - także brązowe medale w Moskwie (1965) i Helsinkach (1967), a w następnych dwóch turniejach - w Neapolu (1969) i Essen (1971) - grała w półfinale. Seryjnie uczestniczyła w igrzyskach olimpijskich (Tokio 1964 - 6. miejsce, Meksyk 1968 - 6., Monachium 1972 - 10.) oraz zakwalifikowała się do mistrzostw świata (Montevideo 1967 - 5. lokata, tytuły króla i wicekróla strzelców Łopatki i Bogdana Likszy). To osiągnięcie dopiero po 52 latach powtórzyła reprezentacja trenera Mike'a Taylora, kwalifikując się na mundial w Chinach (2019, ósma lokata).

Wicemistrzowie Europy 1963 z Wrocławia: 
(po nazwiskach zawodników: klub, liczba rozegranych spotkań w turnieju, zdobyte punkty)

Mieczysław Łopatka (Śląsk Wrocław)             9   145 
Bogdan Likszo (Wisła Kraków)                   9   107 
Janusz Wichowski (Legia Warszawa)              9    99 
Zbigniew Dregier (Wybrzeże Gdańsk)             9    75 
Jerzy Piskun (Polonia Warszawa)                8    51 
Andrzej Pstrokoński (Legia Warszawa)           8    44 
Stanisław Olejniczak (Lech Poznań)             8    42 
Marek Sitkowski (AZS AWF Warszawa)             9    45 
Kazimierz Frelkiewicz (Śląsk Wrocław)          9    43 
Wiesław Langiewicz (Gwardia Wrocław)           4    13 
Andrzej Nartowski (kapitan, AZS AWF Warszawa)  3     4 
Leszek Arent (Legia Warszawa)                  3     2

trener: Witold Zagórski 
kierownik reprezentacji: Adam Bagłajewski 
kierownik techniczny: Władysław Maleszewski 
lekarz: dr Olgierd Zabłocki 

Drugi turniej finałowy organizowany przez Polskę odbywał się w dniach 7-20 września 2009 roku również z udziałem 16 drużyn, ale innym systemem, w trzech etapach. Najpierw w czterech grupach w Poznaniu, Gdańsku, Warszawie i Wrocławiu, potem druga faza grupowa w Bydgoszczy i Łodzi, a na koniec faza pucharowa - ćwierćfinały i walka o medale w Katowicach.

Do Spodka reprezentacja biało-czerwonych jednak już nie dojechała, chociaż swoje występy w grupie D we Wrocławiu rozpoczęła znakomicie. Izraelski trener Muli Katzurin zestawił przed turniejem polski "Dream Team". Marcin Gortat z NBA, Maciej Lampe z euroligowego Maccabi Tel Awiw, naturalizowany Amerykanin David Logan również z euroligowym doświadczenniem w barwach Asseco Prokomu Gdynia. Michał Ignerski z ligi hiszpańskiej, Szymon Szewczyk i Łukasz Koszarek (był tylko zmiennikiem Krzysztofa Szubargi) z włoskiej. W sumiej z lig zagranicznych było w drużynie siedmiu graczy, jeśli liczyć Michała Chylińskiego, który akurat w tym czasie pozostawał bez klubu, ale wcześniej grał w Hiszpanii. Do składu nie zmieścił się... Filip Dylewicz, bo na pozycji skrzydłowego selekcjoner wolał Roberta Witkę.

Polacy rozpoczęli od wygranej z Bułgarią 90:78. W drugiej rundzie czekał już faworyt grupy D, Litwa. We wtorek 8 września niesieni dopingiem w Hali Stulecia biało-czerwoni nie przestraszyli się rywala, a bohaterem drużyny okazał się Ignerski, który na początku decydującej czwartej kwarty w 61 sekund trafił trzykrotnie za trzy punkty, co dało zespołowi prowadzenie 71:56. Lampe zdobył 22 pkt, Gortat miał 17 zbiórek, a Szubarga 8 asyst i drużyna nie wypuściła już tej szansy. Wygrała 86:75 i było to dopiero drugie w historii zwycięstwo nad Litwą, po pamiętnej wygranej w Białymstoku z brązowymi medalistami igrzysk w Atlancie ekipy trenera Eugeniusza Kijewskiego w eliminacjach ME 1997.

- Nigdy i nigdzie wcześniej, w żadnym zespole, nie doświadczyłem tego, co wtedy. Nieopisany zaszczyt widzieć tylu szczęśliwych polskich kibiców. To zapamiętuje się na lata. Z sentymentem wracam do każdego spotkania, a szczególnie meczów we Wrocławiu. Wybiec na parkiet, usłyszeć hymn i zobaczyć wypełnione po brzegi biało-czerwone trybuny to wisienka na torcie dla każdego sportowca - wspominał Ignerski.

Jak się okazało, była to ostatnia wygrana zespołu gospodarzy w turnieju. Entuzjazm po dwóch zwycięstwach przygasiła wyraźna porażka 69:87 w tej samej hali z Turcją, która szykowała się do organizacji u siebie w następnym sezonie mistrzostw świata. Znani z występów w NBA środkowy Omer Asik (22 pkt, 8 zb.), Ersan Ilyasova (20, 8) i Hedo Turkoglu (13, 8) pozbawili złudzeń Polaków, rozkojarzonych pierwszymi sukcesami.

W drugiej fazie grupowej w Łodzi podopieczni Katzurina tylko z odmłodzoną Serbią, z Milosem Teodosicem jako rozgrywającym, toczyli w miarę wyrównaną walkę. W końcówce trzeciej kwarty przegrywali już 40:56, ale w kolejnym fragmencie odrobili 14 punktów straty (62:64). Koszarek w ostatnich minutach rzucał za trzy punkty na prowadzenie. Gdyby trafił, nie wiadomo, jak potoczyłby się mecz. Nie wpadło. Podopieczni trenera Bogdana Tanjevica wygrali 77:72, by potem awansować do finału. Polacy, po wyraźnych porażkach ze Słowenią 60:76 i Hiszpanią 68:90 zakończyli mistrzostwa na dziewiątym miejscu.

- Graliśmy przed własną publicznością. W takich dniach cały kraj się łączy i chce tego samego, co czasami nie jest takie oczywiste. Super przeżycie - pełna Hala Stulecia. Zawsze to będę pamiętał, ale był to też turniej niewykorzystanych szans. Chociaż trzeba przyznać, że w drugiej fazie mieliśmy Serbów, którzy grali potem w finale, Hiszpanów z Pau Gasolem, którzy zdobyli złoto i Słoweńców, którym wiele razy stawaliśmy na drodze i tylko raz wygraliśmy - w Cejle dwa lata później. Kluczowy był trzeci mecz w grupie we Wrocławiu, który przegraliśmy z Turcją. Porażka spowodowała, że szanse awansu do ćwierćfinału zmalały, a i z meczu na mecz graliśmy coraz słabiej. Turniej zmarnowanych szans, niemniej jednak wspominam go bardzo dobrze, bo czuć było wtedy w Polsce miłość do koszykówki. Dziewiąta lokata była wówczas najwyższą reprezentacji w tym stuleciu - podsumował drugie mistrzostwa w Polsce Koszarek, który osiągnięcie z Katowic poprawił w 2022 roku, już jako dyrektor reprezentacji.

Kapitanem zespołu i grającym asystentem Mulego Katzurina był kończący występy w kadrze Adam Wójcik. Wystąpił w jednym spotkaniu - z Hiszpanią, w którym w 11 minut uzyskał sześć punktów i miał zbiórkę. Przy tej okazji prezes PZKosz Roman Ludwiczuk uhonorował go za rozegranie 150 meczów w reprezentacji. Później okazało się, że było ich 149.

Reprezentacyjne funkcje przy tamtej reprezentacji, jako szef delegacji, pełnił Maciej Zieliński, kolega Wójcika z drużyny biało-czerwonych, która w 1997 roku wywalczyła siódme miejsce w ME. Był niejako pierwowzorem funkcji, jaką w obecnej kadrze pełni Michał Ignerski, dyrektor ds. rozwoju.

Dwie mistrzowskie imprezy mężczyzn w Polsce dobrze zwieńczyła scena z ceremonii zakończenia rywalizacji w Spodku, gdzie dziesięć lat wcześniej polskie koszykarki wywalczyły złote medale ME. Zdobywcy tytułu MVP turnieju, Hiszpanowi Pau Gasolowi gratulował blisko 79-letni trener Witold Zagórski.

Reprezentacja Polski na Eurobasket 2009 (9. miejsce, mecze we Wrocławiu i Łodzi): 
(po nazwiskach zawodników: klub, liczba rozegranych spotkań w turnieju, zdobyte punkty)

David Logan (Asseco Prokom Gdynia)                      6   93 
Marcin Gortat (Orlando Magic, NBA)                      6   86 
Maciej Lampe (Maccabi Tel Awiw, Izrael)                 6   68 
Michał Ignerski (Bruesa GBC San Sebastian, Hiszpania)   6   64 
Łukasz Koszarek (Eldo Caserta, Włochy)                  6   55 
Szymon Szewczyk (Air Avellino, Włochy)                  6   31 
Krzysztof Szubarga (Anwil Włocławek)                    6   24 
Michał Chyliński (bez klubu)                            6    7 
Krzysztof Roszyk (PGE Turów Zgorzelec)                  6    6 
Adam Wójcik  (kapitan, PGE Turów Zgorzelec)             1    6 
Robert Witka (PGE Turów Zgorzelec)                      3    5 
Robert Skibniewski (BK Prostejov, Czechy)               1    0

trener: Muli Katzurin (Izrael) 
asystenci: Radosław Czerniak 
           Ronen Ginzburg (Izrael)
kierownik drużyny: Janusz Kołakowski
trener przygotowania motorycznego: Mirosław Cygan
fizjoterapeuta: Aleksander Walda
szef delegacji: Maciej Zieliński

(PAP)

Marek Cegliński

cegl/ krys/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%