"Wrocław zasługuje na takiego prezydenta, który ma odpowiedni dorobek"

Gościem Telewizji Echo24 był radny miejski Piotr Uhle (SOS Wrocław).

KOLEJNA PRÓBA

- Ze względu na to, że wszystkie sprawy, na które zwracaliśmy uwagę przy podejściu na początku roku, nie tylko nie ustały, ale napęczniały - patologie związane z rynkiem deweloperskim, z rynkiem śmieciowym, z całą sytuacją działaczy sportowych we Wrocławiu i niespotykanym zakresem kolesiostwa we Wrocławiu, tylko i wyłącznie napęczniały w międzyczasie. Spadł Śląsk Wrocław do pierwszej ligi. W międzyczasie cały czas mamy nierozstrzygnięty przetarg na zagospodarowanie odpadów. Jest zagrożenie podwyżką nawet do 70 złotych od osoby w przyszłym roku. Mamy tsunami Lex Developer, a w tym wszystkim Rada Miejska Wrocławia miała cały szereg okazji do tego, żeby powiedzieć dość, zawnioskować do prezydenta, żeby zrezygnował z funkcji, nie udzielić mu wotum zaufania, być może opowiedzieć się, czy są po stronie mieszkańców, czy po stronie deweloperów i za każdym razem wybierała źle.

"Kampania dyskredytacji mojej 11-letniej pracy"

- Ja rozumiem, że rozpoczęła się kampania dyskredytacji mojej 11-letniej pracy jako radnego, tylko jeżeli się dobrze spojrzy na to, w jakich miejscach polityka miasta zmieniała się na skutek moich działań, bo oczywiście, że najczęściej to jest tak, że... Jako pierwszy zwróciłem intensywnie uwagę na sprawę toalet na korytarzach w lokalach komunalnych. Nikt inny tego nie podnosił. I wszyscy mówili, nie, wszystko jest super, czym się w ogóle zajmujecie, tutaj realizujemy projekt. Tylko potem, kiedy się tym zająłem, sprawa przyspieszyła ponad dwukrotnie. I takich spraw jest dużo, dużo więcej. Ja rozumiem, że z perspektywy miasta fajnie jest mnie zaatakować tym, że funkcjonuję od kilku lat w sytuacji opozycyjnej. Tylko rolą opozycji nie jest robić robotę za władzę, tylko wskazywać miejsca, gdzie należy to poprawić. Jeżeli oni w związku z tym nagle dostrzegą coś, albo ze strachu zwykłego, że ludzie przyjdą i ich odwołają, albo że na nich nie zagłosują, zmieniają swoje postępowanie, to to jest sukces. Nie można tego mierzyć taką samą miarą.

CO DALEJ?

- Myślę, że dzisiaj byłoby bardzo poważnym błędem, żeby zacząć rozmowę o kandydatach na prezydenta, ze względu na to, że referendum nie jest o tym, czy Sutryk jest lepszy od Iksińskiego albo Igregowskiego, tylko czy we Wrocławiu ma rządzić ekipa, która jest uzależniona od takich grup interesów (...). Dlatego, bo chwilę temu Zabrze pokazało, jak zwyciężać mamy. Czyli dało się wybrać kandydata bezpartyjnego, ani z PiSu, ani z Platformy. Na końcu oczywiście z poparciem PiSu. Ze względu na to też, że wszyscy zgromadzili się przeciwko kandydatce Platformy w tamtym miejscu i to jest też jakby zrozumiałe, bo chwilę temu została odwołana prezydentka z Platformy, jeżeli chodzi o Zabrze. I to jest przykład na to, jak można w odpowiedzialny sposób budować alternatywę do rządów, które zostały w tamtym miejscu po prostu skompromitowane. I dzisiaj moim zdaniem powinniśmy rozmawiać o tym i przeprowadzić szeroką debatę. Jaki powinien być prezydent? Jakie powinien po Sutryku nasz nowy prezydent rozwiązać sprawy? Czyli powinien być to człowiek niezależny od różnego rodzaju grup interesów i grup wpływu. To powinien być człowiek, który ma doświadczenie w realnym zarządzaniu, a nie być średniego szczebla urzędnikiem, który po prostu odbija się od każdej sytuacji, kiedy musi patrzeć nieco dalej niż perspektywa najbliższego budżetu. To musi być człowiek, który ma na tyle silny charakter, że nie podda się różnego rodzaju partyjnym czy wręcz partyjniackim wpływom. To musi być osoba, która otacza się ludźmi na podstawie kryterium kompetencji. 

KONFLIKT W PIS

- Wojna wewnętrzna w Prawie i Sprawiedliwości na pewno tej partii nie służy. Nie spodziewam się wielkich zmian i trzęsienia ziemi, jeżeli chodzi o funkcjonowanie władzy w Sejmiku. Zobaczymy, jak będzie wyglądała ta sprawa. Na pewno to stronnictwo wokół Pani Marszałek Witek - na pewno w tym momencie czuje się mocne, bo dostało wprost silne wsparcie od Prezesa Kaczyńskiego (...). Ten konflikt oczywiście jest widoczny, ten konflikt oczywiście sprawiał, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest osłabiona, bo zawsze, kiedy są podziały, to okazuje się, że trudniej się realizuje cele, trudniej się realizuje politykę i myślę, że taki dorobek merytoryczny Prawa i Sprawiedliwości po nieco ponad roku, po prawie półtora roku funkcjonowania obecnej Rady nie jest za bardzo rozbudowany.

"W sytuacji, w której opozycja się ze sobą kłóci, to zaciera ręce Jacek Sutryk"

(...) Panie redaktorze, ja nie będę grał na tych podziałach. Nie będę grał na tych podziałach ze względu na to, że ja szanuję wszystkich, którzy funkcjonują w polityce, staram się nie jątrzyć różnego rodzaju sporów, ponieważ to jest największy błąd. Krótkoterminowo to się opłaca, długoterminowo rozgrywanie tego typu spraw zawsze odbija się czkawką. Jeżeli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość we Wrocławiu, we wrocławskiej Radzie Miejskiej najchętniej widziałbym po stronie opozycyjnej partnera, który jest w stanie realizować jakąś politykę, który w opozycji dla Jacka Sutryka, mimo że różnice programowe pomiędzy nami i poglądami są bardzo duże, ale co do zasad jest w stanie pewne rzeczy punktować. Jest w stanie dbać o to, żeby prawa opozycji były reprezentowane w różnego rodzaju zespołach, prezydiach, komisjach, etc. I z tej perspektywy to jest dla mnie ważne, a nie to, żeby w tym momencie jeszcze grać na podział. Ze względu na to, że w sytuacji, w której opozycja się ze sobą kłóci, to zaciera ręce Jacek Sutryk i jego najbliższe otoczenie, zaciera ręce Renata Granowska razem ze swoim otoczeniem politycznym i innym. I zacierają ręce ludzie, którzy chcieliby, żeby to wszystko trwało, a nie powinni zacierać rąk wrocławianie, bo zmniejsza to szansę na realną zmianę.