-Pierwsza część to była bardzo spontaniczna akcja, początkowo moja i prof. Dariusza Galasińskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego, ale dosłownie w ciągu dwóch godzin uzbieraliśmy prawie 20 osób, które zgodziły się zrobić coś na rzecz dzieci z Ukrainy, które znalazły się w niezwykle trudnej dla siebie sytuacji. Myślę, że wtedy wszyscy działaliśmy w Polsce na fali takiego poruszenia i też przerażenia z tą sytuacją związaną, z wojną – mówi Prof. Justyna Ziółkowska, Uniwersytet SWPS we Wrocławiu.
-Nie wiemy z jakim problem zmaga się konkretny chłopiec czy konkretna dziewczynka, którzy poszli do tej konkretnej szkoły. Myślę, że na takie pytanie warto sobie odpowiedzieć właśnie wyobrażając sobie w jaki sposób zachowalibyśmy się czy w jaki sposób doświadczalibyśmy pójście do szkoły, w której mówi się w języku, który znamy tak trochę, ale nie do końca – mówi Prof. Dariusz Galasiński, Uniwersytet Wrocławski.
Profesorowie chcieli, żeby druga część bajki była okazją do zauważenia z czym na co dzień borykają się dzieci, które przyjechał w ogarniętej wojną Ukrainy.
-Ola i Borys idą do szkoły, tęsknią za swoim tatą, który nadal jest na Ukrainie. Borys martwi się, że jego koledzy bawią się w wojnę, jemu to wcale się nie podoba. Na lekcjach Ola nie ma zadania domowego, co powoduje, że kilkoro dzieci polskich jest niezadowolonych. Trochę jej zazdroszczą, nie chcą się z nią bawić, ale po chwili dzieci stwierdzają, że Ola gra fajnie w piłkę i może jednak warto ją wziąć do drużyny. Wszystko się kończy tak zwanym „happy endem” – mówi Prof. Dariusz Galasiński, Uniwersytet Wrocławski.
-Bajka wydawała nam się takim dobrym medium do tego, by pomóc tym dzieciom. Bajka jest taką jedną z tych podstawowych rzeczy, które małe dzieci w swoim życiu mają. Bajka terapeutyczna to taka bajka, która nie tylko przedstawia historię, ale chce poprzez tę historię oddziaływać w pewien psychologiczny sposób, np. pokazać pewne sposoby radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. My zawsze psychologowie mówimy, że bajki terapeutyczne również normalizują emocje – mówi Prof. Justyna Ziółkowska, Uniwersytet SWPS we Wrocławiu.
-Mamy wydrukowane ponad 22 tysiące egzemplarzy. Można ją otrzymać bezpłatnie na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu na ulicy Ostrowskiego 30. Ona umieszczona jest w głównym holu i tam jest do odebrania oraz Instytucie Heweliusza we Wrocławiu na Rynku 5 na 3 piętrze – mówi Ilona Byra, prezes zarządu Instytut Heweliusza.
Miasto Wrocław wsparło wydanie drugiego tomu książki kwotą 15 tysięcy złotych.
-To jest bardzo ważne przedsięwzięcie, bardzo spontaniczne, totalnie charytatywne, jeśli chodzi o pomysłodawców, twórców, tłumaczy, ilustratorów. Wiemy, jaka jest sytuacja rodzin uchodźczych. Myślę, że społeczność Wrocławia dorosła i ta mniej dorosła, zdała przepięknie egzamin solidarności i z takiej przyjaźni pełnej zrozumienia i życzliwości, ale bardzo ważne jest to, żebyśmy dalej ze sobą rozmawiali i tłumaczyli dzieciom rzeczywistość dzieci ukraińskich – mówi Monika Sochacka, Wrocławskie Centrum Akademickie.