– Inicjatywa we Wrocławiu już się dobrze zakorzeniła. Foodsharing działa już praktycznie od 2016 roku, a dzisiaj otwieramy kolejną -16. już jadłodzielnię pod szyldem Foodsharing – mówi Agnieszka Maniewska, Foodsharing Wrocław.
– To jest wspaniała inicjatywa. Ogromnie się cieszymy ze współpracy z Foodsharing Wrocław. Jadłodzielnia stanęła na terenie uczelni i mamy nadzieję, że ona będzie cały czas pełna. Każdy z nas ma nadwyżki jedzenia i będzie świetnie, jeśli ono nie będzie się marnowało, że będzie można je tutaj zostawiać. Rozmawialiśmy ze stowarzyszeniem, chcieliśmy, żeby to była nasza taka wspólna inicjatywa. No i dzisiaj się to udało – mówi Jolanta Nowacka, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
– Wydaje mi się, że w ogóle takich inicjatyw we Wrocławiu powinno być więcej, bo na pewno takich osób, które mogą z nich skorzystać, jest bardzo, bardzo dużo. I cieszy mnie to, że będąc studentem tego uniwersytetu, mogę w jakiś sposób w takiej inicjatywie uczestniczyć. Tym bardziej cieszy mnie to, że taka instytucja, jak uniwersytet, w ogóle wychodzi z taką inicjatywą. To jest to jest bardzo, bardzo fajne. Będziesz wspierał? – Zdecydowanie. Myślę, że tym bardziej jako student kierunku „Zarządzanie inżynierią produkcji”, gdzie mamy dość dużo do czynienia z żywnością – mówi Artur Ciachowski, student Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
– Musimy pamiętać, że inicjatywa nie jest inicjatywą pomocową, ona jest prośrodowiskową. Zależy nam, żeby do jadłodzielni trafiało jedzenie, które jest uratowane przed zmarnowaniem. To znaczy, że jest na przykład niesprzedane, zostało nam przed wyjazdem weekendowym na przykład i ono się może zmarnować. I właśnie takie jedzenie trafia do jadłodzielni. Do tego zachęcamy, żeby nie tylko oddawać jedzenie, ale też śmiało korzystać, ponieważ takie punkty są dla wszystkich mieszkańców – mówi Agnieszka Maniewska, Foodsharing Wrocław.
Ale takie miejsca powstają nie tylko po to, żeby tej żywności nie marnować. Czynnik, który coraz częściej dochodzi do głosu, to fakt, że jako społeczeństwo ubożejemy. A to bezpośredni efekt polityki PiS.
– Jeśli popatrzymy na to pod kątem wynagrodzeń, to ich dynamika w ostatnim czasie nie nadąża za inflacją. Więc w tym sensie faktycznie można powiedzieć, że biedniejemy. Oczekiwania, że ceny będą spadać? Na to bym się nie nastawiał, to znaczy, gdybyśmy mówili o spadku cen, to automatycznie wchodzimy w problem deflacji. Natomiast nie widać bezpośrednio czynników, które w tym momencie miałyby utrzymywać aż tak bardzo wysoką dynamikę cen, co właśnie nie oznacza, że te ceny spadną. One na tym poziomie, na którym są, nie tylko się utrzymają, ale jeszcze będą rosły, tylko że miejmy nadzieję mniej dynamicznie niż w ciągu ostatniego roku – mówi dr hab. Marek Kośny, prof. UEW, Katedra Ekonometrii i Badań Operacyjnych UE we Wrocławiu.
Inflacja w lutym wyniosła 18,4%, a to najgorszy wynik od 1996 roku. Pierwsze prognozy pokazują, że pod koniec marca może to być 16%.