Po 24 lutego 2022 roku do Wrocławia trafiły setki tysięcy uchodźców z Ukrainy. Były to osoby starsze, matki i dzieci. Po blisko półtora roku walk zbrojnych za naszą wschodnią granicą, w stolicy Dolnego Śląska nadal przebywa około 200 tysięcy ukraińskich uchodźców. Przez cały ten czas miasto starało się solidaryzować z Ukraińcami w tym trudnym dla ich narodu momencie. Jednym z takich sposobów było wywieszenie ukraińskich flag na tramwajach i autobusach MPK Wrocław. Wśród wrocławian jednak jest pewna grupka, której się to nie podoba.
Pod siedzibą MPK Wrocław zebrała się grupka środowisk narodowych, która chciała wyrazić swój sprzeciw.
- Tak naprawdę protestujemy przeciwko zbyt długiej ekspozycji obcych de facto flag na polskich tramwajach, na wrocławskich tramwajach. Uważamy, że termin wyświetlania tych flag i trzymania ich na polskich tramwajach po prostu trwa zbyt długo - mówi Miłosz Tamulewicz, Ruch Narodowy, Konfederacja.
- Jest to karygodne, żeby na publicznych pojazdach były tylko flagi obcego państwa. Dzisiejszy protest nie stricte przeciwko flagom Ukrainy. On jest przeciwko flagom obcych państw- mówi Andrzej Borek, pomysłodawca protestu.
- Wraz z napaścią Rosji na Ukrainę, wszyscy mieliśmy taką potrzebę, żeby zademonstrować nasze poparcie i naszą solidarność wobec narodu ukraińskiego, wobec ofiar wojny, wobec tych wszystkich, którzy musieli się zmierzyć z bardzo dramatycznymi sytuacjami i taką najdelikatniejszą formą okazania tego wsparcia było wywieszenie, powieszenie flag ukraińskich na naszych pojazdach - mówi Jarosław Perduta, dyrektor pionu komunikacji i obsługi przewozów MPK Wrocław.
- Dzisiaj, kiedy ta wojna już trwa ponad 500 dni, to ten protest można ocenić jako protest, który służy jedynie polityce Putina. Tutaj tysiące wrocławian wsparło te kobiety, władze miasta otworzyło ośrodki dla uchodźców. Wszyscy solidarnie stanęliśmy za tymi kobietami, za tymi ludźmi, którzy też tam tracą swoich bliskich. I te flagi na tramwajach były symbolem solidarności. Tak też społeczność ukraińska odebrała tę flagę - mówi Ryszard Kessler, politolog, Nowa Lewica.
Zdaniem protestujących, czas takiej formy solidarności z Ukrainą powinien się skończyć. Mimo że wojna nadal trwa.
- Nam się to podobało do pewnego momentu, ale teraz ten konflikt się przedłuża. My jesteśmy w Polsce i trzeba wiedzieć, że witamy wszystkich jako gospodarze, a goście są gośćmi, więc tylko przez jakiś czas - mówi Miłosz Tamulewicz, Ruch Narodowy, Konfederacja.
- Przyjeżdżają różni turyści do Wrocławia. Wrocław jest pięknym miastem i oni są zdezorientowani, czy to jest Polska czy Ukraina - mówi Andrzej Borek, pomysłodawca protestu.
- Oczywiście są w Polsce środowiska, które karmią się nienawiścią. Z tej nienawiści najbardziej cieszy się Moskwa. Jest mi przykro, że pojawiają się takie hasła, że pojawiają się napisy "To nie nasza wojna". Temu się nie da zaprzeczyć, że dzisiejsza armia ukraińska to jest armia, która broni Europy, która jest dobrze wyszkolona, która opanowała techniki wojenne. To jest gwarant naszego bezpieczeństwa - mówi Ryszard Kessler, politolog, Nowa Lewica.
- Rozumiemy, że są osoby, które mogą mieć odmienny pogląd na tę sytuację, natomiast jesteśmy tutaj bardzo konsekwentni, to znaczy do momentu, w którym ta wojna się nie zakończy, do momentu, w którym nie zakończy się to bestialstwo, z którym mamy do czynienia w Ukrainie w tej chwili, my będziemy na pewno na różne sposoby tę naszą solidarność to wsparcie demonstrować - mówi Jarosław Perduta, dyrektor pionu komunikacji i obsługi przewozów MPK Wrocław.
Wojna w Ukrainie trwa już ponad 530 dni.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz