Duże kolejki praktycznie przy każdej wrocławskiej cukierni. A to wszystko za sprawą Tłustego Czwartku. Tradycji stało się zadość, nie mogliśmy nie zrobić materiału o tym święcie i nie spróbować pysznych pączków.
-W zeszłym roku kolejka była naprzeciwko, a w tym roku jest tutaj.
-Nie przeraża Pani ta kolejka?
-Nie.
-Wytrwa Pani do końca?
-Myślę, że tak.
-Pączki są najważniejsze?
-Tak. Myślę, że tym postawię na klasykę, czyli różane.
-Mam zamówienie z pracy na z marmoladką. Więc nie mam żadnego wyboru.
-Ile tych pączków będzie?
-Dwadzieścia.
Jak mówi właściciel cukierni, mieszczącej się w samym sercu Wrocławia, kolejka zaczęła się ustawiać, jak było jeszcze ciemno, czyli od godziny 5 rano.
-Czyli już od 80 lat, co roku robicie te pączki dla wrocławian?
-Tak, nasza rodzina - bo to jest cukiernia rodzinna- z pokolenia na pokolenie smaży dla wrocławian pączki. Z różą to są ulubione. Mamy też pączki lawendowe, one się cieszą wielką popularnością, tak że dużo klientów mamy na te pączki. Ostatnio też właśnie pączki z pistacją. To są trzy takie nasze rodzaje, które najbardziej przyciągają ludzi - mówi Paweł Wojczyński, cukiernia "Łomżanka",.
-W ogóle to jest piekarnia mojego dzieciństwa. Ja tutaj przychodziłam całe dzieciństwo z mamą do fryzjera, który się mieścił naprzeciwko. Mama mnie obcinała na pazia. Taka fantastyczna fryzura. A później był pączek i ciepłe lody.
-Czyli takie fajne, ciepłe wspomnienia z dzieciństwa?
-Tak jest.
-A ja wychodząc z liceum medycznego i idąc do przystanku tramwajowego, też przychodziłam tu na pączusia po drodze.
-Też z różą?
-Oczywiście.
-Od dzieciństwa tutaj chodziłam. Jak wracała ze szkoły do domu, to zawsze wstępowałam po ciepłego loda i pączka - mówią wrocławianie.
Na wrocławskim Nadodrzu również nie zabrakło smakoszy pączków.
-Co roku pani podtrzymuje tę tradycję i kupuje pączki w Tłusty Czwartek?
-Tak, zdecydowanie. Tutaj i w piekarni obok. Trzeba wypróbować obu.
-Dostała też pani jakąś listę zamówień, żeby jeszcze dla kogoś kupić, czy tylko dla siebie?
- Nie, ale kupię ich sporo dla siebie.
-Pięć, dziesięć?
-Z pięć, na cały dzień.
-Jakie to będą pączki?
-Powiem szczerze, że jeszcze się nie zdecydowałam. Więc jeszcze nie wiem.
-A z jakim nadzieniem może pani lubi najbardziej?
-Myślę, że z różą. Może kupię z jakąś czekolada, zobaczymy.
-Kupiłam lwowskie ze względu na tradycje polskie, jak również z różą i też z adwokatem, bo lubię.
-Z pistacją, z marmoladą i z różą. Co roku podtrzymuję tę tradycję, pasuje w końcu.
-A jeśli chodzi tutaj o tą piekarnię, to zawsze pan tutaj przychodzi, czy wszystkie pan zwiedza?
-Znaleźliśmy ją dosłownie ze 2 tygodnie temu i zostaliśmy już przy niej cały czas. Są super wypieki, miłe panie, jest wszystko fantastycznie - mówią mieszkańcy Wrocławia.
-Bardzo fajnie i płynnie nam to idzie. Kolejka stoi non stop. Raz dłuższa, raz krótsza, ale ludzie są cały czas chętni na zakup naszych pączków.
-Co w tym roku przygotowaliście?
-Tradycyjnie nasze pączki wrocławsko-lwowskie, z których już słyniemy od wielu lat, pączki z marmoladą wieloowocową, jak również z nadzieniem różanym. Mamy nowość w tym roku z nadzieniem pistacjowym. Jesteśmy tu już od 1979 roku. Mój ojciec tutaj stworzył tą piekarnię. Ja przyjąłem ją w 2005 roku, ale pączkami żeśmy zajęli się bodajże dopiero od roku 2012 - mówi Krzysztof Krajewski, właściciel piekarni "Złoto Nadodrza".
Podobno pączki zjedzone w Tłusty Czwartek nie tuczą. Więc życzymy państwu smacznego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz