Jesteśmy w Porcie Osobowickim, gdzie statki wycieczkowe przypływające z Niemiec kończą swoje rejsy. Jeden z nich właśnie odpłynął do Berlina, a drugi przycumował do Wrocławia. Zapytaliśmy drugiego kapitana statku, jak wygląda podróż i jakie możliwości daje Odra.
Odra to druga rzeka Polski, biorąc pod uwagę jej całkowitą długość. Łącznie liczy 854 kilometry, w naszym kraju to 742 kilometry. Rzeka ma ogromny potencjał turystyczno-rekreacyjny, dlatego oferta związana z turystyką nad Odrą stale rośnie. Dzięki wykonanym w ostatnich latach przez Wody Polskie i przedsiębiorców remontom, po kilka latach na rzekę wróciły również statki wycieczkowe przypływające z Niemiec. Wcześniej nie pozwalał na to niski stan wody w rzece.
Remonty powyżej Ścinawy poprawiły sytuację, więc w sezonie wiosennym pierwsze statki przypłynęły już do Wrocławia.
Na pokład takiego wycieczkowca może wejść 80 pasażerów plus 25-osobowa załoga. Chętnych nie brakuje.
- Goście bardzo chwalą ten rejs na Wrocław i z powrotem, dlatego że tu jest sama natura. Nie ma żadnych fabryk, tylko kilka miasteczek, wiosek. Wrocław jest interesujący, Wrocław jest dużym miastem, to jest inna sprawa. Goście różnie, ale przeważnie są z Niemiec, z Holandii, z Ameryki też kilka razy goście przyjeżdżali, różnie. Z Francji, z Włoch także, ale przeważnie goście z Niemiec - wyjaśnia Chudzik.
Oferta jest różna, bo w rejs można wybrać się np. z Wrocławia do Berlina.
Jednym z kluczowych czynników, od którego zależy żegluga śródlądowa jest poziom wody w Odrze. W planach są kolejne remonty i inwestycje, które mają poprawić infrastrukturę związana z pływaniem po rzece. Warto zauważyć, że jedynym portem we Wrocławiu, do którego mogą cumować tej wielkości statki, jest Marina Wrocław, port zrewitalizowany przez prywatnego wrocławskiego przedsiębiorcę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz