O smogu najczęściej mówi się zimą, kiedy emisja z pieców i kominków wypełnia powietrze gryzącym dymem. Jednak problem zanieczyszczenia powietrza nie znika wraz z nadejściem cieplejszych dni. Latem zmienia się tylko jego charakter, a wraz z nim źródła i zagrożenia, z jakimi mierzą się mieszkańcy miast. O tym, dlaczego warto mówić o smogu także poza sezonem grzewczym mówi prof. Joanna Kamińska z Katedry Zastosowań Matematyki z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Czym jest smog letni?
– Zimą głównym problemem są pyły zawieszone, takie jak PM10 i PM2.5 oraz benzo(a)piren, powstające głównie podczas spalania węgla i drewna w domowych kotłach i piecach. To tzw. niska emisja, czyli emisja zanieczyszczeń na niewielkiej wysokości, bezpośrednio do powietrza, którym oddychają mieszkańcy – mówi prof. Kamińska, wyjaśniając, że latem dominującą formą zanieczyszczenia jest smog fotochemiczny, nazywany także smogiem typu Los Angeles. Powstaje w wyniku reakcji chemicznych między tlenkami azotu (NOx) a lotnymi związkami organicznymi (VOC), w obecności silnego promieniowania słonecznego. Efektem tych reakcji są m.in. ozon troposferyczny, aldehydy, aerozole organiczne czy peroksyacyloazotany. Związki te nie tylko pogarszają jakość powietrza, ale mogą też negatywnie wpływać na zdrowie, powodując bóle głowy, podrażnienie oczu, dróg oddechowych, a nawet nasilać objawy chorób serca i płuc.
Choć smog fotochemiczny kojarzy się głównie z wielkimi aglomeracjami w Kalifornii, również w Polsce i we Wrocławiu coraz częściej mierzymy się z jego skutkami. W upalne, bezwietrzne dni poziom ozonu może przekraczać dopuszczalne normy, zwłaszcza w godzinach popołudniowych. To zjawisko szczególnie dotkliwe w centrach miast, gdzie natężenie ruchu samochodowego jest wysokie, a dostęp do zieleni ograniczony. Zanieczyszczenia „gotują się” w miejskim powietrzu, a brak przewiewu i obecność betonowych nawierzchni tylko potęgują problem.
Jak chronić siebie i innych?
– Najlepiej unikać intensywnej aktywności fizycznej na świeżym powietrzu w godzinach popołudniowych, kiedy stężenie zanieczyszczeń osiąga najwyższe wartości. Ćwiczenia, spacery czy jazdę na rowerze lepiej zaplanować na poranek lub wieczór. Dobrą praktyką jest też wybieranie tras spacerowych i rekreacyjnych z dala od ruchliwych ulic i skrzyżowań, gdzie stężenie spalin jest najwyższe. Pomocne mogą być aplikacje monitorujące jakość powietrza – dzięki nim można na bieżąco sprawdzać warunki i dostosować swoje plany, by ograniczyć ekspozycję na szkodliwe substancje – tłumaczy ekspertka UPWr.
Działania systemowe i UPWr
W skali miejskiej i regionalnej kluczowe znaczenie ma ograniczanie ruchu samochodowego, zwłaszcza w centrach miast. Wprowadzenie stref niskiej emisji, usprawnienie transportu publicznego i wspieranie elektromobilności to działania, które realnie wpływają na poprawę jakości powietrza. Równie ważna jest rozbudowa terenów zielonych – parki, drzewa przy ulicach i zielone dachy nie tylko poprawiają mikroklimat, ale również pomagają filtrować powietrze. Niezbędne jest także wdrażanie polityk ograniczających emisję tlenków azotu i lotnych związków organicznych w przemyśle i transporcie – to one odpowiadają za powstawanie ozonu troposferycznego, głównego składnika smogu fotochemicznego.
We wrześniu rozpoczną się zakrojone na szeroką skalę badania jakości powietrza we Wrocławiu, prowadzone przez interdyscyplinarny zespół naukowców z UPWr. Prof. Joanna Kamińska wspólnie z prof. Janem Kazakiem i dr. Grzegorzem Chrobakiem sprawdzą, jakim powietrzem faktycznie oddychają mieszkańcy miasta – w drodze do pracy, w domu, w komunikacji miejskiej czy podczas spacerów. W badaniu weźmie udział ponad 200 ochotników wyposażonych w specjalistyczne, mobilne czujniki jakości powietrza. Urządzenia, nieco większe od smartfona, będą przez tydzień monitorować stężenia zanieczyszczeń i parametry meteorologiczne, takie jak temperatura, wilgotność i ciśnienie atmosferyczne u każdego uczestnika badania. Dane zostaną następnie połączone z pomiarami globalnymi Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, m.in. dotyczącymi prędkości wiatru i opadów.
Badacze chcą sprawdzić, czy powietrze, którym oddychamy w mieszkaniu, autobusie, własnym samochodzie czy na ulicy, różni się między sobą i jak wpływa na naszą codzienną ekspozycję na szkodliwe substancje. Jak podkreśla prof. Kamińska, to unikalne badanie pozwoli wyodrębnić nie tylko poziomy zanieczyszczenia, ale też konkretne scenariusze narażenia np. związane z wyborem środka transportu. Uczestnicy badania będą prowadzili również dzienniczki aktywności, które pomogą zespołowi naukowców opracować nowatorską metodykę oceny ekspozycji, a jej kod ma zostać udostępniony innym badaczom. Projekt jest kontynuacją wcześniejszych, rowerowych pomiarów z 2022 roku i otrzymał finansowanie w wysokości blisko 620 tys. złotych z Narodowego Centrum Nauki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz