Decyzją rektora prof. Roberta Olkiewicza, kobiety pracujące w murach uczelni mają wybór, jakiej formy chcą używać. Dyskusja rozpoczęła się od tak zwanych „stopek” uniwersyteckich i używania w nich określeń, funkcji i stanowisk zawodowych.
- – Wszystkie one są w sensie prawnym zapisywane generatywnie męsko, tzn. jeżeli jest to dyrektor instytutu, piszemy dyrektor, nawet jeżeli jest to kobieta, kierownik katedry, jeżeli jest to kobieta, piszemy kierownik. Ale niektóre panie prosiły, żeby było napisane dyrektorka lub też kierowniczka – mówi prof. dr hab. Stefan Kiedroń, Wydział Filologiczny Uniwersytetu Wrocławskiego.
Z tej możliwości korzysta m.in. prorektorka ds. projektów i relacji międzynarodowych – profesorka Patrycja Matusz. Feminatywy stają się coraz bardziej powszechne również wśród studentów i studentek.
- – Co jest ważniejsze, to widzę, że ta tendencja się powoli zmienia i mnie to bardzo cieszy. Kiedy studiowałam 10 lat temu, wyglądało to troszeczkę inaczej. Teraz to się zmienia i widzę, że faktycznie więcej prowadzących, szczególnie kobiet, zwraca na to uwagę. Wymaga bardziej podkreślania, a przede wszystkim często nie dostajemy informacji, jak pani profesor czy profesorka właśnie preferuje, żeby się do niej zwracać, bo bardzo często kobiety odbierają słowo profesorka jako nie aż tak ważna jak pani profesor – mówi Anna Maniecka, studentka na kierunku Zarządzania Projektami Społecznymi na UWr.
- – Uczę się to wplatać, jednak wcześniej było to bardzo nienaturalne. Teraz odczuwam, że staje się bardziej komfortowe, że nie jest to takie nienaturalne i sztuczne. Jednak pomaga to pokazać, że pozycja kobiet w świecie i w ogóle w działalności społecznej jest ważna. I nie jest tylko rola kobiety, która zajmuje się domem, ale jednak może zajmować wysokie stanowiska – mówi Emilia Gierczak, studentka na kierunku Zarządzania Projektami Społecznymi na UWr.
Coraz więcej osób używa feminatywów. Są jednak przypadki, w których kobiety proszą o używanie form męskich, chociaż formy żeńskie są obecne w języku polskim od dawna.
- – To w moim odczuciu jest kwestia jednak społeczna i nazwijmy to elegancko pewnej pozycji w tym układzie społecznym. Jeżeli jesteśmy na poziomie szkoły, nauczycielka to bardzo sfeminizowany zawód, no to wiadomo, to jest pani nauczycielka, nie ma kłopotu. Co więcej, jeżeli dyrektorka, bardzo wiele osób, które kierują szkołami, to są kobiety, a więc dyrektorka – nie ma kłopotu. Kierowniczka, ale tutaj pojawia się też problem, czy kierowniczka jest słowem eleganckim wobec tych kobiet, które nie chciałyby tak być nazywane. I ta dyskusja coraz bardziej narasta, przy czym ona nie jest nowa. Już sto lat temu mówiły te panie, które były, a już były wtedy, bo miały prawa wyborcze zarówno czynne i bierne, były więc w parlamencie, mówiły o sobie, że one nie są posłami, niektóre mówiły, że są posełkami, że ona nie jest pani doktor, skończyła medycynę, wykonuje zawód lekarki – to słowo nie wzbudza żadnych problemów, ale ona chciałaby być nazywana doktorka, a nie doktor. A jak mówię, to już było ponad sto lat temu – mówi prof. dr hab. Stefan Kiedroń, Wydział Filologiczny Uniwersytetu Wrocławskiego.
Część feminatywów używana jest naturalnie, a niektóre potrzebują więcej czasu, żeby społeczeństwo zaczęło ich używać. Przykładem może być ministra i polityczka. Warto jednak zachować czujność i zapytać o preferowaną formę.