– 82 lata temu, w nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku, specjalny komandor Gestapo rozkazał, aby aresztowano profesorów lwowskich według przygotowanych list proskrypcyjnych. W sumie wtedy aresztowano 53 osoby. W tym byli profesorowie głównie Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej, ale również rodziny tych profesorów – mówi prof. dr hab. inż. Tomasz Nowakowski, prorektor ds. organizacji uczelni PWr.
Podczas kaźni profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich zamordowano 45 osób. Pamiętając o tych wydarzeniach, wrocławska społeczność akademicka co roku składa kwiaty pod pomnikiem Martyrologii Profesorów Lwowskich na placu Grunwaldzkim.
– Ma to bardzo wielkie znaczenie dla Wrocławia, szczególnie wielkie dlatego, że Wrocław został zasiedlony przez ludzi stamtąd, a uczelnie wrocławskie to jest wierna kopia uczelni lwowskich, znakomitych lwowskich uczelni. Dlatego wrocławskie uczelnie taką renomą cieszą się do dzisiaj. To spuścizna tych lwowskich uczelni. A jaki to jest dzień? Taki bardzo refleksyjny. Bo zawsze jest tak, że elity idą pierwsze na śmierć. Przepraszam za takie bezwzględne wyrażenie. Po prostu najeźdźca, zawsze brutalny, eliminuje tych, którzy przewodzą. To byli nasi ideowi duchowi przywódcy, profesorowie, mądrzy ludzie – mówi Adam Kiwacki, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.
– Wrocław, szczególnie Uniwersytet Wrocławski, ale również Politechnika Wrocławska, mają szczególną rolę, jeśli chodzi o podtrzymanie pamięci o tej tragicznej zbrodni, która wydarzyła się na Wzgórzach Wuleckich. Musimy pamiętać o tym, że takie pojęcia jak: demokracja, wolność, sprawiedliwość nie są nam dane raz na zawsze, że musimy cały czas je pielęgnować i walczyć o to, żeby one na trwale zagościły w naszym życiu – mówi prof. dr hab. Robert Olkiewicz, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego.
