Już w najbliższy piątek na scenie Teatru Polskiego wybrzmi bardzo dosadny komunikat: "Ożenić się nie mogę". W ten sposób słowami Fredry zostanie obśmiana kondycja polskiego społeczeństwa i polskich celebrytów.
Historia, jak zwykle u Fredry, jest dość błaha, natomiast cały geniusz Fredry polega na tym, że to się nie starzeje, to jest uniwersalna opowieść o głupocie ludzkiej. Przecież świat wygląda tak, że głupota się nie starzeje, tylko salony się zmieniają - mówi Grzegorz Kempinsky, reżyser.
Reżyser podkreśla, że mimo iż od napisania tego tekstu minęło 200 lat, jest on zadziwiająco aktualny, bo nic przez ten czas nie zmieniło się w ludzkich charakterach.
On jest bardzo wiernie zagrany. Prawie ani jednego słowa nie skreśliliśmy, ani jednego nie zmieniliśmy. Oprócz tego, że kolejne postaci, które przychodzą na scenę, prezentują się i to są autentyczne wywiady, które celebryci mieli, które znalazłem w Internecie po prostu - mówi Grzegorz Kempinsky, reżyser.
Reżyser zastanawiał się, jak bardzo te teksty będą odbiegać od Fredry. Wynik eksperymentu był zaskakujący.
Potem, jak już to próbowaliśmy, to okazało się, że te banialuki, które ci celebryci opowiadali na ściankach, były równie przewrotną prozą pisane lub mówione i były takimi samymi banialukami, jakie napisał Fredro. W związku z tym to się bardzo pięknie wkleiło w tekst Fredrowski - mówi Grzegorz Kempinsky, reżyser.
Będąc pod maską, kryje się prawda. Żyjemy w świecie, w którym zalewa nas bardzo dużo konsumpcyjnego bagienka, więc tutaj pokazujemy, jak bardzo buszujemy w tym konsumpcyjnym świecie i w momentach, w których jesteśmy na ściankach, nam się wylewa ta prawda, która w nas jest. Więc w tych ściankach, można powiedzieć, że ludzie odnajdą tę prawdę - mówi Martyna Witowska, aktorka.
Zmierzenie się z Aleksandrem Fredrą to wyzwanie dla aktorów.
Wszystkich zapraszamy na unikatowy język, nie jest to wiersz. Jest to taka wierszowana proza z ciekawą składnią, więc to jest przede wszystkim bardzo ciekawe, unikatowe i dla nas dosyć trudne doświadczenie, ponieważ takich tekstów uczy się blokowo. Zdanie to, tak jak w moich monologach, bardzo dużo słów, więc ciągnięcie frazy do zdania, tak żeby był sens logiczny i te zdania współrzędnie złożone, to jest dla aktora dosyć duże wyzwanie - mówi Martyna Witowska, aktorka.
No trudno jest znaleźć w natłoku tych głupot jakieś rzeczy, które rzeczywiście mają jakąś wartość i są, nazwijmy to umownie, mądre. I o tym jest spektakl, że te pozory, które przyjmują ludzie na zewnątrz i to, czym się naprawdę interesują, często jest to dość miałka rzeczywistość i mało wartościowa - mówi Grzegorz Kempinsky, reżyser.
Spektakl na scenie Teatru Polskiego będzie grany 18, 19 i 20 lutego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz