Wrocław znów stał się miejscem, gdzie historia spotyka się z teraźniejszością. W hali IASE, tuż obok słynnej Iglicy, ruszyła wystawa „Titanic: The Artifact Exhibition” – prawdziwa gratka dla wszystkich, których porusza historia legendarnego liniowca, jak i dla tych, którzy po prostu lubią dobrze opowiedziane historie.
To coś więcej niż tylko kolejne muzealne wydarzenie. To podróż w czasie – do 1912 roku, kiedy Titanic wyruszył w swój pierwszy i ostatni rejs. Dzięki artefaktom wydobytym z dna oceanu można na własne oczy zobaczyć kawałek tej historii – przedmioty należące do pasażerów, wyposażenie statku, a nawet fragmenty jego konstrukcji.
[ZT]84762[/ZT]
Jak mówi Tomasina Ray z RMS Titanic Inc., instytucji zajmującej się wydobywaniem i konserwacją tych bezcennych pamiątek: „Artefakty z pokładu, które są w tej chwili na dnie oceanu, są w niebezpieczeństwie. Niektóre elementy gniją przez oceaniczne warunki i nie będą wieczne, dlatego dla nas najważniejsze jest przypominanie o tej katastrofie i pasażerach, poprzez wydobywanie i konserwowanie kolejnych przedmiotów, by później pokazywać je publiczności".
Na miejscu można zobaczyć przedmioty, które niemal przez cały wiek leżały w morskiej głębinie – talerze, fragmenty bagażu, a nawet osobiste drobiazgi pasażerów. To wszystko buduje niezwykłą atmosferę, przywodzącą na myśl nie tyle film, co realne dramaty, marzenia i codzienność ludzi, którzy wsiadali na pokład Titanica z nadzieją na nowe życie.
„Wystawa jest przygotowana dla osób o różnych możliwościach, różnej percepcji, różnej wrażliwości i myślę, że każda osoba odnajdzie tutaj coś dla siebie, a to, co tutaj odnajdzie, będzie prawdą. Tutaj nie ma wskazanych kontrastów. Tu jest podana prawda historyczna, podana jest w bardzo różnych formach, bo są plakaty na ścianach [...] są oryginalne przedmioty w gablotach, które mają zupełnie inny odbiór" – mówi Krzysztof Mędrala, ambasador wystawy.
[FOTORELACJANOWA]14[/FOTORELACJANOWA]
Choć dziś Titanic jest ikoną popkultury, głównie dzięki słynnemu filmowi Jamesa Camerona, twórcy wystawy podkreślają, że ich celem jest oddzielenie fabularnej wersji wydarzeń od rzeczywistej historii i oddanie głosu tym, którzy na Titanicu naprawdę byli.
„Titanic jest wpisany w popkulturę. Film przyczynił się do tego bardzo mocno i z jednej strony filmowi zawdzięczamy to, że współcześnie jest wielu pasjonatów historii tego statku, ale tak naprawdę, jeżeli chcemy obiektywnie popatrzeć na temat Titanica, to my musimy ten film oddzielić od prawdziwej historii” – dodaje Krzysztof Mędrala, ambasador wystawy.
Coraz częściej słyszy się o wyprawach na wrak Titanica, ale... nie są to wycieczki dla każdego – nie tylko ze względu na koszty, ale też zagrożenia dla samego wraku. „To niebezpieczne, drogie i wymaga specjalistycznego sprzętu. [...] Dodatkowo, martwimy się o kondycję wraku. Turystyka mogłaby powodować dodatkowe zanieczyszczenia, bo ludzie pozostawiają po sobie śmieci” – zaznacza Tomasina Ray z RMS Titanic Inc.
Dlatego wrocławska wystawa to jedna z nielicznych okazji, by zobaczyć z bliska autentyczne pamiątki po Titanicu – bez zanurzania się w lodowatych głębinach Atlantyku. „Titanic: The Artifact Exhibition” we Wrocławiu potrwa do 31 lipca. To historia, która – choć minęło ponad sto lat – wciąż potrafi zaskoczyć.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz