Gościem Telewizji Echo24 był politolog wiceprezydent Wrocławia Ryszard Kessler z Nowej Lewicy.
"KOŚCIÓŁ, KTÓRY STRASZY NAS WIECZNIE GRZECHEM I UPADKIEM CYWILIZACJI"
- Na podsumowanie pontyfikatu. Franciszka jeszcze chyba jest czas. Oczywiście debata trwa, odkąd tylko został papieżem, to 12 lat, bo on przyszedł, mówiąc do wiernych, że będę blisko was, że Kościół jest szpitalem polowym i że naszą misją jest służba wam, tym najuboższym, najbardziej pokrzywdzonym. Jego pierwsza podróż to podróż na Lampendusę, na wyspę, do której przybywały statki z imigrantami. Od początku od razu był taki dwugłos w Kościele, bo nie wszyscy księża się z tym wejściem zgodzili. Ten podział chyba trwa przez te 12 lat.
(...)
Nigdzie Kościół nie jest jednolity. No i w Kościele polskim są księża, zakonnicy, którzy służą ludziom, są blisko wiernych i z nimi współpracują, wciągają laika do współpracy, tworzą wspólnoty, małe ojczyzny i pełnią pozytywną rolę. Jest też Kościół ten zamknięty, ten, który straszy nas wiecznie grzechem i upadkiem cywilizacji, i upadkiem świata, który broni swoich wpływów i swoich pozycji. Ja na ten Kościół mówię Kościół starzejący się. W Polsce jest coraz mniej powołań, jest kłopot z młodymi księżmi, mam wrażenie, że jest w złej kondycji, filozoficznej, teologicznej.
"TO BYŁ BŁĄD. POLITYKOM PUŚCIŁY NERWY"
- Mamy w Polsce do czynienia z taką prywatyzacją polityki. Każdemu się wydaje, że wszystko wie najlepiej i wszystko potrafi. Sztab Rafała Trzaskowskiego uznał, że prawdziwym, jedynym kontrkandydatem w wyborach będzie Karol Nawrocki i nie zauważył tego, a sztab zawsze się obawia, bo często jest tak, że parunastu kandydatów atakuje tego pierwszego, który ma najlepszy wynik w sondażach i on jest obstrzeliwany i można dużo stracić. Mieliśmy już takie debaty, w której politycy mocno tracili, więc prawdopodobnie sztab Rafała Trzaskowskiego chciał zachowawczo przejść przez tą pierwszą debatę. Okazało się, że to był błąd, bo wszystkim politykom puściły nerwy i faktycznie pojechali tam i weszli na tą salę i ta debata się odbyła i tam drobne przetasowania widzieliśmy w sondażach.
(...)
Widać ewidentnie, że Rafał Trzaskowski potrzebuje nowej dynamiki. Pozostali kandydaci walczą o swoje. Każdy chce zrobić dobry wynik, żeby politycznie go przełożyć i pokazać, że partie mają liderów i mają własny głos w kampanii wyborczej. Ja przypominam sobie taką debatę, w której Adrian Zandberg zrobił 3,5 punktu procentowego. Niedawno była ważna kampania w Niemczech i tam wystarczyły dwa przemówienia w Bundestagu, żeby wywrócić słupki poparcia. Więc kampania będzie do końca dynamiczna. Ludzie głosują emocjami.
PŁATNE NADGODZINY? "JESTEM OSTROŻNY"
We Wrocławiu mamy 280 placówek edukacyjnych, czyli szkół. To jest armia ludzi, to jest dwadzieścia parę tysięcy nauczycieli. Jeżeli to będzie miasto musiało dopłacić, a wiemy o tym, że budżet państwa niechętnie dorzuca pieniędzy do edukacji, więc to będzie bardzo duże obciążenie. No poczekajmy z tym rozstrzygnięciem. Debata się toczy, jest bardzo dużo argumentów za tym, żeby za te nadgodziny w jakiś sposób dopłacić, szczególnie, że... "A pan jest za tym, czy nie?" Ja po ustawie Kamilka jestem bardzo ostrożny, co do takich rzeczy. Wiem, że nauczyciele niechętnie będą jeździli na wycieczki, nawet jak będą mieli za to płacone. Jeżeli nie będzie liberalnej, liberalniejsze prawo, czyli ta odpowiedzialność, którą się zabiera ze sobą, jadąc z grupą młodzieży, z młodzieży, z którą różnie się pracuje. To są młodzi ludzie, którzy mają różne fantazje. Odpowiedzialność karna jest olbrzymia. Nie wiem, czy to jest problem. Problemem jest dla nauczycieli dzisiaj to, że te podwyżki, które były zrobione na początku rządów koalicji, one się trochę postarzały. I nauczyciele dalej gonią najniższą krajową cały czas, a chciałbym, żeby to było inaczej, żeby nauczyciel był zawodem szacunku publicznego i godnie opłacany. Bez tego nie będzie żadnych reform i żadnego postępu w szkole.
Boimy się tego, że czy starczy pieniędzy na wszystko, to budżet na edukację to 3,5 miliarda złotych. To jest potężny budżet i każda niewielka nawet podwyżka, my rozumiemy tą potrzebę, że nauczyciele powinni i muszą lepiej zarabiać. To jest właściwie 1 trzecia budżetu miasta. Przy okazji wielka odpowiedzialność też dla władz miasta, dla skarbnika, dla prezydenta, dla nas w departamencie. My tych pieniędzy musimy pilnować, musimy szukać oszczędności, no ale mamy też świadomość, że kadra nam dorośleje. Na studiach pedagogicznych jest niewielu chętnych, więc będziemy mieli problem, jeżeli ten zawód nie będziemy doceniać, a bez edukacji nie będzie tego miasta, bo to edukacja, dobra edukacja otwiera miasto na inwestorów, otwiera miasto na młodych ludzi i jest siłą Wrocławia, najważniejszą siłą. Nie byłoby potencjału gospodarczego Wrocławia bez dobrej edukacji, a my mamy dobrą edukację.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz