GOŚCIEM: OJCIEC PAWEŁ GUŻYŃSKI.
Czym jest miłość?
- No przede wszystkim ja bym użył liczby mnogiej, tak? Nie miłość, tylko miłości. Bo człowiek kocha różnymi miłościami To jest podstawowy błąd taki intelektualny, poznawczy, jaki ludzie dzisiaj popełniają. Mówią np. prawdziwa miłość i nieprawdziwa miłość. Nie ma nieprawdziwych miłości. Wszystkie miłości, jeśli są, są prawdziwe. Przez fakt swojego istnienia. Czy kochamy pieniądze? Czy kochamy naszego pudelka? Czy kochamy władzę, sławę drugiego człowieka? Cokolwiek łączy nas poprzez relację miłości z kimkolwiek, czy czymkolwiek. Jest to miłość i jest to miłość prawdziwa, faktyczna, tak? Natomiast powinniśmy zwracać uwagę na gradacje tych różnych miłości.
[ZT]88576[/ZT]
KURSY "PRZECIW MAŁŻEŃSKIE"
- Jak prowadzę np. kursy przedmałżeńskie, które ja nazywam celowo "przeciw małżeńskimi". I w takim kluczu je prowadzimy, żeby zniechęcić. Tak, zniechęcić do małżeństwa, żeby odpadli ci, którzy się do tego nie nadają. To stara metoda benedyktyńska, zwodzenia. Zwodzenie benedyktyńskie polegało na tym, że jak jakiś kandydat chcący wstąpić do klasztoru benedyktyńskiego pukał, dzień dobry, chciałem tutaj rozpocząć z wami życie. Oni tego brali, oprowadzali po opactwie. Rozmawiali z nim, nakarmili. A potem mówili: to przyjdź za rok. I jak był wystarczająco zdeterminowany, to przychodził za rok. A oni mu wtedy robili dokładnie to samo. I tak z dwa, trzy razy. I w ten sposób testowali jego motywację. Jeżeli był odpowiednio wytrwały to po dwóch, trzech czy czterech latach takich próśb i przychodzenia przyjmowali go do nowicjatu. Na próbę jeszcze. No i tak traktuje kursy przedmałżeńskie. Ale wracając do owej miłości. Teraz, jak pytam tych kandydatów do małżeństwa, na przykład, o to czym jest zakochanie, to najczęściej tak opisowo próbują. Że to jest jakiś rodzaj właśnie fascynacji. Że motyle w brzuchu. Ale tak spróbujcie coś bardziej syntetycznie powiedzieć. Nazywając takie kluczowe cechy tej miłości. Którą nazywamy właśnie zakochaniem. I mają bardzo dużą trudność, rzadko kiedy się zdarza. I w tym opisowym sposobie mówienia. Potrafią zauważyć pewne specyficzne rzeczy. Ale w całość trudno im to jest ułożyć. Żeby zdać sobie sprawę jaką naturę ma ta miłość. To nazywamy zakochaniem. Wtedy im mówię, że jest to relacja międzyosobowa. Wynikająca z upodobania sobie w kimś. To upodobanie powoduje zależność emocjonalną od kogoś. Na miarę siły tej zależności występują przede wszystkim dwa skutki. Utrata zdrowego rozsądku. I zdolności decydowania o sobie. Wtedy wybucha śmiech na sali. Bo zdają sobie sprawę z tego, że to właśnie to jest. Że są na haju. Dokładnie. I że próba budowania związku właśnie na tym, co jest przekonaniem większości społeczeństwa dzisiaj, żeby zbudować dobry związek, kochające się małżeństwo muszą być sobie szaleńcze, czy głęboko zakochani. A ja mówię, srali muszki, będzie wiosna. To nie o to chodzi. To nie chodzi o to, żeby go nie było. Żeby nie było tej namiętności charakterystycznej. Dla zakochania, tej fascynacji. Ale ono nie może być fundamentem. Fundamentem relacji małżeńskiej. Musi być inny rodzaj miłości.
[ZT]88235[/ZT]
KSIĄDZ NIC NIE WIE. PAŹDZIERZ, TANDETA
- Oczywiście, że ten zarzut, że tam ksiądz nic nie wie jest ciągle powtarzany. To jest paździerz, to jest straszna tandeta. Po prostu oni nie mają pojęcia w ogóle o naszym życiu. Takim zakonem, co my robimy. Co tu jest istotne. A poza tym właśnie o miłości mają pojęcie raczej, ale bowiem niezaawansowane. Kultura w ogóle współczesna pod tym względem. Taka jest. I dodatkowo tutaj po raz kolejny narażę się kolegom i koleżankom naszym przedstawicielom tej dziedziny, którą nazywamy psychologią. Bo ja mówię wyraźnie, że mówienie i opisywanie miłości, czy doświadczanie miłości zostało skolonizowane przez różne współczesne teorie psychologiczne. Gdzie jest mnóstwo psychologizmów. I to bardzo dużo krzywdy zrobiło. Psychologowie, jeszcze część psychologów, nie jest w stanie się do tego przyznać. Że sprowadzając miłość do poziomu uczuć, bo jak przeciętnego człowieka spytasz, czym jest miłość, zadasz takie pytanie, to odpowiedź będzie: "to jest uczucie". A ja mówię nie. To jest tylko komponent jeden.
Żona księdza, celibat
- Ja nie żyję w celibacie. Ja złożyłem śluby czystości. Czy ja bym chciał mieć żonę, to nie. Ponieważ ja wybrałem inną ścieżkę. Inną ścieżkę życia. To jest nurt, który się pojawia. To życie mniejsze gdzieś tam na przełomie drugiego, trzeciego czy trzeciego, czwartego wieku. W chrześcijaństwie. Ogromnie ważne. Taki pomysł na życie. Oparty na trzech radach ewangelicznych. Czystość, ubóstwo, posłuszeństwo. Taka filozofia życia. I ja to świadomie wybrałem. Natomiast w przypadku celibatu. To jednak jest to pewnego rodzaju wymóg. Prawny, organizacyjny. Narzucony księżom. Kiedyś tak po prostu nie było. To nie jest żadne obligo, to nie jest żaden dogmat. Może tak być i nie musi być.
(...)
[ZT]88041[/ZT]
KSIĘŻA ODKLEJENI OD RZECZYWISTOŚCI
- Oczywiście są księża, którzy są odklejeni od rzeczywistości. I to jest niemały odsetek. Pod różnymi względami. Tu się nie gryzę w język. I bracia kapłani. Bracia zakonnicy macie często mi to za złe itd. Ale ja sobie stawiam najpierw ten wymóg, o którym mówię i sobie stawiam. Najpierw ten zarzut. To nie jest tak, że mam się za lepszego. Czy giganta, wy jesteście tam śmieciami, kimś nieważnym itd. Łapserdakami, nie. Nie w ten sposób. Chcę być uczciwy po prostu. I dlatego mówię. Widzę, że wielu księży potrafi być odklejonych od rzeczywistości. Ale też bardzo wielu bardzo głęboko i sensownie i mądrze siedzi w tych sprawach.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dariusz Wieczorkowski [email protected]