Gościem Telewizji Echo24 był prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.
Dariusz Wieczorkowski: Panie prezydencie, jakie wnioski pan wyciąga po kilku tygodniach publikacji mediów na temat sytuacji Platformy na Dolnym Śląsku? Rozmaitych powiedziałbym tarć i takich publicznych mniej lub bardziej połajanek poszczególnych frakcji Platformy.
Roman Szełemej: Na pewno na tyle już długo współpracujemy, że pewnie pan redaktor, a i myślę, że widzowie, czytelnicy wiedzą, że ja w publiczny sposób raczej nie komentuję wewnętrznych zmian czy sytuacji w środowisku politycznym, do którego od wielu lat się zaliczam.
Kiedyś chciał być pan szefem Platformy na Dolnym Śląsku.
I w związku z tym podobnie uczynię tym razem. Bardzo powiedziałbym jest mi bliskie przekonanie, że mieszkańcy, wyborcy nie mogą mieć wrażenia, że politycy, a ja chyba nim jestem jednak mimo ciągłej deklaracji, że się nie czuję, że wyborcy muszą wiedzieć i być przekonani, że zajmujemy się sprawami szerszymi, ich sprawami, a nie sprawami swoimi.
No ale widzimy, wychodzi jak wychodzi.
Znaczy wychodzi świetnie. My mamy tyle rzeczy zrealizowanych w Wałbrzychu.
Za chwilę do Wałbrzycha przejdziemy, panie prezydencie.
Zresztą na Dolnym Śląsku, że mam nieodparte wrażenie, że mieszkańców po pierwsze interesuje, co się zmienia na Dolnym Śląsku, jak są realizowane projekty, bardzo wiele ze środków unijnych.
Za chwilę do tego przejdziemy.
A mało się interesują tym i chyba coraz mniej niestety, a może dobrze, kto coś o kimś powiedział gdzieś na posiedzeniu jakimś, o którym istnieniu posiedzenia i ciała mało kto wie.
Czy na Dolnym Śląsku Platforma Obywatelska powinna się zmienić? Czy powinno dojść do zmian?
Ja bym powiedział tak, że wybory ostatnie, czyli wybory prezydenckie, których wynik kandydat demokratyczny miał dobry. Jeśli nawet w niektórych miejscach było mniej niż 4 lata temu czy 5 lat temu, to ta różnica była niewielka. Na pewno do myślenia daje fakt, że w wielu gminach, poza dużymi miastami, poza dużymi ośrodkami aglomeracyjnymi, takim jak Jelenia Góra, Wałbrzych, Wrocław, te wyniki były być może gorsze od spodziewanych i gorsze od tych, które chcielibyśmy. I być może to jest asumpt do dyskusji, co zmienić w środowisku partii demokratycznych, a do takich zalicza się Platforma, aby ten wynik był 2,5 roku, bo w wyborach parlamentarnych lepszy. To jest właśnie temat do dyskusji wewnątrzpartyjnych.
Rozmawiamy prywatnie, panie prezydencie.
Po pierwsze, nie jest to rozmowa prywatna, a po drugie, rzeczywiście uważam, że dyskusja na temat kondycji, mechanizmów, kierunków zmian w środowisku politycznym powinna przede wszystkim odbywać się w środowiskach politycznych, odbywać się w godzinach poza pracą. Ja dzisiaj jestem tutaj jako prezydent Wałbrzycha w czasie wizyty na komitecie monitorującym. Jestem w pracy i tym się nie tylko dzisiaj, bo to jest pytanie mniej wygodne dla mnie, ale zawsze dokładnie w ten sam sposób reaguję, mało się tym publicznie zajmuję.
Czy chciałby pan, panie prezydencie ponownie stanąć w walce o przywództwo w Platformie Obywatelskiej na Dolnym Śląsku?
Ja już wielokrotnie trzymając się tej zasadniczej strategii nie deliberowania nad sprawami środowiska politycznego w sposób publiczny najpierw, a później wewnętrzny. Tu jednak choćby z szacunku dla zainteresowania pana redaktora i być może widzów powtórzę tylko, że ten wątek nie jest dla mnie interesujący i nie zamierzam kandydować.
No i to jest konkretna deklaracja, panie prezydencie.
Ale bardzo krótka i nie chciałbym już więcej na ten temat mówić.
No to tu stawiamy kropkę, idziemy dalej. Mamy za sobą pojedynek miast. Wałbrzych, Wrocław. A propos kampanii prezydenckiej, o której pokrótce pan już wspomniał. Gdzieś czytam takie komentarze w internecie. Być może pan też, że to mogła być jakaś próba przekupywania wyborców?
Myślę, że to miejsce, gdzie pan to czytał, to był jakiś fake newsowy portal albo kabaretowy. A ponieważ ja nie mam czasu na takie, więc się tym nie zajmuję.
To o co chodziło w tej rywalizacji? Chodziło o frekwencję?
Chodziło o zmobilizowanie wyborców, żeby w ogóle po prostu poszli głosować.
I udało się czy nie?
W Wałbrzychu mieliśmy frekwencję trochę niższą niż w rekordowych wyborach parlamentarnych 15 października 2023. A przecież frekwencja, o którą ja zabiegam w Wałbrzychu, absolutnie nie ogniskując uwagi na takim czy innym kandydacie, czy też środowisku politycznym, jest sensem demokracji. Nie ma nic gorszego niż porzucanie swojego prawa, przywileju i obowiązku w jakimś sensie. Czyli nie głosowanie, bo w ten sposób daje się wolne pole do dominowania, jak już wiemy wyraźnie z różnych sytuacji, analiz socjologicznych na świecie, ekstrema. Czyli inaczej mówiąc, to skrajne środowiska, skrajne opcje zwyciężają wtedy, kiedy frekwencja spada. A przecież nie chcielibyśmy, żeby tak było. Jednak jesteśmy i społeczeństwem, i państwem, i narodem, który chciałby się pokojowo rozwijać, dyskutować.
Jeśli doszłoby spotkania pana z panem prezydentem Nawrockim, a propos Wałbrzycha, bo myślę, że to jest najważniejsze z pana perspektywy, to o czym byście panowie porozmawiali?
To bardzo trudne pytanie, ponieważ ja oceniam, że pan Nawrocki nie ma kompetencji moralnych do pełnienia tej funkcji.
Mocna ocena, panie prezydencie.
Ale ona jest dość powszechna. Myślę, że powszechna wśród dziesięciu milionów mieszkańców naszego państwa. Nie mieliśmy do tej pory kandydata, który w tak bezceremonialny sposób i specjalnie się chyba nawet nie krygując mówił wszystkim No i co? No i co? I tak będę startował. No i co, że mam za sobą takie, a nie inne kontakty? No i co, że w sposób jednoznaczny przyznał się do różnego rodzaju niedoskonałości w przejmowaniu mieszkania? To jakby nic nie powiedzieć. No i co, że brałem udział w ustawkach, które same w sobie są w ogóle czynem karalnym? Bo nawet nie trzeba nikomu zrobić krzywdy, tylko uczestniczenie w tym jest już w ogóle czynem karalnym.
Ale gdybyście wyjaśnili już te kwestie, panie prezydencie.
Do tej pory uważaliśmy, że nikt taki w ogóle nie może pretendować do funkcji publicznej.
Gdyby jednak się udało te kwestie rozwiązać, to w kontekście Wałbrzycha.
Ja chcę powiedzieć, że ja nadal uważam i myślę, że tak uważa 10 milionów wyborców, że taka osoba nie powinna kandydować. Po prostu.
Wiemy, że będzie prezydentem.
Nie wiem, czy będzie prezydentem. No zobaczymy.
Zakłada pan, że może nie być prezydentem?
Jest na razie elektem i tej elekcji towarzyszy mnóstwo wątpliwości. Nikt nie zamierza kwestionować prawa 10 milionów Polaków do wybrania sobie takiego czy innego kandydata. Ale słyszymy, że ten proces miał bardzo wiele, powiedziałbym, niestandardowych sytuacji. Więc zobaczymy.
Ale bierze pan pod uwagę, bo to jest ciekawe, o czym pan mówi. Bierze pan pod uwagę taki oto scenariusz.
Sąd najwyższy nakazał przeliczenie.
Czy bierze pan pod uwagę taki scenariusz, że pan Nawrocki po prostu nie będzie prezydentem?
W dziewięciu komisjach wyborczych. I ja w przeciwieństwie do niektórych urzędników państwowych, w takiej sytuacji powstrzymałbym się przed podejmowaniem decyzji tak już szybko. Bo właściwie zastanawiam się, jak mają być traktowani ci, którzy składają protesty.
Raz jeszcze, panie prezydencie.
Skoro już podjęto decyzję, że otrzymał kandydat, który jest prezydentem elektem, otrzymał zaświadczenie. Ja mam z tym problem.
To widzę.
Przypominam sobie, że pan Andrzej Duda dziesięć lat temu, jak nie był prezydentem, czy więcej niż dziesięć lat temu, w czasie wyborów parlamentarnych, w ogóle publicznie mówił, że wybory zostały sfałszowane, a nie były sfałszowane. Więc generalnie środowisko, które jest mi dalekie jeszcze bardziej niż kiedyś, generalnie to środowisko wyznaje zasadę. Wybory są prawidłowo przeprowadzone pod warunkiem, że my wygrywamy. Taka filozofia jest mi daleka.
Dwa pytania. Po pierwsze, czy bierze pan pod uwagę, że jednak, tak jak pan kreślił od kilku minut, taki wariant, pan prezydent elekt Nawrocki może ostatecznie nie zostać tym prezydentem? To jest pierwsze pytanie. Tak, nie? A drugie, jak już uda się panom na przykład spotkać, wyjaśnić pewne wątpliwości, kwestie zaszłości, przeszłości pana Nawrockiego, to gdybyście mieli porozmawiać o Wałbrzychu, to wówczas jaki wątek by pan najważniejszy poruszył?
Ja jakoś nie widzę w tej chwili takiej ścieżki, która miałaby doprowadzić do tego, żebym z panem Nawrockim usiadł przy stole.
Ale jest mile widziany w Wałbrzychu, czy nie?
Myślę, że ma prawo być wszędzie, bo jest osobą po pierwsze publiczną, po drugie ma swobodę poruszania się. Jest osobą publiczną już teraz, a co będzie, jak zostanie zaprzysiężony, więc trudno mi komuś odmawiać, który ma prawo do poruszania się, do bycia wszędzie tam, gdzie chce. Natomiast pan mnie zapytał i ja rozumiem rodzaj pewnej intelektualnej prowokacji, którą pan prezentuje na potrzeby naszej dyskusji, że bardzo smacznie jest wysłuchać, jak ktoś powie, że nie jest mile widziany itd. Nic takiego pan nie usłyszy. Natomiast ja chcę powiedzieć, że dla bardzo wielu, myślę, że 10 milionów, a może i więcej, patrząc po analizach sondażowych po wyborach, znacznie więcej niż 10 milionów Polaków, jest to paradoksem w ogóle. Wybór pana Nawrockiego na prezydenta, na razie elekta, jest swego rodzaju kłopotem. Kłopotem o charakterze, mówiąc najprościej takim, jak taka osoba w ogóle mogła do tego miejsca zajść. Osoba o takiej przeszłości. Ja przypominam, że każdego dnia jesteśmy zasypywani różnego rodzaju medialnymi, innymi informacjami, że tej czy innej osobie ze sfery publicznej zdarzyło się popełnić to czy tamto. I ze znacznie mniejszych, co do kalibru, wagi, a nawet bym powiedział medialnej atrakcyjności czynów, robimy poważny problem, że taka osoba powinna zrezygnować, że taka osoba nie powinna pełnić takiej funkcji. Bardzo często znacznie mniejszej w kategoriach oddziaływania na życie publiczne. Ja mogę powiedzieć tak, że jeden z tych wielu wysuwanych pod adresem pana Nawrockiego zarzutów nie pozwoliłby w gminie, w małej miejscowości w Polsce zostać radnym samorządowym.
Który zarzut?
Choćby na przykład to, że ktoś w sposób nieczytelny, a śledztwo jak rozumiem prowadzone przez prokuraturę wyjaśni, czy być może z pogwałceniem prawa przejęcie mieszkania od mieszkańca tego miasta nie pozwoliłoby zostać, tak mi się wydaje, radnym tego miasta. Bo w tym mieście, danym jakimś, bardzo wielu mieszkańców po prostu nie ma mieszkania. Więc to jest dla mnie zupełnie niesłychane, że z tego ciągu różnych niejasnych, wątpliwych, czasami fatalnych zdarzeń właściwie nie czyni się fundamentalnego, powiedziałbym, zarzutu. Fundamentalnego elementu opisującego sylwetkę pod tytułem – taka osoba nie powinna pełnić funkcję publiczną. I ja tak uważam. Koniec. Ja tak uważam.
Rozumiem panie prezydencie. Ale gdyby na przykład doszło do jakiejś takiej wymiany myśli różnych środowisk. Myślę sobie chociażby o demografii, o tym, że Polaków jest coraz mniej. Wydaje mi się, że ten temat nie ma barw politycznych. Wałbrzych jest jednym z takich miast, które na pewno się z tym zmaga. Zresztą mieliśmy okazję o tym rozmawiać przecież.
Cała Polska się z tym zmaga. Każde miasto.
No i gdybyście mieli znaleźć tutaj wspólne rozwiązanie, to o czym by pan powiedział? A propos właśnie tej demografii, że co należałoby zrobić? Już może nawet abstrahując od głowy państwa.
(...)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz