Gościem Telewizji Echo24 był wrocławski radny Robert Suligowski, partia Zieloni.
Gazeta Wrocławska: Wrocław coraz lepszy dla kierowców. Awans w ogólnopolskim rankingu
- Chciałbym zobaczyć taki wzrost w rankingu komunikacji zbiorowej i ruchu rowerowego. Jak wiadomo, nie jestem zwolennikiem ruchu samochodowego w mieście. Ciekawy jestem, jakie są powody tego. Widocznie prowadzone inwestycje może wpłynęły na poprawę sytuacji. Ja generalnie dla wszystkich, wszystkim trzymam kciuki, żeby takim się dobrze żyło w życiu i też łatwo dojeżdżało do pracy. Więc dla tych osób, które są skazane na samochód, to dobrze. Natomiast, jak mówię, dla mnie ten model oparty o samochód w ruchu miejskim to nie jest właściwy model. Także na pewno warto przyglądać się, co leży u podstaw tej zmiany.
Ja bym chciał mieć mniej samochodów w ruchu miejskim. Z całą pewnością to nie jest mój świat, wizja świata, w którym mamy szerokie arterie w centrum miasta i generalnie te czynniki miastotwórcze, bo mówmy się, czy ulica Legnicka, czy ulica Kazimierza Wielkiego, to są arterie, które rozcinają tkankę miejską i nie ułatwiają takiego codziennego funkcjonowania, nie są miastotwórcze. To jest oczywiście zawsze kwestia dyskusji pewnie. Legnicka, czy Powstańców Śląskich, jako te ulice gwieździście doprowadzające do centrum będą miały inny charakter, natomiast Kazimierza Wielkiego jednak w straszny sposób rozcina tę tkankę miejską Starego Miasta. Przed wojną tam stały kamienice.
[ZT]87481[/ZT]
Śląsk Wrocław
- Nie opieram się o plotki, pogłoski i nie rozmawiam o tym, bo uważam, że to nie jest dobre. Przyjdzie moment, kiedy będzie konkret na stole w postaci oferty i wtedy się nad tą ofertą będziemy mogli pochylić. "Czy model, w którym Śląsk zmienia właściciela, ale nadal w jakimś stopniu miasto, czyli my podatnicy, musielibyśmy utrzymywać klub, jest dla pana akceptowalny, czy nie?" Powiem tak, to zależy. Bo to zależy od tego, jakie gwarancje finansowe i jakie pieniądze na stole położy inwestor. Bo ja nie ukrywam, nie mam jakiegoś ogromnego problemu z tym, że mamy wspierane chociażby szkolenie młodzieży (...). Zresztą właściwie ten sport zawodowy w Polsce powoli sobie nie radzi, kompletnie bez wsparcia, czy to samorządowego, czy Skarbu Państwa w różnych wydaniach. Jak patrzymy, to są wyjątki, rodzynki, które funkcjonują bez tego. Natomiast te rzeczy wrażliwe społecznie, tak, jeżeli chodzi o kwestie samego finansowania Śląska Wrocław, to zależy. Bo jeżeli przyjdzie inwestor, który powie, że wykładam ileś tam, naście milionów rocznie, czy zapewniam jakieś pokrycie tych kosztów budżetowych i miasto ma jakąś część dołożyć, no to wtedy się trzeba pochylić po prostu i zobaczyć, co stoi za tą ofertą. Czy to jest rozwojowe, to, co jest proponowane, w jaki sposób zamierza on rozwijać w ogóle biznes sportowy, no bo to jest clue, wydaje mi się, na tym etapie. Z tych przebłysków medialnych, które dotyczą inwestorów, widać, że żaden duży gracz się nie pojawił, więc też ja nie oczekuję cudów. Zobaczymy. Chłodna analiza biznesowa, czy to się miastu opłaca, czy nie, oddawać udziały i jednocześnie, w jakim zakresie miasto miałoby partycypować w tym wszystkim.
[ZT]87409[/ZT]
Dziura przy stadionie
- Mi najbardziej zależy w tej okolicy na stawach, na Pilczycach. Tam są takie wartościowe, stare, wysychające zbiorniki, które dobrze byłoby zasilić wodą i tamte siedliska utrzymać. Co do tego stawu, on jest problematyczny. Bo to jeden z najmłodszych stawów w historii naszego miasta. Mamy tam dwa, właściwie trzy aspekty. Jeden to jest kwestia siedliskowa, czyli tego, że obecnie się tamto siedlisko utrzymuje i z tego, co wskazują biolodzy, są różne opinie co do tego, czy ono jest najwłaściwsze, czy nie. Druga kwestia, wydaje mi się, bardziej istotna jest z funkcją klimatyczną, którą ten zbiornik wodny pełni. Pamiętajmy, że mówimy o bardzo mocno zabetonowanej części miasta. I to jest chyba ten dla mnie najistotniejszy obecnie argument. Bo z tego, co mówią biolodzy, czy herpetolodzy, którzy się specjalizują, jeżeli chodzi o siedliska właśnie płazów, to kwestia przeniesienia jest możliwa, wykonalna i być może te stawy, które są obok na Pilczycach, bardziej naturalne, że one mogą te funkcje pełnić lepiej. Natomiast kwestia klimatyczna jest tą, która mnie najbardziej tutaj męczy, bo mamy stadion, mamy potężny parking, mamy ten układ drogowy, wszystko to jest asfalt i beton. I w jaki sposób mamy zrekompensować klimatycznie, czyli z punktu widzenia gorąca.
To są różne rozmowy, bo każdy klimat ma dwa końce, więc są różne aspekty. To oczywiście jest aspekt gospodarczy danego przedsięwzięcia, ale przecież mamy też departament fachowy, tak zwany zielony departament strategii zrównoważonego rozwoju, który się skupia właśnie na tych elementach. Mamy zarząd zieleni miejskiej, który zachowuje się utrzymaniem zieleni, więc mamy szereg różnych interesów w mieście, które jakoś trzeba pogodzić. Ja staram się stawiać na te, które mi się mniej osób interesuje, czyli właśnie kwestie ochrony przyrody, kwestie zrównoważonego rozwoju klimatu w mieście.
[ZT]87433[/ZT]
Dwukadencyjność
- Jestem ogólnie za wprowadzeniem kadencyjności i to nie tylko na poziomie wójtów, burmistrzów, prezydentów, ale poszedłbym szerzej. Pytanie ile tych kadencji, natomiast takie sytuacje, w których to trwa dekady, nie są dobre. Ja na przykład oceniam dość krytycznie urzędowanie pana prezydenta Dutkiewicza w jego wieloletnim sprawowaniu władzy we Wrocławiu i to są bardzo długie okresy. Było wiele rzeczy, które przyczyniły się do rozwoju miasta, ale było też potężne błędy w polityce miejskiej. Daleko nie szukając, patrząc na Jagodno (...).
Prowadzić o tym otwartą dyskusję, bo uważam, że każdy taki zastały stan, jeżeli chodzi o kwestię sprawowania władzy samą w sobie, jest niedobry. Psujący. Mamy to powiedzenie, że każda władza psuje, a władza absolutna psuje absolutnie, więc im dłużej taki proces trwa, tym bardziej zastają się też pewne struktury.
[ZT]87339[/ZT]
Poniemieckie napisy
- Mnie one cieszą, bo pokazują wielowarstwowość Wrocławia jako miasta. Zawsze mówię, że największy problem z historią mają ci, którzy się jej boją albo ci, którzy jej nie znają. Jeżeli czyjaś tożsamość narodowa jest oparta o chodzenie raz w roku na marsz i machanie chorągiewką i śpiewanie roty, no to ja to wtedy rozumiem, że gdzieś świat tej osoby może być zaburzony, że zobaczy nie wiem, niemiecką flagę, niemieckiego orła albo napis w języku niemieckim, natomiast wydaje mi się, że każdy, kogo tożsamość stoi na solidnych fundamentach, ma świadomość tego, jakim krajem jesteśmy, skąd pochodzimy, jakie są nasze własne osiągnięcia i ile w tym Wrocławiu jest tego polskiego Wrocławia po 1945 roku, naszych własnych osiągnięć różnych w rozwoju, no to nie odczuwa tego lęku o własną tożsamość, że jeżeli zobaczy napisane Kaiser gdzieś tam, to jego świat się zawali i zacznie śpiewać po niemiecku albo się modlić po niemiecku (...). Żyjemy w Polsce kraju otwartym, wielokulturowym też coraz bardziej z mieszkańcami, którzy posługują się językami obcymi. Języki obce dobrze przyjęły się w polskich szkołach, czy to angielski, czy niemiecki, francuski, hiszpański. Przyjeżdża do nas bardzo dużo studentów z zagranicy.
[ALERT]1754568698611[/ALERT]
0 0
Ale kompetentny radny! Z przyjemnością się słucha takich gości, którzy są zaangażowani w życie miasta, wiedzą, co jest dla mieszkańców dobre, ale mają też swoje zdanie, a nie działają pod publiczkę, albo wg wytycznych politycznych. Brawo.