"Najlepszy strażak nie ugasi determinacji mieszkańców". "30% wkładamy, 70% spłacamy i zero mamy". "Nasza kasa, wasza władza, coś tu mocno się nie zgadza". Tego typu hasła można było znaleźć na transparentach przygotowanych przez mieszkańców miejskiej spółki TBS Wrocław. 8 lipca w sali sesyjnej ratusza, po raz pierwszy od ponad 2 lat, czyli od początku tego głośnego sprzeciwu mieszkańców, doszło do spotkania stron konfliktu i publicznej debaty.
-Mamy świadomość tej ogromnej nierównowagi, ale mamy też świadomość tego jakie ryzyka są przed nami. Jeśli nie powalczymy, to być może nas czeka bezdomność na starość, więc mamy o co walczyć. To jest motywator - mówi Małgorzta Osipczuk, mieszkanka TBS Wrocław, Fundacja ObywatelTBS.
- Cały czas prosimy o to, żeby traktowano nas jak partnerów i żebyśmy mogli rozmawiać, i wspólnie decydować o tym, jak wygląda system - mówi Magdalena Nowak, mieszkanka TBS Wrocław, Fundacja ObywatelTBS.
1755 mieszkańców TBS Wrocław czuje się oszukanych przez miejską spółkę. Wszystko zaczęło się od ogromnej podwyżki w lutym 2022 roku. Od tego czasu najemcy rozpoczęli swoją walkę z wrocławską spółką w sądzie. W tym czasie wiele spraw udało się mieszkańcom wygrać, część z nich nadal jest w toku.
-Spółka naszym zdaniem jest niegospodarna, nietransparentna, no i nas wyzyskuje zamiast nas wspierać- mówi Małgorzta Osipczuk, mieszkanka TBS Wrocław, Fundacja ObywatelTBS.
-Wszystkie pieniądze, które w formie czynszu wpływają od mieszkańców idą na opłaty od nas niezależne, czyli ciepło, gaz i prąd. One są od nas niezależne. My na tym nie zarabiamy ani złotówki, jesteśmy tylko operatorem i przekaźnikiem, oraz na opłaty od nas zależne - czyli koszty utrzymania mieszkań i budynków, i remonty, i to wszystko - mówi Wojciech Adamski, prezes TBS Wrocław.
Jednak, jak się okazuje podwyżki czynszu, to był dopiero początek ich głośnego sprzeciwu. Najemcy nie zgadzają się również na sponsoring przez spółkę klubu koszykarskiego Śląska Wrocław, powołanie przez nią rady programowej dla 16 osób, zatrudnienia po znajomości oraz ogromne koszty administracyjne. Swój głośny sprzeciw wyrazili m.in. poprzez pozwanie spółki zarówno w charakterze indywidualnym, jak i grupowym.
-Domagamy się transparentności, przyzwoitości, uczciwości. Przede wszystkim chcemy partycypować w tym co się dzieje w spółce, jak ona funkcjonuje, w zmiany które uważamy, że są konieczne - mówi Małgorzta Osipczuk, mieszkanka TBS Wrocław, Fundacja ObywatelTBS.
-Mieszkańcy którzy mieszkają w zasobie TBS-u są bazą do tego, żeby budować kolejne mieszkania. W ten sposób wybudowaliśmy 4,5 tys. mieszkań. W najbliższych 4 latach planujemy ok. 1000 - mówi Wojciech Adamski, prezes TBS Wrocław.
Protesty, petycje, awantury, prośby i liczne pozwy. Tak od ponad 2 lat wygląda życie wielu mieszkańców TBS Wrocław, którzy nie zgadzają się ze sposobem zarządzania miejską spółką oraz faktem, że w wielu decyzjach podejmowanych przez spółkę nie są w ogóle brani pod uwagę.
- Ale to jest wybór. Musi rynek mieszkaniowy składać się dla tych co chcą kupić, dla tych co chcą wynająć, dla tych co chcą wybudować. My jesteśmy tym segmentem rynku, który buduje na wynajem, bo taka jest ustawa. Na jedno mieszkanie w TBS-ie we Wrocławiu jest 30 chętnych na wynajem, przy tych stawkach. 30 chętnych. To jest to atrakcyjna oferta czy nie? - mówi Wojciech Adamski, prezes TBS Wrocław.
Ci zdeterminowani ludzie dążą do zmiany funkcjonowania spółki. Żądają m.in. niższych czynszów, większej przejrzystości wydatków TBS, łatwiejszego wykupu zajmowanych mieszkań oraz włączenie ich w procesy decyzyjne poprzez umieszczenie w radzie nadzorczej swojego reprezentanta. Swoje oczekiwania przedstawili w siedmiu punktach podczas publicznej debaty, jaka odbyła się 8 lipca we wrocławskim ratuszu.
-W nawiązaniu do tych 7 punktów jestem otwarty do ich realizacji. Prośba wielka do mieszkańców - wyłońcie wreszcie reprezentacje, tak jak się umówiliśmy u prezydenta. Było spotkanie u prezydenta, prezydent tak samo jest przekonany jak ja, że reprezentacja mieszkańców jest potrzebna, chociaż ustawa o TBS-ie tego nie przewiduje, ale prezydent podjął decyzję, że taka będzie. Zaproponował również, że nawet jeżeli nie powstanie jeszcze rada mieszkańców, to żeby jeden z mieszkańców był członkiem rady nadzorczej, byle tylko spełniał stosowne uprawnienia wynikające z ustawy Kodeks Spółek Handlowych - mówi Wojciech Adamski, prezes TBS Wrocław.
-Wiążemy z tym duże nadzieje. Mamy oczywiście wątpliwości czy się uda tym razem. 2,5 roku czekaliśmy na to, żeby nasz temat wszedł w końcu na publiczną debatę. Nigdy wcześniej jej nie było. To jest pierwszy raz i to jest ta koniczynka nadziei dla nas, że może tym razem ruszymy do przodu - mówi Małgorzta Osipczuk, mieszkanka TBS Wrocław, Fundacja ObywatelTBS.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz