Gościem Telewizji Echo24 był prof. Jarosław Jarząbek, Instytut Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Wrocławskiego.
"Premier Izraela Binjamin Netanjahu zgodził się zakończyć wojnę w Strefie Gazy w przeciągu dwóch tygodni"
- Z dużą ostrożnością do tego podchodzę i z pewnym sceptycyzmem, dlatego że premier Netanjahu miał już różne deklaracje i różne koncepcje i ja raczej poczekałbym na fakty, to znaczy na rzeczywiste przerwanie przez Izrael działań wojennych, wycofanie wojsk ze strefy gazy, przynajmniej z tych najgęściej zaludnionych obszarów, na takie rzeczywiste wstrzymanie ognia. Dopóki to się nie stanie, to jest jednym z planów takich, jak wiele już się pojawiało.
Ale premier Netanjahu, powiedzmy sobie szczerze, przez ostatnie półtora roku, dwa lata prawie, stracił całkowicie wiarygodność jako polityk, przynajmniej na arenie międzynarodowej i ja raczej nie brałbym jego słów bardzo serio.
"Nie ma za bardzo pomysłu na to, co z tą strefą gazy zrobić"
- Z jednej strony to jest naturalne, dlatego że media mają to do siebie, że pewien temat zawsze jest tematowy. Zawsze jest jakiś temat wiodący, taki, który pojawia się na pierwszych miejscach i spycha te inne gdzieś tam dalej. I to jest w pewien sposób takie nawet naturalne i oczywiste. I tak było w tym wypadku. Temat Iranu był po pierwsze nowszy, po drugie był bardzo medialny i on, to co się dzieje w strefie gazy, zepchnął na dalszy plan. A po części, ja nie mam z tego żadnych wątpliwości, to był po prostu plan Binjamina Netanjahu, żeby to właśnie zrobić. On tak naprawdę nie ma za bardzo pomysłu na to, co z tą strefą gazy zrobić.
Uwikłał się w długotrwałą wojnę, trwającą o wiele dłużej niż by tego chciał, bez jakiegoś celu politycznego tej wojny, który mógłby zostać osiągnięty i zakończony.
(...) Tak naprawdę ja nie widzę żadnego takiego wyjścia, które by mogło zakończyć ten konflikt. Możemy sobie wyobrazić pewne wyjścia, które będą takimi tymczasowymi rozwiązaniami. Być może rzeczywiście stanie się tak, jak tutaj mówiliśmy na początku tej rozmowy, że premier Netanjahu zgodzi się na jakiś rozejm, wojska izraelskie wycofają się z tej strefy gazy, stworzą jakąś tam strefę buforową. Tam jest morze ruin. I być może ci Palestyńczycy znowu będą tam żyli mniej więcej tak, jak żyli wcześniej. Czyli tak naprawdę w takim getcie zamkniętym. I to pewnie przez kilka lat może tak trwać. Natomiast nie widzę żadnego takiego rozwiązania trwałego czy takiego kompleksowego.
ATAK NA IRAN
- Byłem zaskoczony. Jednak w opinii mojej ten atak wydawał się o tyle mało prawdopodobny, że Izrael nie posiadał środków, które pozwalałyby mu na samodzielne zniszczenie czy zatrzymanie tego irańskiego programu nuklearnego. I z tego punktu widzenia wydawało mi się, że Izrael samodzielnie takiej decyzji nie podejmie. Podjął tą decyzję i stąd moje przekonanie, że ta decyzja nie była podyktowana tylko i wyłącznie tymi względami czysto takimi polityczno-militarnymi, czyli chęcią zniszczenia tego programu nuklearnego. Po pierwsze rzeczywiście okazało się to, o czym ja wiedziałem i też eksperci o tym wiedzieli, że Izrael rzeczywiście nie posiadał środków, które pozwalałyby mu skutecznie powstrzymać ten program nuklearny. W końcu musiał się zwrócić o pomoc do Stanów Zjednoczonych i tego Donalda Trumpa tam wyprosić o to, czy zmusić, czy nakłonić, nie wiem co tam się wydarzyło, żeby jednak mu pomógł. Izrael rzeczywiście nie posiadał takiej broni, która pozwalałaby mu efektywnie zniszczyć te najważniejsze instalacje nuklearne Iranu. Powody tego ataku moim zdaniem były inne. Izrael rzeczywiście zadał Iranowi bardzo poważne straty. Dokonał bardzo udanego ataku militarnego i jeżeli chodzi o te ataki powietrzne, rakietowe i jeżeli chodzi o takie ataki na lądzie, czyli jakieś akty sabotażu, ataki na naukowców. Mieli to naprawdę dobrze przygotowane, bo to też musimy sobie jasno powiedzieć. Jeżeli Izraelczycy byli tam na miejscu, to oni nie byli tam tak po prostu. Oni tam zostali przemyceni, czy też dostali się z pomocą kolaborantów irańskich. W Iranie jest wiele grup, które temu reżimowi irańskiemu źle życzą. Ktoś tym Izraelczykom pomógł w zorganizowaniu tych wszystkich instalacji baz na terenie Iranu. Ja stawiam na Kurdów osobiście, chociaż nie wiem, czy kiedykolwiek się tego dowiemy, ale najbardziej prawdopodobnym są takie antyrządowe w Iranie ugrupowania kurdyjskie, które tym Izraelczykom i wywiadowi izraelskiemu pomogły. Ale proszę zobaczyć, to musiała być ogromna operacja latami przygotowywana.
Moim zdaniem wydarzyło się jedynie to, że Binjamin Netanjahu potrzebował odciągnąć uwagę świata od strefy gazy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz