Gościem Telewizji Echo24 był wrocławski radny JAKUB NOWOTARSKI (NAPRAWMY PRZYSZŁOŚĆ).
Business Insider Polska: Ranking najlepszych miast do życia w Polsce. Wrocław na 15 miejscu
- Na pewno jest to dobry materiał do przeanalizowania, jakiś powód do niepokoju, też do takiej głębszej refleksji. No, bo z mojego punktu widzenia właśnie rolą władz miasta w dużej mierze jest to, żeby tą jakość życia poprawiać, żeby nie tylko utrzymywać to, co teraz jest, jak się zrobi dziura w drodze, to ją wyremontować, ale też dbać o to, jak się miasto ma rozwijać i w jakim kierunku. To nie jest jedyny ranking, gdzie Wrocław wypada dość blado. W obowiązującej jeszcze strategii Wrocław 2030 autorzy urzędnicy chwalą się tym, że jesteśmy w pierwszej lidze europejskiej średnich miast. Tak było kilka lat temu, ale już z tej pierwszej ligi wypadliśmy. No i teraz pytanie jest takie, co się stało takiego, że inne miasta nas wyprzedziły. To niekoniecznie musi oznaczać to, że tutaj nagle wszystko się zawala, ale to może oznaczać, że po prostu inne miasta lepiej sobie radzą z wyzwaniami i po prostu tę jakość życia poprawiają szybciej. Z tego co czytałem, informacje dookoła tego raportu, widziałem tam informacje o przestępczości, jakości powietrza.
No i właśnie można sobie zadać pytanie, że jeśli ktoś na przykład czyta tylko gazetkę wroclaw.pl, gdzie jest regularnie informowany o tym, jak świetnie sobie Wrocław poradził ze smogiem, z wymianą pieców itd., to nagle się okazuje, że to akurat jest czynnik, który sprawia, że spadamy na przedostatnie miejsce z wojewódzkich miast. No coś podobnego. Ktoś by mógł się złapać za głowę i po prostu nie dowierzać. Ale z drugiej strony, no ja też o to pytałem regularnie urzędników, mimo że prawo już nie pozwala we Wrocławiu spalać węgla w piecu, z drobnymi wyjątkami, ale one są tak drobne, że można je pominąć, no to dzisiaj największym trucicielem, jeśli chodzi o smog we Wrocławiu, jest gmina Wrocław. Bo nie udało się w mieszkaniach komunalnych wszystkich pieców wymienić. Więc no okej, dzisiaj zaczyna się wrzesień, to jeszcze nie jest ten czas, żeby się martwić jakością powietrza. Ale to przyjdzie, prędzej czy później. I znowu zimą będziemy musieli sprawdzać aplikacje od jakości powietrza i zastanawiać się, czy na przykład z dzieckiem można wyjść na spacer (...). Jeśli domyślnie nazywamy coś durnowatym rankingiem, bo nam się nie podoba na którym miejscu jesteśmy, bez jakiejś takiej refleksji, że okej, może coś byśmy w mieście jednak poprawili. Może trzeba trochę zmienić kurs.
[ZT]88041[/ZT]
(TAJEMNICZA?) SPRZEDAŻ ŚLĄSKA WROCŁAW
- Ja bym bardzo chętnie się dowiedział. Mam wrażenie też z tych szczątkowych doniesień medialnych, że ta umowa sprzedaży będzie zawierała również zobowiązania po stronie miasta, to znaczy, że miasto zobowiąże się, że wciąż będzie do Śląska Wrocław dokładać. No i to jest moim zdaniem jakiś problem. No trudno to ocenić, bo mamy szczątkowe informacje. Pytanie też znowu, jak zwykle w tej sprawie, w sprawie Śląska Wrocław do prezydenta Wrocławia, kiedy sprzedaż wszystkich akcji, które są w rękach gminy. Gdy mieliśmy dodatkową sesję Rady Miejskiej, właśnie nadzwyczajną, zwołaną na prośbę prezydenta właśnie w sprawie Śląska Wrocław kilka miesięcy temu, gdzie pojawiły się pierwsze informacje o tym, że znaleźli się kupcy, którzy przyszli sami, zapukali do urzędu i zgłosili się po to, żeby rozpocząć negocjacje. Ja od razu zapytałem, czy ktoś mi powie, czy będziemy zmierzać w kierunku sprzedaży wszystkich akcji, które gmina ma. Takiej odpowiedzi na to pytanie w ogóle nie dostałem. I ja tak naprawdę nie wiem dokładnie i myślę, że też mieszkańcy tej odpowiedzi oczekują, jaki jest plan władz miasta, żeby to sprywatyzować w 100%. Nie widzę żadnego sensu, żeby do Śląska Wrocław dokładać, skoro znajdują się inwestorzy, świetnie, ale dążmy do tego, żeby tych akcji się pozbyć, bo to jest zwyczajnie zbędny wydatek. Skoro dokładamy rocznie 20-30 milionów złotych dzisiaj do Śląska Wrocław, nawet jeśli to podzielimy przez dwa, powiedzmy, że zostanie 10-15, to jest rocznie tyle, co płacimy za remont ulicy Powstańców Śląskich. On kosztuje 14 milionów złotych, więc albo mamy Śląsk w swoich rękach, albo remontujemy jedną ulicę, która jest w fatalnym stanie z kostki rocznie. Dla mnie wybór jest prosty, więc trzeba tych inwestorów jakoś intensywniej szukać. Nie mam wrażenia takiego, żeby władzom Wrocławia dzisiaj zależało na pełnej prywatyzacji, bo ani razu z ich strony taka deklaracja nie padła. Jakieś tam przymiarki, że część, pakiet akcji, że może 5%, może 51%, to owszem tak, tylko to nie rozwiązuje naszego problemu. Może być wręcz tak, że to problem skomplikuje, bo teraz to, jeśli rzeczywiście się zdarzy tak, że sprzedamy 51% akcji, no to większościowy udziałowiec może mieć swoje widzimisię na temat tego, co miasto zrobi ze sprzedażą pozostałych udziałów. Może próbować to blokować, co oczywiście z punktu widzenia zwykłego mieszkańca, podatnika jest niekorzystne. No właśnie, miejmy nadzieję, że niebawem poznamy więcej szczegółów.
[ZT]88006[/ZT]
NIECHCIANY DWORZEC?
- No mi się marzy taka decyzja władz miasta, żeby jednak skorzystać z tego prawa pierwokupu, które tutaj jest, wyremontować ten dworzec i aż się prosi o to, żeby on się stał częścią muzeum. Może muzeum techniki, może muzeum kolejnictwa. Wrocław ma piękne tradycje kolejowe, ale mamy też stowarzyszenie, które działa we Wrocławiu i ma bardzo dużo zabytkowego taboru. Regularnie organizują wycieczki, różne imprezy. No i ten tabor aż się prosi gdzieś wyeksponować. Dzisiaj nie ma do tego możliwości, bo nie ma ku temu przestrzeni, więc takie partnerstwo właśnie między tym stowarzyszeniem a gminą Wrocław, myślę, że to by było coś, co też ożywiłoby w piękny sposób tę część miasta, cały ciąg ulicy Piłsudskiego, Małachowskiego, no ale inicjatywa musi wyjść ze strony urzędu. Myślę, że właśnie ten potencjał kolejowy, to, że taką mamy bogatą historię, idealnie by się to wpisało. Zresztą też bliskość dworca głównego. Wydaje mi się, że to jest okazja wręcz, ale póki co... Zdaje się, że mój kolega klubowy radny Piotr Ule już się o to pytał i odpowiedzi pozytywnej nie uzyskał. Myślę, że tak, że będziemy jeszcze szukali jakichś rozmów na ten temat, ale niestety trudno być tutaj optymistą.
"NIE MA TAKIEGO DRUGIEGO MIEJSCA NA ŚWIECIE"
(...) No właśnie, to jest komentarz do wyremontowanego przystanku Arkady na ulicy Świdnickiej w kierunku pętli Krzyki. Rzeczywiście to jest jakiegoś rodzaju innowacja, ale w negatywnym sensie, to w jaki sposób ten przystanek został przebudowany, nie ma takiego drugiego miejsca na świecie. I to nie jest tak, że właśnie my wymyśliliśmy coś wyjątkowego, tylko te miasta, które mają system tramwajowy, które mają dobre systemy transportu publicznego, wiedzą doskonale, że to jak ten przystanek jest zaprojektowany, większego sensu nie ma, bo to jest po prostu niebezpieczne i w dalszym ciągu niewygodne dla pasażera. Owszem, została podniesiona jezdnia, ale tam dalej dochodzi permanentnie do tego, że samochody stają tam, gdzie nie powinny, stają tak naprawdę... "Między drzwiami tramwajów" Tak, więc jeśli ktoś jest sprawny, poradzi sobie, przejdzie dookoła i tak dalej, ale jeśli ktoś przemieszcza się na wózku inwalidzkim albo jest z małym dzieckiem w wózku, to manewrowanie może już być trochę trudniejsze. Można było to zaprojektować lepiej. Te wytyczne Ministerstwa Infrastruktury mówią, że w ogóle przystanku pasażerów tramwajowych nie powinno być takich, gdzie pasażer wysiada z tramwaju i musi przejść przez dwa pasy dla aut. No i urzędnicy też mieli podobne zdanie przez lata, bo projekt na przebudowę tego miejsca pierwotnie był zupełnie inny. Tam miał być jeden pas dla samochodów, jeden pas dla rowerów, ale zmienił to prezydent Sutryk. To wiadomo z rozmów z urzędnikami. Najpierw ten projekt pierwotny przeleżał bardzo długo w szufladzie, a potem został zmodyfikowany. Zresztą ja tam też jechałem już samochodem i moim zdaniem to też dla kierowców jest niebezpieczne miejsce, bo tam jest bardzo wąsko, jest węziej niż wymagają tego przepisy. Mówię o szerokości pasa ruchu, więc jeśli na przykład... "Ale to skoro tak, to jak to możliwe, że taka inwestycja jest odebrana, skoro nie spełnia norm?" No odbierają to urzędnicy, którzy wcześniej projektowali, a na projekcie... "Ale jeśli jesteś niezgodny z prawem, to znaczy...". Zawsze w projektach organizacji ruchu są napisane szerokości pasów, a tutaj było tak, że pas prawy, ten bliżej chodnika, miał napisaną szerokość, a pas lewy nie miał, bo urzędnicy nawet nie wiedzieli, ile dokładnie to wyjdzie. "Ale to przepraszam, chcę pan powiedzieć, że została odebrana inwestycja, pod którą na pewno ktoś się podpisał, że ją odebrał i jest niezgodna z prawem?" No niestety bardzo możliwe. Zobaczymy, czy na przykład wojewoda, który ma prawo nadzoru nad ruchem drogowym, będzie w tej sprawie interweniować. No ale wracając, jeśli ktoś tam dzisiaj pojedzie samochodem, lewym pasem, na prawym pasie będzie jakiś szerszy pojazd, autobus, śmieciarka, wszystko jedno, no to robi się bardzo, bardzo wąsko, no i wydaje mi się, że nawet niebezpiecznie. No ale przede wszystkim to, co moim zdaniem jest najgorszą częścią tego wszystkiego, to jest właśnie to, że nie ma tam przestrzeni dla rowerów.
[ZT]87917[/ZT]
Prezydent Sutryk osobiście podjął decyzję, żeby skasować stamtąd trasę rowerową, bo taki był właśnie pierwotnie projekt. To jest najgorszy odcinek w centrum miasta, jeśli chodzi o ruch rowerowy. Jest po prostu szalenie niebezpiecznie, bo kierowcy w niektórych miejscach wyprzedzają dosłownie na centymetry i aż się prosi o tragedię. Urzędnicy doskonale o tym wiedzą, żeby nie było. "Ale tam jest ścieżka rowerowa teraz wzdłuż tego przystanku, czy nie?" Nie, właśnie o to chodzi, że nie ma. Na samym Placu Kościuszki też jej nie ma i to jest też część problemu, bo tam na Placu Kościuszki pasy... "Bo przy Renomie jeszcze chyba jest, prawda? Jak dobrze kojarzę". Tak, tam jest taki ogryzek, ale potem te pasy robią się delikatnie kręte. To znaczy tam są delikatne łuki i to te łuki są miejscami, gdzie właśnie kierowcy wyprzedzają z całkowicie nieprzepisową odległością. To zgłaszają nam mieszkańcy. Zgłaszają prezydentowi mieszkańcy. Ale on podjął decyzję, że ważniejszy jest dla niego ruch samochodów. Woli mieć korki samochodowe na dwóch pasach na Świdnickiej niż bezpieczeństwo mieszkańców na rowerach. A z twardych danych, które ma Urząd Miejski wynika, że to jest najczęściej utrzęszczona trasa rowerowa w mieście. I to jest przykład dziwnej hipokryzji prezydenta, bo on bardzo chętnie pozuje na zdjęciach z rowerem na swoim Facebooku. Ale jak przychodzi co do czego i główną trasę rowerową trzeba poprawić, żeby usunąć wąskie gardło, usunąć miejsce, które jest szalenie niebezpieczne, to on je przebudowuje tak, żeby to niebezpieczeństwo utrzymać. "Może po prostu tą trasą akurat pan prezydent nie jeździ". Ja myślę, że on jeździ częściej samochodem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dariusz Wieczorkowski [email protected]