Gościem Telewizji Echo24 była Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra polityki rodziny, pracy i polityki społecznej.
KRYZYS MIESZKANIOWY
- Nie mam magicznej różdżki, to na pewno, więc na pewno nie powiem panu redaktorowi, że zrobimy pstryk i już będzie rodziło się nas więcej, dzieci będzie więcej, więcej będzie decyzji o tym, żeby zakładać rodzinę, ale nie jest tak, że zupełnie nie mamy żadnych propozycji, żadnych rozwiązań. Po pierwsze mamy diagnozę tego stanu, do którego doprowadziły wieloletnie zaniedbania i brak odpowiedzialnej polityki prodemograficznej. Kryzys demograficzny nie wydarzył się z dnia na dzień. Przez wiele lat obserwowano negatywne tendencje i niespecjalnie z nimi coś robiono. Po drugie wiemy, jakie są przyczyny tego wstrzymywania się, opóźniania albo wręcz braku decyzji o dzieciach i tych przyczyn jest wiele.
Ja nie chciałabym mówić, która jest główna, bo to zawsze jest tak, że jest współdziałanie różnych czynników. Ogromnym problemem jest kryzys mieszkaniowy. Brak dostępnych mieszkań, brak dostępnych mieszkań na tani wynajem, brak możliwości zakupienia własnego mieszkania albo bardzo ograniczone takie możliwości. Dlatego my jako Lewica, bo nie jest to ściśle kompetencja Ministerstwa Pracy, ale jako Lewica od lat apelujemy, przygotowujemy programy. Nasi ministrowie odpowiedzialni za ten obszar przygotowali konkretne projekty rządowe o budowę mieszkań, mieszkań na tani, wynajem mieszkań, które pozwoliłyby z jednej strony tym rodzinom, tym młodym rodzicom, którzy jeszcze nie wiedzą, gdzie, jak będą chcieli, z jakim miejscem będą chcieli docelowo wiązać swoje życie, ale chcieliby się usamodzielnić, chcieliby taką rodzinę założyć, na wynajęcie lokum, zdecydowanie się na rodzinę i nie tracenie na ten wynajem większości pensji.
"34 tysiące nowych miejsc żłobkowych"
Po drugie, i tu już wkraczamy w obszar, którym ja się zajmuję, to są kwestie usług publicznych, dostępnych, żłobków, wsparcia w łączeniu pracy z życiem rodzinnym, bo to także często głównie przez kobiety była wskazywana bariera. Chcę decydować się na dziecko, chciałabym mieć dziecko, ale jednak praca zawodowa, niezależność finansowa także jest dla mnie ważna, to jest trudne do pogodzenia. Takim kobietom, takim matkom, takim ojcom także, bo przecież mężczyźni także coraz częściej są tymi aktywnymi partnerami w wychowywaniu dzieci. Oferujemy wsparcie w ramach programu Aktywny Rodzic, czyli takiego flagowego programu Koalicji 15 października, gdzie 1500 zł na opiekę niani, babci, dziadka, członka rodziny. Jeżeli rodzice chcą wrócić do pracy. Dofinansowanie alternatywnie, dofinansowanie do miejsca w żłobku, jeżeli wolą skorzystać z opieki żłobkowej. A jak pokazują dane, jeżeli chodzi o korzystanie z tego programu, to rzeczywiście te żłobki cieszą się największą popularnością. Po drugie, kwestie związane z rozbudową tej sieci żłobkowej, no bo super jest dostać dofinansowanie do miejsca w żłobku, ale te miejsca muszą być. Już udało nam się. Tak, już udało nam się w tej współpracy z samorządami utworzyć 34 tysiące nowych miejsc żłobkowych. Podpisane są umowy, sfinansowane są te miejsca. One czekają niejako na te maluchy, które do nich przyjdą.
"W Polsce nie brakuje kredytów. W Polsce brakuje mieszkań"
Rzeczywiście, były pewne napięcia i dyskusje na temat tego, żeby raz na zawsze skończyć z dopłatami do kredytów, ale żeby skończyć z dopłatami dla deweloperki, żeby skończyć z pompowaniem cen mieszkań. My jako Lewica mówiliśmy to od lat, że to się naprawdę nie sprawdza. Czy to kredyt 2%, czy to mieszkanie na swoim, czy mieszkanie dla młodych. Ja już nawet nie pamiętam, która ekipa i czyich rządów proponowała takie rozwiązania. Zawsze kończyło się to tak samo. Wzrostem cen mieszkań. W Polsce nie brakuje kredytów. W Polsce brakuje mieszkań. Musimy te mieszkania budować. Muszą je budować samorządy. Powinniśmy do tego wykorzystywać środki unijne. Bo to jest oczywiście problem ogólnoeuropejski. Ten problem, ten kryzys mieszkaniowy jest tak ściśle związany z demografią, że na poziomie unijnym już to dostrzeżono, że trzeba w te mieszkania inwestować.
800 plus to jest program, który na trwałe wpisał się w politykę społeczną. 800 zł na konkretne dziecko jest dla wielu rodzin ważnym elementem budżetu domowego. Ważną cechą tego programu jest to, że jest uniwersalny, że jest prosty. Prosty administracyjnie i że nie stygmatyzuje. To nie jest zasiłek. To jest świadczenie rodzinne. To nie są pieniądze, które mają trafiać do tych najbardziej potrzebujących wtedy, kiedy ci najbardziej potrzebujący wykażą, że są najbardziej potrzebujący. To są pieniądze na dziecko, zabezpieczające dzieci. I moim zdaniem w takim kształcie ten program powinien pozostać. A inne programy to oczywiście możemy już szyć na miarę, wprowadzając nowe rozwiązania. Albo żeby unikać takiego ryzyka, że uruchomienie jakiegoś programu społecznego spowoduje wzrost pewnych usług publicznych, wprowadzać bezpieczniki. Kiedy przygotowywaliśmy program Aktywny Rodzic, kiedy przygotowaliśmy mechanizm dopłaty dofinansowania do miejsca w żłobku, to oczywiście pojawiły się takie pokusy wśród niektórych samorządów albo w przypadku niektórych żłobków prywatnych, żeby podnieść ceny takiego miejsca żłobkowego, skoro państwo dopłaca. Specjalnie, żeby uniknąć takiego ryzyka, wprowadziliśmy limity. To znaczy, że dofinansowanie miejsca w żłobku może dotyczyć takiego żłobka, w którym ten ogólny koszt nie przekracza określonej kwoty. Z samorządami prowadziliśmy efektywny dialog, że jeżeli nawet wasze szacowane koszty miejsca żłobkowego do tej pory były niższe i chcecie podnieść, żeby w większym stopniu skorzystać z dofinansowania z budżetu państwa, w tym nie ma nic złego. Ja uważam, że budżet państwa powinien bardziej partycypować w usługach publicznych, nawet tych, które są zadaniami własnymi samorządów, bo samorządy powinny być wspierane przez państwo. Ale po to, żeby sobie to zbilansować, a nie po to, żeby na tym zarabiać, żeby mieszkańcy mieli jakość więcej dopłacać. Efekt jest taki, że zdecydowana większość tych miejsc w żłobkach jest bezpłatna. Te, które nawet są płatne, są płatne mniej niż były przed wprowadzeniem tego programu. Tak powinny działać dobrze przygotowywane programy społeczne. Ale nie trzeba zabierać komuś do nich dostępu. Można innymi sposobami zabezpieczyć się przed negatywnymi skutkami.
SKRÓCENIE TYGODNIA PRACY
Wolna wigilia trochę była takim marzeniem. To znaczy była marzeniem nie tylko moim, ale była marzeniem zdecydowanej większości polskich rodzin. Głównie kobiet, bo to wciąż jednak na barkach kobiet spoczywały, czy nam się to podoba, czy nie. Spoczywały te obowiązki domowe, ale także mężczyzn, którzy bardzo chętnie byliby wtedy nie w biurze, w pracy, tylko ze swoimi dziećmi, ubierali choinkę, przygotowywali potrawy wigilijne i dzielili się tymi obowiązkami. I też mi mówiono, że to niemożliwe. Mówiono mi, że gospodarka tego nie wytrzyma. Mówiono mi, że to nie przejdzie, że nie będzie poparcia politycznego. Okazało się, że było.
Więc ja jestem tą przedstawicielką polityków, polityczek, którzy mówią żądajmy nawet niemożliwego. Pracujemy nad cały czas i będziemy pracować długo, bo to wymaga długiej i rzetelnej pracy, nad tematem skrócenia tygodnia pracy. Po ponad 100 latach od wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy, przy takim rozwoju technologii, przy nadchodzącej, a w zasadzie już trwającej rewolucji cyfrowej, która dotyka przecież także rynku pracy, musimy odpowiedzialnie rozmawiać o tym, żeby przeorganizowywać ten czas pracy. Badamy kilka możliwych scenariuszy. Czy to skrócenie do czterodniowego tygodnia pracy, czy do siedmiogodzinnego dnia pracy, czy do jakichś systemów mieszanych, które są w tej chwili testowane i przez administrację publiczną, i przez firmy prywatne, bo firmy prywatne także wprowadzają już tego rodzaju rozwiązania, widząc, że to przekłada się na większą efektywność pracowników, bo pracownik, który jest nieco bardziej wypoczęty, po prostu lepiej pracuje, bo pozwala to na łatwiejszy work-life balance, czyli łączenie tego życia zawodowego z życiem rodzinnym. Widzimy już po tym roku analiz, że będziemy raczej iść w kierunku różnych rozwiązań szytych na miarę danej grupy społecznej, danej branży.
Być może będą kwestie związane z wiekiem także brane pod uwagę, bo na przykład przed nami, i to też jest związane z kryzysem demograficznym, przed nami ogromne wyzwanie zachęcania, dobrowolnego zachęcania osób starszych do dłuższej aktywności zawodowej. Nie chcemy, nie będziemy i nie zamierzamy podnosić wieku emerytalnego, ale rzeczywiście potrzebujemy, żeby jak najwięcej osób starszych chciało i mogło być dłużej aktywnymi na rynku pracy. Żeby tak zrobić, musimy ten rynek pracy do nich dostosować. Jak ktoś jest starszy, to częściej choruje. Jak ktoś jest starszy, to może być tak, że szybciej się męczy. Jednocześnie jest kompetentnym, doświadczonym, wartościowym pracownikiem. Być może powinniśmy zacząć od skracania tych godzin pracy dla osób starszych, tak żeby one mogły dłużej pozostawać aktywne zawodowo. Więc w kierunku tego czasu pracy rozmowy o tym, jak ten czas pracy powinien wyglądać w tej nowej rzeczywistości po przemianach cyfrowych i technologicznych, to jest to czym się zajmujemy. Ja często słyszę, że to jest właśnie taka rewolucja albo marzenie ściętej głowy, ale patrzę w kierunku Hiszpanii, która właśnie skrócony tydzień pracy wprowadza. Patrzę na Francję, gdzie kilka dobrych lat to trwało. Dużo dłużej niż jedną kadencję. Ale udało się ten czas skrócić i myślę sobie, że ktoś musi zacząć. I myśmy zaczęli. Myślę, że w najbliższym czasie przedstawimy te pierwsze wyniki analiz. Że kolejnym etapem będzie przygotowywanie takich dobrowolnych pilotaży dla tych firm, czy zakładów, czy urzędów, czy instytucji, które chciałyby tego rodzaju programy przetestować. Później znowu analiza efektów tych prac i dalsze kroki. Nie podam tutaj daty projektu ustawy, bo tak jak powiedziałam, wszystkie sensowne doświadczenia z tych państw, w których udało się efektywnie ten czas pracy skrócić, pokazują, że to jest rozciągnięte w czasie. Że to musi potrwać kilka lat. Że to muszą być rozwiązania, które wezmą pod uwagę takie kwestie bardzo specyficzne, jak na przykład system zmianowy, albo pracę przy produkcji. Nie chcemy wylać dziecka z kąpielą. Nie chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której pracownik, który pracuje przy taśmie produkcyjnej i ma określone normy do wypracowania, żeby musiał te normy wyrobić w krótszym czasie, bo to może tylko wygenerować dla niego większe obciążenia. Więc musimy szukać takich rozwiązań, żeby nikogo nie skrzywdzić i żeby poprawić ten dobrostan większości, czy wszystkich polskich pracowników. Bo rzeczywiście Polacy są tym narodem, który pracuje najdłużej. Wcale nie najlepiej czy najefektywniej, ale jesteśmy jednymi z najbardziej przepracowanych w Europie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz