Gościem Telewizji Echo24 był Przemysław Czarnek, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, były minister edukacji.
Dlaczego edukacja zdrowotna budzi tak skrajne emocje, panie ministrze?
Dlatego, że została wprowadzona w sposób skandaliczny. I mówią to nawet przedstawiciele tamtej strony sceny politycznej.
Skandaliczny, czyli?
Zamiast, nie wiem, poprawiać program wychowania do życia w rodzinie, program biologii, przecież wszyscy mieliśmy edukację seksualną, prawda? Uczyliśmy się tego na biologii, my.
W teorii i w praktyce później.
Później w praktyce to już były nasze prywatne, że tak powiem, nauki, tak? Natomiast na lekcje przecież to mieliśmy. Na wychowaniu do życia w rodzinie było. Zamiast poprawiać ten program, to robi się zupełnie coś innego i pod płaszczykiem czegoś innego wrzuca się treści, które naprawdę nie są właściwe w szkole.
Ale jakie to treści?
Na przykład zrównywanie płci kulturowych, genderowskich z płciami biologicznymi. Na przykład oderwanie sfery życia seksualnego od małżeństwa, od rodziny, od odpowiedzialności.
To trzeba ludziom tłumaczyć właśnie.
No właśnie, to tłumaczę. Ja jestem za edukacją seksualną, zawsze za nią byłem. I dlatego wychowanie do życia w rodzinie w ten sposób było modelowane. To jest niezwykle ważna, przepiękna sfera życia człowieka. Romantyczna również, piękna, dająca też radość, ale też niezwykle odpowiedzialna i intymna. I tej odpowiedzialności w tym wszystkim brak. Ja na przykład nie życzę sobie, żeby wpychano do umysłu mojego syna treści genderowskie. Jestem rodzicem, mam prawo do tego, żeby sobie tego nie życzyć. Od tego jesteśmy rodzicami, żeby do osiągnięcia pełnoletności naszych dzieci brać odpowiedzialność za wychowanie tych dzieci zgodnie z naszym przekonaniem, do czego mamy prawo gwarantowane konstytucyjnie. Na tym polega życie rodzinne i na tym polega władza rodzicielska, odpowiedzialność rodziców. Dlaczego ktoś na siłę ma mnie wpychać w szkole zupełnie coś innego, przeciwnego moim wartościom wynikającym z chrześcijaństwa, tylko dlatego, że mu się wydaje, że to jest progresywny i musi to każdy wiedzieć. No nie musi każdy wiedzieć.
Czy pan widzi w Konfederacji przyszłych koalicjantów?
Tak.
I to się zmaterializuje?
Nawet rozmawialiśmy i wczoraj wieczorem, i popołudniu. I spotykaliśmy się tutaj na miejscu. Łączą nas nawet więzi bardzo koleżeńskie.
Naprawdę?
Naprawdę. Tu nie ma z tym problemu. Natomiast pytanie o okoliczności. My walczymy o to, żebyśmy mieli bezwzględną większość i niewiele nam to nie brakuje. Samo Prawo i Sprawiedliwość jest ugrupowaniem koalicji wielu poglądów. Ja mam w Prawie i Sprawiedliwości, jestem wiceprezesem, mam przyjaciół, którzy poglądy mają znacząco różne od moich. Ja jestem blisko poglądów narodowych. Są ludzie, którzy mają poglądy socjalistyczne w Prawie i Sprawiedliwości. To już jest koalicja poglądów. Jako tak szeroka partia mamy prawo walczyć o to, żebyśmy znów uzyskali bezwzględną większość. Ale też mamy pełną świadomość tego, że jeśli jej nie uzyskamy, to musimy tworzyć koalicję z kimś. Do Konfederacji jest nam najbliżej. Być może taką koalicję trzeba będzie robić jeszcze na tej jesieni albo przyszłą wiosną w tym Sejmie.
Może dojść do wcześniejszych wyborów?
Gdyby polityka była tylko racjonalna, to można byłoby to przewidzieć z 99% pewnością. Polityka to są również emocje. Piękny dreszczyk polityki polega też na tym, że wszystkiego się przewidzieć nie da. Być może będzie tak, że ta koalicja się zawali jeszcze w tym roku albo na początku przyszłego i trzeba będzie tworzyć jakieś koalicje nowe w tym Sejmie. Trzeba być otwartym. Natomiast to co się dzieje na linii Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji, i co rozpoczęło się od ataku Sławomira Mentzena na Jarosława Kaczyńskiego, a teraz spotyka się z pewnym rodzajem odpowiedzi ze strony prezesa Kaczyńskiego, to jest rzecz, która jest w tym dyskursie politycznym zawsze obecna i wcale nie przekreśla tej koalicji na przyszłość.
Kto byłby dla Was, nie chcę mówić lepszym partnerem w kampanii wyborczej, ale może być, Radosław Sikorski jako premier czy premier Tusk?
Jest dobrze jak jest.
Radosław Sikorski byłby trudniejszym przeciwnikiem?
Przy błędach, które robi Radosław Sikorski w ostatnim czasie, to myślę, że to jest wszystko jedno. Radosław Sikorski, który próbował zrobić sobie wizerunek po tych szaleństwach jeszcze sprzed czasów rządu w Platformie, przecież przeróżne rzeczy wygadywał w mediach publicznych i w sposób różny, przez pewien czas, rok powiedzmy działalności tego rządu czy nawet więcej niż rok, urastał do takiego człowieka bardzo zrównoważonego, bardzo umiarkowanie odnoszącego się do rzeczywistości, takiego dyplomaty. Ale to, co zrobił w kampanii wyborczej Trzaskowskiego choćby w ostatnim tygodniu, kiedy w Kanale Zero próbował nam wmówić, że powinniśmy dziękować Niemcom za to, że 20% swojego terytorium po wojnie nam oddali, że w zasadzie jesteśmy kwita, jeśli chodzi o reparacje i nasze relacje z Niemcami, to, co robił później i robi teraz, jeśli chodzi o traktowanie prezydenta i kancelarii prezydenta i te instrukcje, które przedstawiał mailem. Rząd ma obowiązek nawet swojego stanowiska, bo on je prowadzi. Ale sposób przekazywania tego stanowiska rządu prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, udającemu się z wizytą do Waszyngtonu, był skandaliczny. Jakość tych instrukcji powoduje, że w zasadzie w tej chwili schodzi do pozycji Donalda Tuska i dla nas to jest wszystko jedno, kto będzie stał na czele rządu Platformy Tusk czy Sikorski.
Kto mógłby być premierem w waszym nowym rządzie?
Ławka jest długa. Co najmniej 10 nazwisk można wymienić.
Śmiało.
Na przykład Jacek Sasin, na przykład Elżbieta Witek, na przykład Beata Szydło, na przykład Mateusz Morawiecki, na przykład Tobiasz Bocheński, na przykład Przemysław Czarnek.
Chciałby pan być premierem?
To nie jest kwestia chcenia. To jest kwestia tego, jaki będzie układ sił i z kim trzeba będzie tworzyć rząd. Jestem do dyspozycji.
Ale chciałby pan czy nie?
Jestem do dyspozycji. Ale jak mnie pan pyta, co bym chciał, to bym chciał być chyba bardziej wicepremierem. To jest lepsza funkcja. Premier to jest strasznie ważna funkcja i odpowiedzialna, natomiast niezwykle ciężka robota, bo tak naprawdę chodzi się po wszystkich możliwych ministerstwach, za wszystkie się ponosi odpowiedzialność, a do tego jeszcze bierze się na siebie całą odpowiedzialność za politykę międzynarodową i politykę europejską, bo to premier dostaje po uszach za to, co się dzieje w Brukseli i tak dalej. Wicepremier ma tutaj lepszą pozycją. Ale jak trzeba być premierem, mogę być i premierem. Nie ma problemu.
Czyli chciałby pan być na pewno wicepremierem, to już wiemy. A resort?
Jest kilka obszarów, w których specjalizuję się. To jest resort sprawiedliwości, bez wątpienia. To jest resort spraw wewnętrznych i administracji, bez wątpienia. To bardzo trudne resorty. Jako prawnik i konstytucjonalista, i doświadczony wojewoda także z czteroletnią kadencją, to są dwa obszary naturalne dla mnie. Resort nauki i szkolnictwa wyższego, w którym też już mam doświadczenia, też jestem akademikiem. Bez wątpienia tak. Na końcu ten resort edukacji, jeśli on będzie połączony z nauką i szkolnictwem wyższym. Jeśli nie będzie połączony z nauką i szkolnictwem wyższym, to na pewno są inne osoby, które mogą się edukacją zająć, niekoniecznie Przemysław Czarnek.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dariusz Wieczorkowski [email protected]