Gościem Telewizji Echo24 był europoseł KO BOGDAN ZDROJEWSKI.
PREZYDENT NAWROCKI
- Żadnych emocji, raczej negatywne oczekiwania dotyczące tej prezydentury, ale bez przesady. Uważam, że każdy, kto wchodzi do Pałacu Prezydenckiego, musi zdawać sobie sprawę z wysokiej odpowiedzialności, konieczności sprostania wielu wyzwań, w tym dotyczących bezpieczeństwa państwa. I myślę, że ci najbardziej skrajni, oceniający negatywnie prezydenta Nawrockiego, prezydenta elekta jeszcze, mogą być delikatnie rozczarowani, ale rozczarowani będą także ci, którzy będą liczyli na fantastyczną prezydenturę.
Pierwsza rzecz, zasypie rząd prawdopodobnie takimi projektami ustaw, które będą po pierwsze nie uwzględniać sytuacji finansową, budżetową, kondycję państwa polskiego. Czyli będzie mówić z jednej strony – sprawdzam, a z drugiej strony czynić takie gesty wobec dużych grup społecznych, aby je ewentualnie usatysfakcjonować. Więc spodziewam się takich prowokacji ustawowych, z którymi rząd bez wątpienia będzie miał kłopot. Dlaczego będzie miał kłopot? Dlatego, że w naszych deklaracjach padły jednak pewne zobowiązania. Na przykład kwoty wolnej od podatku. Ta kwota wolna od podatku powinna być zrealizowana i zapowiada to rząd, ale nie w tym tempie, w którym będzie proponować prezydent Nawrocki.
[ZT]87409[/ZT]
"WYGRA POLSKA"?
- Powiem trochę górnolotnie, że mam nadzieję, że wygra Polska, że wygra interes narodowy i że efektem tych sporów nie będą zbędne koszty dla państwa polskiego. Dlaczego tak zacząłem górnolotnie? Dlatego, że społeczeństwo ma swoją mądrość. Według mojej oceny wygra ten, kto rzeczywiście będzie sprawiać wrażenie dbania o interesy państwa polskiego, kto będzie bardziej w tej materii rzetelny. Udowodnienie, że prezydent przeszkadza, nie jest trudne. Udowodnienie, że rząd może sobie z pewnymi rzeczami nie radzić, nie jest trudne. Ale najważniejszy jest ten interes dużych grup społecznych.
Mam nadzieję, że uda się utrzymać stan gospodarki taki, jak w tej chwili jest, czyli we wzroście, że uda się utrzymać inflację na tym bardzo niskim poziomie, że będziemy bezpieczni, jeżeli chodzi o tę przede wszystkim wschodnią granicę i że w Unii Europejskiej ta następna perspektywa, która zacznie się w 2027, czyli wtedy, kiedy będziemy mieć wybory, że na stole będą poważne środki finansowe, proinwestycyjne dla państwa polskiego.
[ZT]87396[/ZT]
MINISTER ŻUREK
- Nowym ministrem został pan Żurek. Musiał zrzec się togi sędziowskiej. W jego wieku jest to aktywność mocno ryzykowna, patrząc z punktu widzenia własnych interesów, tych indywidualnych, ale dowodzi to takiej dużej determinacji do tego, aby w tym wymiarze sprawiedliwości jednak dużo zrobić. Naprawić ten wymiar sprawiedliwości. Pana Bodnara, pana senatora Bodnara, ministra Bodnara zdążyłem poznać. Wiem, że on w swoich rozmaitych aktywnościach jest niezwykle powściągliwy, bardzo ostrożny. Jak na rzecznika praw obywatelskich przystało, byłego rzecznika. Według mojej oceny pan minister Bodnar bardzo liczył na to, żeby nie mógł kontynuować swoją misję, ale z tym uwzględnieniem, że będzie miał życzliwego prezydenta, czyli Rafała Trzaskowskiego.
Jak ten scenariusz nie sprawdził, to ta agenda w chwili obecnej, która leży na biurku ministra sprawiedliwości, wymaga według mojej oceny – wszystkie strony to zrozumiały – trochę innych aktywności, bardziej zdecydowanych i z punktu widzenia także tej togi sędziowskiej, czyli zrozumienia całego wymiaru sprawiedliwości, nie od strony doświadczeń rzecznika praw obywatelskich, profesora, ale jednak sędziego. "Ale przy poszanowaniu prawa jednocześnie?" Prawo musi być poszanowane. Natomiast trzeba pamiętać, że ja współczuję ministrowi Żurkowi, bo bardzo trudno uszanować prawo w detalach, jeżeli ma się zdewastowany wymiar sprawiedliwości.
[ZT]87339[/ZT]
"NIE BĘDZIE MIAŁ WYBORU"
- Więc ja jestem bardzo ciekawy, ale trzymam kciuki, jakimi metodami, jakimi technikami, jakimi sposobami, jakimi instrumentami posłuży się Waldemar Żurek, aby krótko mówiąc przywrócić stan praworządności w Polsce. Ale powiem tak, że prawdopodobnie będzie tak, że zaproponowana zostanie zmiana dotycząca np. KRS-u, czyli przywrócenie stanu legalności, czyli wyboru piętnastki przez samych sędziów w trybie, jaki obowiązywał wcześniej. Żeby nie politycy wybierali, tylko sędziowie, a politycy zatwierdzali. Jeżeli to się nie uda, to Waldemar Żurek nie będzie miał wyboru. Będzie musiał wypełnić KRS tym mechanizmem, który obowiązuje dzisiaj. Ja uważam, że będzie legalny, ale niezgodny z zasadami państwa praworządnego i duchem konstytucji, nie zapisem konstytucji. W Konstytucji uznano, że KRS jest wybierany tak, jak jest wybierany, czyli przez Sejm. Ale do Sejmu powinna trafić lista piętnastu, którzy posiadają rekomendacje sędziowskie. PiS tak zinterpretował prawo, podkreślam, zinterpretował prawo, nadużywając ducha Konstytucji. Ten zapis Konstytucji nie jest niestety precyzyjny i sam dokonał wyboru tej piętnastki. Mało tego, z naruszeniem przepisów prawa, dlatego że wiemy, jak wyglądało to zbieranie podpisów, ukrywanie tych podpisów, braki w tych podpisach etc.
Wydaje mi się, że sędzia Żurek nie będzie miał wyboru, tylko będzie musiał zastosować się do obecnie obowiązującego prawa. Ale co następnego zrobi? Prawdopodobnie zrobi tak, że wybiorą to politycy, ale nominacje do tej piętnastki zostaną dokonane przez samych sędziów w sposób taki, jak by obowiązywał poprzedni stan prawny. Tak mi się wydaje, że tak się stanie. Jeżeli chodzi o Trybunał Konstytucyjny, jest trudniej. Oczywiście mamy kadencję dublerów. Tych dublerów nie da się odwołać bez dobrej woli prezydenta, bez zmiany ustawy. W związku z tym wraz z czasem, a ten czas zaczyna się już w chwili obecnej, czyli zaczął się de facto, trzeba będzie dokonywać wyborów, aby uzupełniać skład i po prostu kropelka po kropelce ten Trybunał Konstytucyjny naprawiać. Jest to oczywiście kosztowne. Według mojej oceny można to zrobić prościej. Można przywrócić stan prawa w sposób po prostu klasyczny i klarowny, ale przy obecnym prezydencie wydaje mi się, że jest to mało prawdopodobne.
[ZT]87329[/ZT]
ZAMACH STANU? "HOŁOWNIA CHYBA CHCIAŁ SIĘ USPRAWIEDLIWIĆ"
- Szymon Hołownia należy do tych polityków, który nie lubi przepraszać, ani też nie lubi przyznawać się do własnych błędów. Natomiast w tym wypadku się przyznał. Co to oznacza? Że to był poważny błąd. Jeżeli powiedział, że i pora, i miejsce było niefortunne... To wydaje mi się, że rzecz była rzeczywiście poważna. I nieistotne jest, co sądzi o tym akcie Bogdan Zdrojewski, czy Donald Tusk, czy też Pełczyńska-Nałęcz, ktokolwiek inny. Ważne jest, co sądzi jego elektorat. A jego elektorat w chwili obecnej jest skłonny poprzeć formację Szymona Hołowni na poziomie 4-3,7%. To powinien być najważniejszy sygnał ostrzegawczy dla całej formacji Szymona Hołowni osobiście. No i przepraszam, po kilku dniach Szymon Hołownia, właśnie jako marszałek, druga najważniejsza osoba w państwie, mówi o zamachu stanu.
Prawdopodobnie wygrywa u niego takie, co ruszy, szołmeństwo. Taka aktywność, w której był dobry, taka aktywność medialna. Tej aktywności medialnej on się nie jest w stanie pozbyć, pomimo tego, że funkcja marszałka powinna redukować wszelkie takie zakusy do wypowiedzi czysto publicystycznych. Natomiast ja wiem, co on myślał, wiem, co on powiedział i wiem, jaki jest skutek.
On chyba chciał się usprawiedliwić, jeżeli chodzi o przyjęcie pewnego scenariusza najprostszego, najbardziej logicznego, który sprowadza się do tego, że zaprzysiężenie Karola Nawrockiego odbywa się w najbliższym z możliwych terminów. Czyli w środę. Według mnie nie musiał tego robić. Dlatego, że ten fragment elektoratu, ale też jakiś fragment polityków, który uważał, że nim się zaprzysięży trzeba policzyć wszystkie głosy, był skromny. A uzasadnienie do tego, aby przesuwać, dość ryzykowne. W związku z tym ja uważam, że to usprawiedliwienie w takim jeszcze werbalnym wyrazie było, delikatnie mówiąc, niefortunne. Ja uważam, że szkodliwe z punktu widzenia interesów samego Szymona Hołowni, ale także interesów powagi państwa.
[ZT]87309[/ZT]
Palestyńczycy umierają z głodu w Strefie Gazy
- Dramatyzm tamtych obrazów ze Strefy Gazy jest przerażający. Ja nie jestem w stanie spokojnie ani mówić, ani reagować, widząc umierające z głodu dzieci. Wiemy, jak ta Strefa Gazy wygląda. Ja tam byłem kiedyś. I muszę powiedzieć, że wracam tymi obrazami i to jest dla mnie absolutnie porażające. Mamy XXI wiek i te akcje humanitarne blokowane czy realizowane drogą kropelkową są dla mnie nie do zaakceptowania. Z drugiej strony oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to efekt określonego zdarzenia, które sprowadzało się do tego, że formacje zbrojne Hamasu zaatakowały Izrael, porwały zakładników. Część zginęła, część została uwolniona, ale część znajduje się w strefie gazy z wielkim, dużym prawdopodobieństwem. Część z nich nie żyje. Dla Izraela wydanie nawet zwłok jest sprawą niemalże świętą. Natomiast uważam, że za tą sytuację odpowiedzialni są politycy. To nie tylko politycy tych dwóch stron walczących, ale także politycy, ci, którzy funkcjonują na zewnątrz. Europa coraz bardziej z zdecydowanym głosem wyraża sprzeciw wobec tego, co się dzieje. Mamy głos Francji, mamy głos Wielkiej Brytanii. Natomiast kluczowy oczywiście jest głos Stanów Zjednoczonych. Wiemy, że to jest najpoważniejszy sojusznik Izraela i że ten głos przesądzi o tym, czy akcje humanitarne będą rzeczywiście realizowane, czy ten konflikt się zakończy, jak on będzie wyglądać w finale. Widać, że Donald Trump jest prezydentem nieprzewidywalnym. W jeden dzień jest w stanie zapowiedzieć jedno, w drugi dzień zrobi kompletnie co innego. W jednym dniu mówi, że wprowadza 100-procentowe cła, w następnym jest zawiesza, a w kolejnym ogłasza, że będą tylko 15% i wszyscy powinni się cieszyć. Natomiast ja wiem, że każdy prezydent Stanów Zjednoczonych w pierwszej kolejności będzie myśleć o interesach Stanów Zjednoczonych.
Bez względu na to, czy to jest Clinton, Biden czy Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych będzie myślał o swoim interesie, a w tym obszarze tego interesu jest także bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. Ono nie jest ograniczone tylko i wyłącznie do granic Stanów Zjednoczonych. Wiemy w tej chwili, jak wygląda transport ropy, jakie są zagrożenia związane przede wszystkim z atakami terrorystycznymi i to także wpisuje się w taki bardzo trudny kontekst. Natomiast wydaje mi się, że cierpliwość Donalda Trumpa wobec Rosji się skończyła i wobec Izraela też prawdopodobnie będzie podlegała poważnym ograniczeniu. Tak bym to powiedział.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz